Zaskoczyło mnie jego pytanie. Było to niecodzienne, nawet z mojej strony, a co dopiero ze strony innych osób. Jego chyba nie spotkała taka klątwa, jak mnie...?
- Emmm... A więc, twoja sierść jest w połowie granatowa, a w połowie fioletowa. Wydaje się szorstka, krótka i bez specjalnego połysku. Jesteś dość przeciętnie zbudowany, i poza kolorem sierści nie wyróżniałbyś się zbytnio z tłumu... I pachniesz papierosami... Ale mimo wszystko wzbudzasz szacunek - dodałam, spuszczając głowę i czekając na reakcję mojego towarzysza. Nie odpowiedział on jednak, a ja powoli usiadłam na zadzie, czekając na jego reakcję. Mruknął coś tylko pod nosem, ale poza tym nie zwrócił się do mnie. Dopiero w tej wolnej chwili poczułam, jak pieką mnie łapy. Naprawdę mocno je sobie obtarłam, jednak należało mi się coś takiego.
Siedzieliśmy w ciszy przez długi czas. Ku mojemu zdziwieniu, około godzinę po ostatnich wypowiedzianych przeze mnie słowach Silence'owi udało się zasnąć, w przeciwieństwie do mnie. Po pierwsze, nie umiałam spać w pozie siedzącej. Po drugie, nie chciało mi się spać - a przynajmniej tak sobie mówiłam. A po trzecie, nie dostałam pozwolenia na sen. I to raczej był główny powód tego, że nie pozwoliłam sobie na chociażby krótką drzemkę.
Według wielu moje postępowanie mogło być uważane za chorobę psychiczną lub jakiś trwały uraz z przeszłości. Owszem, mogło tak być, jednak ja się czułam normalnie. Czułam się z tym wszystkim dobrze, pasowało mi życie podporządkowanej jednostki. Lubiłam być tą słabą częścią wszystkiego. Tą, której każdy zawsze chce się pozbyć
- Nie śpisz? - z zamyślenia wyrwał mnie dość straszny w takich okolicznościach głos Silence'a. Przeszedł mnie dreszcz a w oczach pojawił się błysk zaskoczenia, co chyba trochę rozśmieszyło mojego towarzysza
- Nie mogę...
- Dlaczego?
- Nie kazałeś mi... - wyjaśniłam, jakby to była najoczywistsza oczywistość
- To śpij - warknął w odpowiedzi. Skuliłam się, po czym grzecznie zwinęłam w niewygodny kłębek i zamknęłam oczy. Teraz już nie musiałam udawać przed nikim, że oczy mi się kleją. Nie zdążyłam nawet przeanalizować jego reakcji, a już odpłynęłam
Następnego ranka obudził mnie ten drapiący, irytujący zapach. Otworzyłam oczy, i od razu dostrzegłam, kto jest jego źródłem. Przed dziurą stał bowiem Silence i palił papierosa. Nie wiedziałam skąd je brał, jednak ten zapach bardzo drażnił moje płuca. Pod tym względem mogłam narzekać na swojego towarzysza. Skrzywiłam się lekko i kaszlnęłam, niecelowo zwracając na siebie jego uwagę
- Wstajesz już? - zapytał spokojniej niż wczoraj wieczorem. Spuściłam wzrok
- Nie wiem, czy mogę...
- A chcesz?
- Nie mogę chcieć - odparłam według jednej ze swoich zasad, co chyba ponownie go zirytowało
- To w takim razie wstawaj. Będzie z tobą dużo roboty - warknął, a ja momentalnie wstałam i do niego podeszłam. Chciałam zapytać, czy mam się ponownie skuć, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język aby nie denerwować go bardziej. "Zła Endless..."
Nie śpieszyło mu się wypalenie tego źródła smrodu, a gdy tylko to zrobił powoli ruszył przed siebie w tylko sobie znanym celu. Oczywiście znów zwiesiłam głowę i za nim podążałam, nadal odczuwając ból łap. Kilkanaście minut później udało nam się dotrzeć do granic - miejsca, gdzie się "poznaliśmy". Ciekawiło mnie, co zrobi dalej. Czy rzeczywiście mnie odprowadzi, czy może jednak zostawi?
Ale jednak bardziej interesowało mnie, czy w końcu się odezwie
< Silence? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!