Panika wadery była zdecydowanie zbyt wielka... jednak było to w pewnym sensie urocze. Jednak udało mi się wyjść z walki bez szwanku, czego nie można było powiedzieć o basiorze. Martwy. Jak każdy, kto ośmieli się próbować zrobić jej krzywdę.
- Ogarnij się! - Wybuchłem, jednak po chwili zmieniłem ton. - Nic mi się nie stało, spokojnie.
- Uff. - Odetchnęła.
- A tobie nic nie jest? - Zapytałem spokojnie.
- Nie. - Uśmiechnęła się. - Dzięki.
- Za co? - Zapytałem zdziwiony. Na chwilę zapomnieliśmy o całej walce. Wilki też jakby o nas zapomniały. Mogliśmy w spokoju porozmawiać.
- Za ratunek. - Wyszczerzyła zęby w jeszcze większym uśmiechu.
- To nic takiego. - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Każdy zrobiłby to samo na moim miejscu.
Nagle ktoś przerwał naszą rozmowę. Crow's Cry, nowy alfa. Nie miałem ochoty go słuchać, jednak musiałem. Przecież nie odstawię sceny w środku walki.
- *Skończcie gadać i skoncentrujcie się na walce.* - Usłyszeliśmy telepatyczny sygnał. Wywróciłem oczami, mając wrażenie, że to się nigdy nie skończy.
Jednak skończyło się bardzo szybko. Wygraliśmy walkę. Wszyscy w watasze wiedzieli jednak, że to nie koniec i trzeba zbierać siły na kolejny ich atak. Można sobie jednak pozwolić na odrobinę przyjemności, prawda?
Nowa jaskinia Celty. Przypominała mi jej starą jaskinię, była niemal identyczna. Wszedłem do środka pewnym krokiem, jakbym wchodził do siebie do domu.
- Celty? - Zadałem pytanie, odbijające się echem od ścian jaskini. Wadera pojawiła się w mroku.
- O, Cas. Czemu zawdzięczam tę wizytę?
- Chciałbym wyjść z tobą na spacer, pozwiedzać tereny. Mam też kosz piknikowy. - Tym ostatnim zdaniem z pewnością ją zachęciłem. Czułem to. Zgodzi się... prawda?
< Celty? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!