Nie miałem problemu z odprowadzeniem Echo do jej jaskini, szczerze mówiąc, to była dobra okazja, aby zobaczyć ją z bliska. Samotna Iglica z daleka wydawała się surowym i raczej niezbyt przytulnym miejscem, jednak pozory potrafią bardzo często mylić. Obawiałem się natomiast spotkania z siostrą Echo, która nawet nie wiedziała, że jest w tej watasze taki ktoś jak Zero Blackfire. Byłem pewny, że potraktuje mnie podobnie jak Echo na początku, no chyba, że biała wilczyca postanowi się za mną wstawić. Wtedy miałem większe szanse na zaskarbienie sobie jej przyjaźni, albo chociaż na jakąś w miarę zdrową relację, która wydawała mi się niezbędna, biorąc pod uwagę fakt, jak ważna była dla mnie Echo. Tak więc po tym, jak wilczyca zaproponowała, bym odprowadził ją do domu, zgodziłem się niemal od razu i już po chwili byliśmy w drodze. Niezręczna cisza panowała przez krótki czas rozmowy, w końcu postanowiłem ją bowiem przełamać.
- Tak właściwie - Zacząłem. - Będąc Alfą, masz dużo więcej roboty?
Śnieg przyjemnie trzeszczał pod naszymi łapami. Kochałem ten dźwięk tak samo, jak kochałem ogólnie zimę, śnieg i chłód. Luminosum Iter było takie idealne. Zadowalało mnie pod każdym możliwym względem. Czułem się tutaj naprawdę świetnie. W sumie ciekawiło mnie, jak to miejsce podoba się siostrom. Czy gdyby mogły, zamieniłyby się z kimś terenem? Szczerze w to wątpiłem, bo nawet jeśli coś nie podoba się komuś z wyglądu, jego historia sprawia, że nadal czuje do tego sentyment i nie może się od tego odkleić. Z pewnością wadery coś o tym wiedziały.
- Jesteśmy dwie, więc nie jest tego gigantyczna ilość - Odpowiedziała. - Ale będąc na tym stanowisku należy zachowywać czujność cały dzień i całą noc. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś złego może się wydarzyć...
- A czy przypadkiem jakieś konkretne stanowiska nie zapewniają tutaj bezpieczeństwa?
- Tak, ale wilków nie jest wiele - Westchnęła. - Już i tak każdy robi co może. Nawet gdybyś ty, Zero, się tym zajmował, i tak nie spałybyśmy tak, jak trzeba. Są wilki silniejsze od ciebie. Cecidisti Stellae, w Fortis Corde też wielu się takich znajdzie. Fakt, mamy z nimi przyjazne stosunki, ale to wszystko może zmienić się w ułamku sekundy, wierz mi.
- Czyżbyś coś przeczuwała? - Dopytywałem, lekko zmartwiony tym, co usłyszałem.
- Nie - Zaprzeczyła z zaangażowaniem. - Po prostu zawsze lepiej dmuchać na zimne. Czasem to nie zależy od Klanu, tylko jednostki. W tym Klanie zginęli Simon i Regalo De'Oro. Oboje zabici przez wilki z Cecidisti Stellae. Pojedyncze osobniki. To nie jest wojna, oni po prostu się nudzą. Bawią się w panów życia i śmierci. Chcą nas zastraszyć.
- Zauważyłem, że wiele osób panikuje... - Mruknąłem. - Irytujące.
- Tak, ktoś wszczyna fałszywe alarmy. A kto musi wszystkich zebrać, zawiadomić, wygłosić przemowę? No oczywiście, Alfy. Często mówią, że Alfy tylko siedzą na tyłkach w swoich jaskiniach. Jesteśmy do nich przywiązani, bo ciągle ktoś czegoś chce.
- Rozumiem - Pokiwałem głową. - To przykre...
- Ale i tak lubię to robić - Uśmiechnęła się. Moim oczom powoli zaczęła ukazywać się Iglica. Spojrzałem na Echo. - O co chodzi? - Spytała, rejestrując moje spojrzenie.
- Dasz sobie radę sama? - Zapytałem, przenosząc wzrok na skałę.
- Pewnie, możesz już iść - Odpowiedziała. - Wygadanie ci się dobrze mi zrobiło.
- Cieszy mnie to - Rzekłem uśmiechnięty i lekko objąłem waderę. Nie wiedziałem, czy mogłem się do tego posunąć, jednak kontrolowałem się. Echo odwzajemniła uścisk. Patrzyłem jeszcze za nią, dopóki nie zniknęła mi z pola widzenia i ruszyłem w stronę Jeziora Nowiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!