W odpowiedzi wzruszyłem tylko ramionami i westchnąwszy znacząco ruszyłem stanowczo przed siebie, mając nadzieję, że skoro nie podjąłem dalszej rozmowy, wilk w końcu się znudzi i pójdzie swoją drogą. Okazało się jednak, że jest jeszcze bardziej uparty niż zapamiętałem, bo szedł dostojnie koło mnie aż do samego wlotu jaskini Alf, czyli dobre półtorej godziny. A może jego zachowanie było podyktowane tym, ze zwyczajnie obawiał się, iż zapomniałem do niej drogi i zabłądzę? W takim razie zdążył już zapomnieć, że zawsze odznaczałem się niebywałą pamięcią do wszelkich dróg, które dane mi było kiedykolwiek przebyć. W końcu taki samotnik jak ja, starający się jak najmniej kontaktować z innymi, musiał sobie jakoś radzić. Tak rozmyślając, zatrzymałem się na chwilę i obróciwszy głowę w stronę Pattona, rzuciłem tonem nieznoszącym najmniejszego sprzeciwu, którego być może nie powinienem używać w stosunku do samca na jego stanowisku, ale przecież od małego lubiłem naginać zasady, wiec niby dlaczego tym razem miałbym tak nie postąpić:
- Dalej pójdę sam.
- Niech ci będzie, ale gdybyś później czegoś potrzebował... - zaczął, lecz nie dałem mu dokończyć, bowiem już przekroczyłem próg pomieszczenia.
<Crow's Cry?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!