czwartek, 26 stycznia 2017

Od Lost In Dreams - C.D. Corsair'a ''Do starych, lepszych dni''


Rozejrzałam się po otaczającym mnie świecie - szczerze, to niewiele się zmieniło. Może było trochę zieleniej, tereny nie nosiły jeszcze blizn, jednak jedna rzecz zdecydowanie się zmieniła: wszędzie było słychać głosy wilków: rozmowy wszelkiej maści, zarówno wesołe, jak i smutne lub groźne rozlegały się po całej watasze. Nie cieszyło mnie to zbytnio, ze względu na to, że nie lubię tłumów, a poza tym oznaczało to dla nas utrudnienie. Corsair zauważył to samo i od razu postanowił dowiedzieć się na ten temat czegoś więcej.
 - Przeniosłem się do czasów świetności watahy, powiedz mi, ile może mieć aktualnie członków? - Zapytał, kierując spojrzenie na samicę beta.
 - Na pewno ponad 100 osobników, najwyżej jakieś 160 - Odpowiedziała, na co wraz z Corsair'em stanęliśmy jak wryci: aktualnie Wataha Krwawego Wzgórza jest pięciokrotnie mniejsza. Wędrówki i wojny zebrały krwawe żniwo, odeszło mnóstwo wilków. A Makka była bierną obserwatorką tego wszystkiego, nie mogła zrobić nic, jedynie patrzeć jak inne wilki odchodzą bezpowrotnie, jak opuszczają ją przyjaciele i rodzina, jedno po drugim. Teraz ma tylko Patton'a. W pewnym momencie dłuższego patrzenia na Makkę spostrzegłam coś bardzo, ale to bardzo dziwnego. Końcówki jej niebieskich włosów zabarwiły się na piękny, zielony kolor.
 - Makka, zrobiłaś coś z włosami? - Zapytałam, przyglądając jej się uważnie i zapominając o wszystkich tych złych rzeczach, o których przed chwilą rozmyślałam. 
 - Nie - Samica popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. - Dlaczego pytasz?
 - Bo są po części zielone - Zauważył Corsair. - To może być nieznany mi efekt uboczny podróży w czasie. Wilk całe życie uczy się nowych rzeczy, chociaż myśli, że robił już coś tyle razy, że wie o tym wszystko.
 - Szczerze to chrzanię te włosy - Uśmiechnęła się. - Musimy póki co znaleźć jakieś spokojne, nieprzebyte ścieżki. - A biorąc pod uwagę fakt, że praktycznie wszędzie się ktoś kręci, ja poprowadzę. Bardzo dobrze znałam Ginewrę i często chodziłam razem z nią na spacery, a że ona raczej unikała innych wilków, znam wiele tego typu dróg. 
 - Wzięcie ciebie to była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć - Rzekł Corsair.
Przysłuchiwałam się wymianie zdań podziwiając tereny, które wyglądały o wiele lepiej, niż aktualnie. Wszędzie było tak jasno, świeciło słońce, a cały świat nie był spowity szarą, smutną mgłą. Szczerze mówiąc, wyglądałyby wiele lepiej zapewne dla większości wilków. Mimo wszystko, polubiłam nasze aktualne, bardziej mroczne i smutne terytorium, jednak ujrzenie stanu watahy sprzed wielu ciężkich walk było naprawdę dobrym doświadczeniem, które jedynie wzbudzało moją ciekawość.
 - Tak właściwie, to gdzie powinniśmy iść najpierw? - Zapytałam.
 - Też się zastanawiam - Dodała Makka i obie spojrzałyśmy na Corsair'a.
 - Gdziekolwiek - Uśmiechnął się lekko wilk. - Nie mieliśmy określonego celu w postaci miejsca, chcieliśmy raczej dowiedzieć się czegoś o watasze z tych czasów. Makka, podejrzewam, że póki co ty powinnaś prowadzić naszą ekipę.
Samica Beta pokiwała głową i ruszyła, a ja i granatowy wilk udaliśmy się w ślad za nią. Uważnie jej się przyglądałam, mając wrażenie, że na jej futrze osadza się jakiś magiczny pyłek, czy coś w tym rodzaju.
 - Też to widzisz? - Spytałam Corsair'a.
 - Tak - Mruknął. - Bardzo dziwne, nic mi nie wiadomo o takich skutkach ubocznych...
 - Może to nie skutki uboczne? - Rzekłam.
 - To niby co? - Wilk uniósł brew.
 - Sama nie wiem - Westchnęłam.

< Makka? Takie z dupy, zero weny >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!