niedziela, 22 stycznia 2017

Od Corsair'a - C.D. Lost In Dreams ''Do starych, lepszych dni''


Potrafiłem wyczytać tyle emocji ze zwykłego wyrazu pyska. Makka była wyraźnie zaciekawiona, ale też lekko przestraszona. Godząc się na tą podróż złożyła swoje życie, bardzo wartościowe życie samicy Beta w łapy jakiegoś samotnika z własną wizją świata. Ciekawiło mnie, czy zrobiła to czysto z własnej woli... fakt, prosiła mnie o to, abym zabrał ją tam jeszcze raz. Jednak taka decyzja mogła zostać wywołana szeregiem wspomnień. Natomiast Lost... sam nie wiedziałem czego się po niej spodziewać. Wyglądała na zmieszaną, jakby niepewną swoich odczuć lub doznań. Spodziewałem się pytań, były one raczej nieuniknione, jednak padły ze strony, od której nie oczekiwałem zbytniej konwersacji. 
- Więc, jak będzie to wyglądać? W sensie dla nas... - Zapytała Lost in Dreams wskazując zarówno siebie, jak i Makkę. 
- Chodzi ci o sam moment przenoszenia, czy o cały proces? Sprecyzuj proszę - Odpowiedziałem dość szybko, lecz poświęcając całkowitą uwagę temu, aby dobrze ukazać całą sprawę. 
- Cały proces - Rzekła wadera, co wywołało u mnie dosłowną litanię. 
- Tak więc, na początek trzeba będzie znaleźć miejsce, które w tamtych czasach nie było zbytnio uczęszczane. Jak mówiłem, samiec Alfa od razu poczuł moją obecność, dlatego też nie będę mógł przenieść nas z tej jaskini. Sam etap przenoszenia będzie wyglądał mniej więcej tak: rozłożę przedmioty na ziemi, a zanim wejdę w trans, będziecie musiały przyłożyć do mnie swoją łapę, oprzeć się, cokolwiek... ogólnie złapać kontakt fizyczny i utrzymywać go przez cały czas. Wasz stan będzie porównywalny do drzemki... jeśli będziesz chciała uzyskać dokładny opis jak to wygląda z mojej perspektywy, to daj znać jak już będziemy na dawnych terenach. 
Wyrobiłem się z moim wywodem praktycznie idealne. Crow's Cry powrócił do głównego pomieszczenia, trzymając trzy starannie zapakowane zawiniątka. Podał po jednym każdemu z nas, po czym zwrócił się do mnie:
- Zdajesz sobie sprawę jaką odpowiedzialność na siebie bierzesz? 
- W pełni rozumiem, co chcesz mi przekazać. I przysięgam, że jeśli ktokolwiek miałby nie wrócić, to tym wilkiem będę ja. Jednak nie przewiduję żadnych niespodzianek. 
- W takim razie nie będę was dłużej zatrzymywać. Słyszałem waszą rozmowę, masz pomysł z którego miejsca dasz radę się przenieść? 
- Miejsce nie powinno być problemem - Wtrąciła się Lost, obdarzając mnie dziwnym spojrzeniem. -Chodźmy już...

***

Nie miałem pojęcia, co wymyśliła sobie wadera, za którą szliśmy od prawie godziny. Fakt, mróz nie był jakiś okropny, ale przynajmniej ja nie czerpałem przyjemności z wędrówki, która swoją drogą dobiegła końca. Samica przystanęła na szczycie wzgórza, z którego było widać większość terenów watahy, po czym zwróciła się w naszą stronę.
- Mam nadzieję, że to będzie odpowiednie - Powiedziała wciągając nosem zimne powietrze.
- Tak, to będzie idealne - Udzieliłem szybkiej odpowiedzi, rozkładając znalezione przedmioty. Już po chwili byłem gotowy, położyłem łapy na grocie oraz medalionie. Mięso schowałem do torby, i to samo zrobiły moje towarzyszki. 
- Pamiętajcie tylko o tym, że najlepiej unikać wszelkich kontaktów. Zarówno na poziomie rozmowy, jak i wzrokowych... Ogólnie nikt nie powinien wiedzieć, że tu jesteśmy - Powiedziałem, aby mieć za sobą wszelkie formalności. Widziałem lekkie rozczarowanie na pysku Makki, ale nie chciałem dopuścić, aby wywarła jakikolwiek wpływ na aktualny czas - Jednak przypominam, że to, czego ja nie widzę może zostać tylko z wami. 
Zamknąłem oczy, a ostatnim bodźcem, jaki poczułem, był dotyk ciepłych łap na obu barkach. Po raz kolejny pojawił się znienawidzony przeze mnie błysk, a gdy ponownie otworzyliśmy oczy, cała nasza trójka mogła obserwować polanę skąpaną w porannym słońcu, oraz szczeniaki dokazujące na niej. W sumie, obserwowałem je tylko ja, zapomniałem wspomnieć, że stan letargu będzie się utrzymywać jeszcze przez kilka minut po przejściu do dawnych dni. Korzystając, z chwili spokoju pozbierałem rozłożone na ziemi przedmioty, a już po chwili obie wadery przebudziły się. Przywitałem je dość "nietypowym stwierdzeniem"...
- Będę w stanie utrzymać nas tu przez trzy dni. Jeśli będziecie chciały zostać dłużej, trzeba będzie wrócić i przenieść się ponownie. 
W odpowiedzi otrzymałem jedynie przeciągłe ziewnięcia. 

< Lost, Makka? Która z was? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!