To była najpiękniejsza pobudka w moim życiu. Widok ukochanej był najpiękniejszym, co mogłem ujrzeć po otworzeniu zaspanych oczu. Stała pochylona nade mną i wpatrywała się we mnie z delikatnym uśmiechem. Wykorzystując jej brak uwagi objąłem ją łapami i przycisnąłem do siebie, wadera zaś straciła równowagę i osunęła się na mnie.
- Nie chcę wstawać - Mruknąłem cicho, przytulając ją do siebie.
- Ale musisz Cassi - Odpowiedziała, delikatnie głaszcząc mnie po głowie. Jej dotyk był delikatny i bardzo przyjemny. Miałem nadzieję, że takich poranków będzie więcej. Pomimo, że byłem gotowy do rozpoczęcia dnia, stwierdziłem, że jeszcze chwilkę podroczę się z wilczycą.
- Ale dlaczego? - Zapytałem z niewinnym wzrokiem.
- Bo złapałam nam śniadanie - Odparła.
- Jeśli mi powiesz, że to królik, to rozważę opuszczenie legowiska - Rzekłem z łobuzerskim uśmieszkiem. Celty uśmiechnęła się półgębkiem.
- Nie jest to królik, lecz króliki - Powiedziała. Hm, czyli zgadłem bez problemu. No dobrze. Jest miło, ale faktycznie wypadałoby ruszyć tyłek.
- Jesteś najlepsza - Ucałowałem moją partnerkę w nos. Chwilę jeszcze poleżeliśmy w ten sposób, jednak ostatecznie nareszcie wstaliśmy.
- Co będziesz dzisiaj robił? - Zapytała samica.
- W sumie to nie wiem czy mam jakiekolwiek plany, ale mogę ci pomóc w przeniesieniu twoich rzeczy do naszej jaskini, co ty na to? - Zaproponowałem.
- Dobry pomysł - Przytaknęła.
- A ty masz jakieś plany? - Ciągnąłem temat.
- Hm, oprócz tych przenosin to nie za bardzo - Odpowiedziała, na co uśmiechnąłem się.
- To co powiesz na spacer dziś wieczorem?
< Celty? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!