Tego wszystkiego było za dużo. Do rozmowy wtrącił się mój syn, Lyx...
- Musimy atakować z zaskoczenia. - Powiedział. - Mam już nawet plan, ale musimy mieć czterech ochotników, którzy będą sprawdzać, czy ktoś nie podsłuchuje...
- My możemy! - Krzyknęli Cassidy i Louis.
- Ja też. - Powiedziała Ari.
- Jutro będę mieć rok. Też bym chciała! - Krzyknęła Samanta.
- No nie wiem... Jesteś jeszcze młoda... - Powiedziałem.
- Proszę!
- No... zgoda.
- Dobra, plan jest taki: kilkoro z nas będzie atakować wojsko od tyłu, a ty tato, i Carla zaskoczycie Devina. - Powiedział Lyx. Wtedy zdałem sobie sprawę, że w przyszłości będzie najlepszym alfą...
- Dobry pomysł, trzeba go będzie trochę wyszczególnić. - Powiedziałem kiwając głową. - Carlo, posłuchaj, jest tam ktoś nieśmiertelny? - Zapytałem.
<Carla.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!