sobota, 14 stycznia 2017

Od Ezrille - Śmierć Sheere i mój powrót do watahy

Jak zapewne część z Was już wie, kilkanaście miesięcy temu odeszłam z Watahy Krwawego Wzgórza z moją opiekunką Sheere, która pragnęła po stracie matki zacząć nowe życie w innej watasze. Ja zaś jako szczeniak musiałam oczywiście podążyć w jej ślady. Chociaż prawdę powiedziawszy, nawet, gdybym już wtedy była, tak jak dziś, dorosła, najprawdopodobniej również bym to zrobiła. W końcu była pierwszą osobą, która okazała mi więcej uczucia, przez co stała mi się bardzo bliska. 

***

Po około pół roku marszu dotarłyśmy na jeden ze szczytów Himalajów, gdzie stanęłyśmy na chwilę, rozkoszując się pięknem roztaczającego się przed naszymi oczami widoku. Jedynym dźwiękiem, który słyszałyśmy przez dłuższy czas był ten wydawany przez spadający ze skał wodospad za naszymi plecami. Nagle jednak powietrze przeszył głośny huk, a chwilę potem moja zastępcza matka zachwiała się i padła jak długa na ziemię, ciężko łapiąc oddech. Z jej boku zaś strumieniem leciała krew. Podeszłam do niej niepewnie i położyłam się obok niej, starając się stwierdzić, co mogło spowodować jej obecny stan. Kiedy wreszcie mi się to udało, okazało się, że w ranie znajduje się kula, a ona sama już wędruje po Krainie Wiecznych Łowów. Zdając sobie sprawę, iż nie mogę jej już pomóc, wstałam powoli i zaczęłam się oddalać z powrotem w stronę miejsca, z które wyruszyłyśmy. W końcu po raz drugi zostałam sama na tym brutalnym świecie i potrzebowałam innych wilków, wśród których mogłabym szukać pocieszenia i pomocy w razie potrzeby.

***

Droga powrotna zajęła mi tym razem prawie trzy razy więcej czasu, ponieważ teraz musiałam radzić sobie sama z wieloma przeciwnościami, którymi wcześniej zajmowała się Sheere, więc kiedy wreszcie udało mi się dotrzeć na miejsce wszędzie walały się kolorowe liście, a z nieba padał ulewny deszcz. Ta pogoda nie sprawiła jednak, ze wszyscy siedzieli w swoich jaskiniach. Bowiem, gdy przekroczyłam śnieżną granicę stada, zza pobliskiego drzewa wyszedł basior o szaro-czarnym, gęstym futrze, którego w ogóle nie kojarzyłam, co świadczyło o tym, ze musiał dołączyć tu w miarę niedawno. Aby, wiec nie zostać przez niego zaskoczona jakimś nieprzyjemnym dla mnie pytaniem, oświadczyłam szybko:
- Jestem Ezrille, kiedyś byłam członkinią tej watahy. To znaczy wtedy jeszcze używałam swojego rzeczywistego imienia, ale to nieważne. Chciałabym do Was powrócić. 

<Blame Soul?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!