Uśmiechnąłem się szeroko do Ilii. Ta również odwzajemniła uśmiech. Takie zjawisko na jej pysku było niemal codziennością. Teraz mogliśmy być razem co dzień. Co dzień budzić się obok kwiatuszka, co dzień słyszeć jej cudownego śmiechu. Przynosić jej jedzenie, widzieć jak je wcina. Mieć z nią dzieci... A, chwila. Rozpędziłem się. Oczywiście, będzie chciała je posiadać, ale jeszcze nie przyszedł na to czas. Po wyjściu z jaskini Avalanche powędrowaliśmy do naszej jaskini.
- Arc, musimy urządzić tą jaskinię... - Usłyszałem na wstępie od Il.
- I tak całe życie mieszkać z waderą... - Mruknąłem, po czym oddałem w stronę samicy wredny uśmieszek.
Partnerka przewróciła oczami i oznajmiła, że idzie po kwiaty, a ja mam iść upolować jakieś futerkowe zwierzęta, aby zrobić prowizoryczne dywany.
***
Il natargała paręnaście sporych bukietów kwiatów. Na łbie łatwo było dostrzec wianek z różnokolorowych roślin. Ja za to zdobyłem trzy futra, jedno duże i dwa mniejsze. Zadowolona zaczęła krzątać się po jaskini. Po chwili zastanowienia kazała mi wyjść. Grzecznie opuściłem jaskinię i wybrałem się na popołudniowy spacer. Poszedłem do lasu, potem łąki, z powrotem do lasu i brzegiem rzeki dotarłem do domu. Zastałem przed nim kwiatuszka.
- Zamknij oczy - Rozkazała.
Przymknąłem je, nie ukrywam. Ciekawość wzięła górę i podglądałem.
- Już! - Zawołała Ilia po paru krokach.
Przede mną ukazało się pomieszczenie, w którym spałem, ale nie takie szare jak zawsze, a pełne ozdób. Gdzie tylko spojrzałem, było kolorowo. Na środku wyścielone było posłanie z futer.
- E... A to nie miało być za dywaniki? - Zapytałem.
- Tak, ale ja jako mądra samica sprowadziłam jeszcze pięć na posłanie - Jej słowa zrobiły na mnie wielkie wrażenie.
Ja ledwo co trzy zdążyłem wykombinować, a ona nagle zdobyła pięć! Pełny podziwu przytuliłem ją na znak wdzięczności.
- Nie ma za co kochanie... - Szepnęła.
Na słowo ,,kochanie'' zrobiło mi się na sercu ciepło.
- Co ty na to, aby wieczorem przetestować nasze posłanie? - Zaproponowałem.
- Do spania oczywiście... - Odparła.
- Nie... Czemu tylko do spania? - Uśmiechnąłem się łobuzersko. - Czy para wilków nie może wynagrodzić sobie stresu taką rzeczą?
- Dzisiaj? Tak od razu? - Pytała.
- Czemu nie? Co nam nie pozwala?
- No nic, ale... - Wydukała. - A z resztą! Jesteśmy młodzi. Zgadzam się!
Pełny energii gorąco pocałowałem samicę.
- Czekamy do wieczora? - Upewniłem się.
- Po co? Czemu nie teraz?
- Nie chcesz się... Przygotować?
Zaśmiała się.
- Do czego? - Mruknęła.- Arcun... Chciałabym mieć szczenięta. Ty chyba też. Upieczętujmy nasz związek. Proszę.
Na te słowa złożyłem gorący pocałunek na ustach partnerki. Na szyi, czole, potem z powrotem na ustach.
- Kocham cię - Szepnąłem.
***
Spędziliśmy razem całe popołudnie i wieczór. Rano obudziłem się obok mojej Il. Ta jeszcze słodko spała. Zaczerwieniłem się. Ach, najlepsza noc życia. Nie rozpatrywałem tego długo i wyszedłem na polowanie.
***
Gdy wróciłem z sarną na plecach, Ilia już była na nogach.
- Patrz co przyniosłem! - Zawołałem.
- O! Sarna.
Rzuciłem ją przed partnerkę.
- Smacznego kwiatuszku - Szepnąłem.
- Dzięki - Uśmiechnęła się.
***
Minęło parę dni. Ilia więcej jadła. Myśleliśmy, że to ciąża. Postanowiliśmy wybrać się do medyka.
<Ilia? Wykonuj nasz plan xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!