Goniłem ją. Nie mogłem inaczej. Mówiłem słowa, których wcale nie chciałem mówić. Próbowałem się wydostać z tego czegoś, w czym się znalazłem, jednak nie miałem takiej możliwości. Sen zawładnął moim ciałem i stworzył nowy umysł, który kompletnie uciszał prawdziwego mnie. Widocznie spałem dość mocno, czego nie można było powiedzieć o Rath. Ona nadal była sobą, gdyż nie zapadła się w sen tak głęboko, jak ja - jednak to mogło zmienić się w każdej chwili.
Z ledwością wyrabiając na zakrętach, wciąż biegłem w ślad za wilczycą, która wciąż nie poddawała się urokowi snu, wciąż walczyła, wciąż miała świadomość tego, co się dzieje. Nie chciała, aby doszło do niczego między nami, przecież ledwo mnie znała i w dodatku czuła do mnie niechęć, ba - przecież chciała mnie zabić! Zapewne nie rozumiała co tutaj się dzieje i dlaczego Silent mówi do niej ''kochanie'', dlaczego wciąż ją goni. Spędziłem na chodzeniu po snach wiele czasu, ale również nigdy nie miałem styczności z taką sytuacją, jak zmiana osobowości, zaśnięcie we śnie - wszystko to było dla mnie kompletną abstrakcją, a jedyna wiedza na ten temat była czerpana z zapisków starych magów, które niegdyś były dostępne w wielu różnych miejscach za niewielką sumkę. Dziękowałem sobie za zakup tamtych notatek, bo gdyby nie one, nie byłbym tak spokojny.
Stało się. W pewnym momencie Rahyen również zasnęła głębiej, a jej charakter zmienił się. Schowała się w krzakach, czego moje oczy nie zarejestrowały, po czym w końcu wyłoniła się z nich, natychmiast przygniatając mnie do ziemi. Spojrzałem jej w oczy i zrozumiałem, że to już nie jest ona. Teraz prawdziwi my możemy jedynie patrzeć jak nasze ciała i stworzone przez sen umysły robią co im się żywnie podoba... Nie mogliśmy nic zrobić.
< Rath? Przepraszam, że tak długo, krótkie opo i w ogóle ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!