- Raczej przechadzka w celu patrolowania terenów i zapewnienia bezpieczeństwa reszcie Klanu - odparłem, nawet nie próbując kryć zaskoczenia faktem, że nie jestem sam.
- Czyli jesteś kolejnym strażnikiem? - bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Skąd Ci to przyszło do głowy? - odparłem ze śmiechem, co zdarzało mi się naprawdę rzadko.
- Chociażby stąd, że błądzisz samotnie nocą po lesie i to, jak sam stwierdziłeś, nie mając na celu polowania.
- Po prostu uważam to za swój obowiązek, a i nie chcę wyjść z prawy.
- Czyli kiedyś rzeczywiście piastowałeś tę funkcję? - zaindagowała z lekkim uśmieszkiem.
- Można tak powiedzieć, ale przede wszystkim od najwcześniejszych chwil kształciłem się na doskonałego wojownika.
- A teraz piastujesz stanowisko...?
- Nauczyciela walki - wyjawiłem niechętnie, wbijając wzrok w ziemię, po czym szybko uzupełniłem, tonem usprawiedliwienia. - Kiedy tu przybyłem, chciałem oczywiście dalej być wojakiem, ale Savior stwierdził, że lepiej będzie, jeśli zajmę się uczeniem do tego celu kolejnych pokoleń.
- Ale z tego, co widzę, Ty się z tym nie do końca pogodziłeś?
- Inaczej zdradziłbym rodzinną tradycję, w której to każdy basior z mojej familii musiał bronić słabszych.
- Przecież nadal możesz to robić - próbowała podnieść mnie na duchu.
- Ale, niestety, znacznie rzadziej.
<Kristin? Wybacz brak weny.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!