poniedziałek, 10 lipca 2017

Od Altheny - C.D. Arcady'ego "Potencjalny obiad"


- O, widzę że nauczyłeś się trochę dobrych manier. Niesamowite... – burknęłam przekornie. Arcady wcale nie był taki zły, pomimo tego, że na początku nie odnosił się do mnie z należytym szaczunkiem. W pewnym sensie jednak mu to wybaczyłam, bo miał prawo nie wiedzieć z kim zadziera.
Ponieważ żadne z nas nie kontynuowało rozmowy, bez słowa odwróciłam się i odeszłam w swoją stronę. Uważam, że spełniłam swoje zadanie...
***

Minęło już sporo czasu od kiedy ostatni raz widziałam Arcady’ego. Nie wiem dlaczego, ale ciekawiły mnie jego postępy. Nie chciałam tego stwierdzać, jednak na jakiś sposób zżyłam się ze szczeniakiem przez ten krótki czas. Nie tęskniłam jednak za nim jakoś bardzo, aczkolwiek...
Gdy dostrzegłam go spacerując przez Martwe Pustkowia, delikatnie się uśmiechnęłam. Już z daleka było widać, że wziął sobie do serca moje porady i ćwiczył z Silentem, ponieważ nabrał masy. Poza tym, dość dużo urósł i nie prezentował się już tak mizernie. Przyłapałam go w trakcie treningu, nadal szkolił swoje moce. Cieszyło mnie, że przykłada się do tego wszystkiego. Najwyraźniej moje metody wychowawcze nie były takie złe. Miałam wrażenie, że jeszcze nie raz przyda nam się w Cecidisti Stellae. Potrzebujemy silnych i dobrze wyszkolonych wilków, powtarzam to nie pierwszy raz.
Ku mojemu zaskoczeniu, gdy do niego podeszłam i znalazłam się w zasięgu jego wzroku, dostrzegłam że również uśmiecha się półgębkiem. Prychnęłam żartobliwie, po czym rzuciłam do niego:
- Ok mały, zrób sobie przerwę. Idziemy na spacer!
- Dobrze „ciociu”, ale jak Silent się wkurzy to zwalę na ciebie – odwarknął próbując mnie zirytować, ale puściłam to mimo uszu
- On to mi może piasek zmiatać sprzed łap – burknęłam, omijając młodzika wzrokiem. Nie chciałam powiedzieć o kilku słów za dużo
- Coś cię do mnie sprowadza czy porwałaś mnie z nudów? – zapytał uważnie mi się przyglądając. Dostrzegłam, że nie był już tak spięty jak podczas naszego treningu. Mimo wszystko, podobało mi się również to, że rozmawialiśmy ze sobą jak równy z równym. Nie chciałam aby posada Alfy od razu robiła ze mnie nie wiadomo kogo...
- Nie, tak po prostu mi się nawinąłeś. Wiesz, nie widzieliśmy się już jakiś czas... Opowiedz, jak ci idzie trening? Widzę, że nieźle „przypakowałeś”... Silent cię męczy? – zadawałam pytania lekko żartobliwie

< Arcady? Chodź na ploteczki :P >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!