- Jestem Mortimer i chcę z tobą porozmawiać.
Znów zagłębiałem się we własnych myślach. Normalnie Alfa nie miałby możliwości filozofowania nie posiadając odpowiedniej ilości strażników na terenach swojej watahy, jednak miałem w swoich szeregach Patton'a, wilka, który z niezwykłą szybkością przemieszczał się po terenach, wypatrując ewentualnego zagrożenia. Wiedziałem, że jeśli będzie działo się coś złego, albo poradzi sobie z tym, albo wyśle telepatyczną prośbę o wsparcie. Ufałem mu w pełni. Jednak oponentowi, który stanął w wejściu już niezbyt. Czarny wilk patrzył na mnie chłodno, a ja nie będąc mu dłużnym, spytałem:
- O co chodzi?
- Należałem kiedyś do tej watahy i po kilku latach postanowiłem wrócić - Oznajmił.
- I dlaczego mam pozwolić ci wrócić? - Posłałem w stronę basiora podejrzliwe spojrzenie i ruszyłem się z miejsca, okrążając delikwenta. - Pozostawiłeś swoją watahę na kilka lat i teraz niczym syn marnotrawny myślisz, że przyjmą cię ponownie ot tak po prostu?
- Tak, ponieważ wasza sytuacja nie jest zbyt ciekawa - Mruknął. - Chyba nie postawisz na szali dumy ponad życie innych wilków?
- Masz wielkie ego, skoro uważasz, że dzięki tobie nie dojdzie do śmierci innych w razie ewentualnego zagrożenia. Być może znasz liczebność naszej społeczności, bo pewnie jakiś czas już tu jesteś, jednak nie masz pojęcia o ich zdolnościach. Nie możesz więc mówić, że bez ciebie sobie nie poradzimy. Nie jestem aż tak zdesperowany, by przyjmować cię z powodu naszej takiej a nie innej sytuacji. Jednak jestem w stanie zrozumieć, że uznałeś odejście za błąd i chcesz wrócić. Jaki był powód twojego odejścia?
- Miałem wyrzuty sumienia i chciałem zachować chociaż resztkę swojego honoru.
- A straciłeś takowy, ponieważ?
- Uważam, że to zbyt prywatna sprawa - Wymamrotał.
- Czyżby? - Uniosłem jedną brew. - Mając sekrety, nie możesz ubiegać się o członkostwo w watasze i powinieneś zdawać sobie z tego sprawę jeszcze zanim przekroczyłeś próg tej jaskini.
Wilk podniósł na mnie gniewne spojrzenie. Nie chciał ustąpić w żadnej kwestii: chciał zachować sekret i wrócić do watahy. Postanowiłem użyć swojej mocy. Robię to jedynie w ostateczności, ale powiedzmy sobie szczerze: wilk chciał dołączyć, więc jedynie ułatwiłem mu zadanie.
- Hm, po czymś takim też bym odszedł... - Mruknąłem, tym samym rozwścieczając wilka do tego stopnia, że przybrał pozycję do ataku i wystawił kły. No nie dziwię się, zajrzałem mu do umysłu. Warcząc, szykował się do skoku. Wiedział, że nie może mnie zaatakować, jednak gdybym był kimkolwiek innym, z pewnością by to zrobił. - Przyjmuję cię do watahy, Mortimer, jednak znaj swoje miejsce. Nie licz na to, że będziesz mógł bezkarnie robić co ci się rzewnie podoba. Spróbuj tylko tknąć kogoś mocniej, niż powinieneś tykać... To nie groźba. Zdaję sobie sprawę, że grożenie ci nie jest dobrym pomysłem i respektuję twoje umiejętności, więc moje słowa pozostaną jedynie ostrzeżeniem. To wszystko, co miałem do powiedzenia, witaj ponownie.
< Mortimer? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!