Otworzyłam oczy i rozglądnęłam się delikatnie. Czekaj... co? Kolejny sen? Starałam się podnieść, bo leżałam w niewygodnej pozycji na grzbiecie, ale... nie mogłam! Spojrzałam w górę i spostrzegłam kajdanki. Różowe. Futerkowe. W panterkę. Kto wymyślił ten rypnięty sen?! Zaczęłam się szarpać, żeby się uwolnić. I nagle przyszedł on.
- Może byś mnie tak uwolnił? - prychnęłam, dalej się szarpiąc.
Basior zaśmiał się i stanął nade mną.
- Nie mam kluczyków, moja droga. - wymruczał mi do ucha, delikatnie je przygryzając.
Aż otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. Co on do cholery jasnej wyprawia?! Zszokowana zamknęłam oczy, starając się wymyślić plan. Żadnego.
Czułam oddech Fear'a na mojej skórze.
Myśl... myśl... Jest!
Skupiłam się, marszcząc lekko brwi. Powoli zaczęłam sobie wyobrażać wnętrze zamku w kajdankach, które powoli się się otwierają. I nagle usłyszałam kliknięcie. Szybko się zerwałam, spychając przy okazji basiora z siebie.
- Oj no... - zamruczał niezadowolony, kiedy się podnosił.
Skrzywiłam się, rozglądając się dookoła. Wyjście... Ujrzałam korytarz i natychmiast do niego ruszyłam. Biegnąc nim, usłyszałam śmiech, a potem słowa.
- Ale wiesz kochanie, że nie uciekniesz?
Pisnęłam cicho. Chyba nigdy nie byłam aż tak... przerażona? Przestraszona?
<Fear? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!