piątek, 23 września 2016

Od Silent Fear'a - C.D. Rathyen ''Dzień dla mordercy''


Rzeczywiście, jakoś nudno było. Trzeba by wprowadzić więcej akcji w ten sen, bo inaczej zaśniemy we śnie. Jest to dość abstrakcyjne, aczkolwiek możliwe. Nie chciałem jednak, aby tak się stało, bo nie na tym polega zabawa, w którą oboje chcieliśmy się bawić.
 - To co? Zaczynamy zabawę? - Zapytałem, materializując się w powietrzu i lądując w normalnej postaci tuż przed wilczycą, wzniecając nieco kurzu.
 - No nareszcie. - Uśmiechnęła się pod nosem. 
Naszą zabawę można było nazwać jednym słowem ''zabij'''. We śnie nie byliśmy w stanie pozabijać się naprawdę, jednak mogliśmy tutaj udowodnić które z nas jest lepsze i podbudować tym nasze własne ego. Choć nie byłem pewien, czy moje może być większe. Nie wiedziałem jak jest w przypadku Rathyen, ale wydawała mi się wilczycą mojego pokroju. I właśnie to było w niej takie dziwne, sprawiało, że czułem się dziwnie. Nie, nie czułem się zagrożony. Czułem coś, czego nie da się wyrazić słowami. Pierwszy raz znalazłem w miarę godną rywalkę, która dokładnie unikała moich ciosów i sama wyprowadzała bardzo interesujące ataki. Jej styl walki był niepowtarzalny, jednak technika dopiero doskonalona. Sam nie miałem jeszcze dobrze wypracowanej techniki, bo w sumie rzadko walczę. Zapewne oboje posiadamy umiejętność zabijania znienacka, unikając tym samym niepotrzebnej szarpaniny z ofiarą. W tym prawdopodobnie lepszy byłem ja, czego niestety nie mogłem powiedzieć o walce. Skubana była silnym przeciwnikiem jak na waderę i nie byłem pewien, czy sobie z nią poradzę. Jednak ciągłe uniki i kontry trwały w nieskończoność. Praktycznie cały czas robiliśmy to samo i znajdowaliśmy się w tym samym miejscu, nuda. Aż w końcu stało się coś nieoczekiwanego. Po zablokowaniu ataku Rathyen, zobaczyłem, że moja niedoszła zabójczyni upada na ziemię. Sam po chwili leżałem bez tchu. 
 - Chyba przesadziliśmy. - Szepnęła.
 - Walczyliśmy kilka bitych godzin, tak mi się wydaje. Ale wiesz co? Dobra jesteś, jak na dziewczynę.
 - Uznam to za komplement.
Nim się obejrzeliśmy, oboje zasnęliśmy z wyczerpania, co było dość ciekawym zjawiskiem. Zasnęliśmy we śnie! A jednak! Zaśnięcie we śnie powodowało przeniesienie do innego snu, nad którym już nie ma się kontroli. Umysł i ciało robią to, co chcą. Obrazy pozostają w naszej pamięci. Nie mamy kontroli nad sobą, stajemy się kimś zupełnie innym. Jednak nie spodziewałem się, że stanę się kimś takim...

< Rath? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!