niedziela, 28 sierpnia 2016

Rena - profil wilczycy

Imię: Rena
Płeć: Samica
Wiek: 5 lat
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
Stanowisko: Atakująca
Typ: Zwykły
Rasa: Wilk Księżycowy
Głos: Gabrielle Aplin
***
Cechy charakteru: Istotka niezwykle bojaźliwa, wystarczy podniesienie tonu głosu, by była bliska płaczu. Wilczyca obawia się innych swego gatunku, toteż i rozmowa i przebywanie w ich towarzystwie przychodzi jej z trudem. Przy pierwszym spotkaniu można przypiąć jej łatkę histeryczki i tak przez kolejne kilka spotkań, dopóki nie otworzy się przed kimś i nie da poznać jako wesoła, przyjacielska, aczkolwiek wrażliwa duszyczka z trudną przeszłością. Mając pewność, iż nikogo nie ma w pobliżu, lubi sobie nucić, oczywiście na tyle cicho, by ewentualny przechodzień nie miał okazji przysłuchać się melodii. Ma niską samoocenę, przez co też jest bardzo wstydliwa. Mimo swej delikatności, jest twarda w kwestii bólu fizycznego. Jej uraz zauważysz dopiero, gdy twe oczy zawieszą się na krwawiącej ranie, czy też innym widoku odbiegającym od normalności.
Cechy fizyczne: Cicha, zwinna i szybka - te trzy cechy rekompensują jej brak poskąpionej przez okrutny los siły. Niestety jest raczej typem sprintera, toteż wytrzymałość również nie jest jej mocną stroną.
Znak szczególny: Białe znaczenia są chyba same w sobie czymś indywidualnym, jednak do tych najbardziej niespotykanych można zaliczyć białe znaki pod oczami.
Słaby punkt: Tylna, prawa łapa - paskudne złamanie czasem daje o sobie jeszcze znać, nawet bez powodu - tak się tylko chce przypomnieć.
Boi się: Życie w strachu sprawiło, że potrafi ją przestraszyć niemalże wszystko, jednak to, co wzbudza w niej strach, to… inne wilki
Waga: 30 kilogramów
Wzrost: 65 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Brak
Pochodzenie: Ziemia, Ameryka Północna, Stany Zjednoczone, Montana
Lubi: Ubóstwia widok nocnego nieba, udekorowanego milionami jasnych gwiazd i księżyca, świetliki tańczące wieczorną porą, przyjemność sprawia jej również kąpiel w wodzie
Nie lubi: Kłótni, bycia w centrum zainteresowania, upalnych dni
***
Żywioł: [2/3] Lód, Mrok
Moce: [4/20] Zdolności magiczne, jakie posiada są wyjątkowo proste, lecz źle wykorzystane mogą spowodować nie lada zamęt. Jednym z jej magicznych talentów jest Bariera mentalna - umiejętność ta wykształciła się u niej dość późno, zapewne pod wpływem stresu, w jakim żyła. Zdolność ta uniemożliwia przeciwnikowi wtargnięcia do jej umysłu, a co za tym idzie wszelakie próby zapanowania nad jej umysłem są nieskuteczne. Zdolnością mniej abstrakcyjną, jednak chyba najniebezpieczniejszą jaką posiada są jadowite kły. Jad w zależności od natężenia powoduje u ofiary ból porównywany z przebiciem ostrza, chwilowy paraliż, a jego zbyt wysokie natężenie może spowodować nawet śmierć. Co ciekawe kwadrans po ugryzieniu toksyna jest wchłaniana przez organizm, co neutralizuje jej działanie. Jej lodowa umiejętność polega na stworzeniu lodowej przeszkody w postaci lodowych kolców podczas, gdy czuje się zagrożona. Mimo wszystko ze swych zdolności korzysta niezwykle rzadko. Jej delikatność jest sprzeczna z nieuzasadnionym atakiem, toteż nie musisz się obawiać, o ile sobie nie zasłużyłeś. Po dotarciu na tereny watahy, odkryła telepatię.
Partner/ka: Boi się wilków, a zwłaszcza basiorów, toteż trudno będzie zdobyć jej serce, a tym bardziej czyjeś podbić.
Rodzice: Silver Moon i Subaru - oboje zginęli
Potomstwo: Brak partnera = brak potomstwa
Inna rodzina: Brak
***
Data dołączenia: 28 sierpień 2016
Data urodzenia: 4 luty
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 800.000
★★★★★★★★★★
Poziom: 14
PD: | Ogólnie: 1400 | Wykorzystano: 800 | Zostało: 600 |
Umiejętności: | Walka: 550 | Instynkt: 0 | Umysł: 0 | Polowanie: 250 |
Jaskinia: numer 1
Ekwipunek: Brak
Torba| 0 Wilcze Jagody | 0 Czarna Krew | 0 Łza Wilczycy | 0 Niezapominajka | 0 Rumianek | 0 Liść | 0 Czaszka | 0 Czarna Perła | 0 Kość | 0 Chmiel | 0 Popiół | 0 Księżycowy Pył | 
Bronie: Brak
Zbroja: Brak
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
Historia: Znienawidzona przez stado, aczkolwiek niezbędny członek. Co tu z nią począć? Ale może od początku. Wojna wkroczyła na tereny rodzinnej watahy. Jak to bywa, liczebność ma znaczenie, więc nie dziwne, iż zostaliśmy pokonani. Zginął każdy, kto śmiał myśleć inaczej, w tym moi rodzice, alfy i pozostała część trupów, jakich nie jest się w stanie zliczyć. Tereny zdobyte, a łupy wojenne? Były nimi młode wadery, czyli ja oraz pozostała przy życiu trójka. Jedna okazała się wymarzoną partnerką dla syna alf, jednak reszta z nas nie miała tyle szczęścia. Dwa tygodnie później, jedna z nas padła przez dotkliwe rany, a kolejna po miesiącu z braku pożywienia. A więc ostałam się ja, jako jedyny worek treningowy. Obelgi i tortury były od tego momentu codziennością. Tak z każdym dniem okazywałam się coraz przydatniejszym workiem treningowym, gdyż kolejne dni odbierały mi więcej sił. Tak też, gdy zorientowali się, że kolejne popychadło zaraz padnie, ruszyli zdobyć kolejne. Była to pierwsza i zapewne ostatnia szansa na ucieczkę, w której pomogła stara znajoma, będąca wcześniej wspomnianą partnerką, teraz już panującego samca.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Mister Star |

Ostatnia aktualizacja: 12.11.2016

Od Charlotte - C.D. Crow's Cry'a ''Podążę dawnym szlakiem''


Popatrzyłam na samca od dłuższego czasu łupiącego na mnie wzrokiem. 
- Crow's Cry, mamy jeszcze sporo pracy. Proszę abyś o tym pamiętał. 
- Oczywiście Pattonie, jednak jego jaskinia nie jest daleko. Podróż zajmie wam najwyżej dwadzieścia minut, a ty wrócisz o wiele szybciej. 
Basior bez większego namysłu wskazał mi drogę marszu i podążył za mną. Trzymał się w "bezpiecznej odległości", co chwilę spoglądając w moją stronę. Wyglądało to mniej więcej jakby czegoś szukał. W pewnej sekundzie jego wzrok skoncentrował się na obroży, a z pyska powoli wydał się przerażający dźwięk. Przystanęłam prawie do razu, z przerażeniem patrząc na samca. 
- Skąd mamy mieć pewność, że nie byłaś przez nich szkolona? - Wysyczał, wskazując na brązowy, skórzany pasek, znajdujący się na mojej szyi. 
- ... - Milczałam, nie wiedziałam, co powiedzieć. Mogłam to udowodnić... ale nie miałam pomysłu jak.
- Czyżbym zgadł? - Zadał kolejne pytanie, szykując się do ataku. 
- Jeśli tylko będzie trzeba, na twoich oczach zabiję każdą jednostkę ludzką, która wkroczy na tereny watahy. Nie wiem jak inaczej mogłabym udowodnić ci moją nienawiść do ich rasy. 
Wilk momentalnie zmienił pozycję, przysiadł na wprost mnie, a kącik jego ust delikatnie uniósł się do góry. Trochę zdziwiła mnie ta zmiana nastawienia. Jednak dopiero wieczorem przypomniałam sobie słowa naszego przywódcy. "Jeśli kłamiesz, Patton powinien to wyczuć" czy jakoś tak... Corsair'a nie było w aktualnym miejscu zamieszkania, przez co kolejnym etapem mojej wędrówki była jaskinia, w której to miałam od teraz żyć. O dziwo znalazłam ją bardzo szybko... 

piątek, 26 sierpnia 2016

Od Crow's Cry'a - C.D. Charlotte ''Podążę dawnym szlakiem''


 - Dobrze. Mam nadzieję, że będziesz odpowiadała zgodnie z prawdą. Jeśli skłamiesz, Patton powinien to wyczuć. Posiada on bowiem wszystkie moce, jakie istnieją w tym świecie.
 - To tak można? - Spytała. 
 - Tak. - Potwierdziłem. - Jest to możliwe dzięki specjalnemu amuletowi.
 - A więc to nie tylko ozdoba. - Przerzuciła wzrok na Patt'a. - Dobrze, więc jakie jest pierwsze pytanie?
 - Chciałbym poznać twoje słabe punkty i lęki.
 - Moim słabym punktem jest kark. - Odrzekła, odruchowo się za niego chwytając. - Zaś boję się stresujących sytuacji, odczuwania bólu zarówno fizycznego jak i psychicznego, łańcuchów i ludzi. 
 - Opowiedz mi coś na temat swoich preferencji.
 - Ubóstwiam polować, co za tym idzie, lubię też biegać. Kolejną rzeczą, którą lubię, jest pływanie... jeśli dostępne by było pływanie w morzu, byłabym wniebowzięta. Dodatkowo przesiadywanie przy ognisku oraz oglądanie zachodów słońca... myślę, że to będzie na tyle. Nie cierpię ludzi, gardzę nimi za to co mi zrobili, nienawiścią darzę także dźwięk przeładowywanego karabinu snajperskiego oraz szczęku łańcuchów. Nie przepadam również za przedmiotami o nazwach kaganiec i smycz. Ostatnimi rzeczami, za którymi na pewno nie będę tęsknić, są mroźne noce i dwulicowe osobniki, wykorzystujące innych tylko dla swoich celów. 
 - Rozumiem. Jakie są twoje żywioły i moce?
 - Żywioły to Światło, Ogień, Mrok. Mocy mam szesnaście. Telepatia, wytworzenie świetlnego bicza,wypuszczenie kuli światła dającej blask podobny do wschodzącego słońca, świetlisty promień, rzucanie kolcami zbudowanymi z promieni słonecznych, regeneracja podczas odpoczynku na słońcu, rzucanie kulami ognia, plucie magmą, zmiany temperatur wskazanych obiektów, regulowanie temperatury swojego ciała, zmiana w ducha na czas nie dłuższy niż trzydzieści minut, hipnoza, wnikanie do czyiś snów, manipulacja snami, przywołanie sługi w postaci czarnego smoka, morderczy pocałunek.
 - Dobrze, to wszystko. Uważam, że mogę cię przyjąć bez większego wahania. 
 - A co z Corsair'em?
 - Patton zaprowadzi cię do jego jaskini.

< Char? >

czwartek, 25 sierpnia 2016

Od Celty - C.D. Castiel'a ''Wspólna praca?''


- Wow... - zaczęłam siebie oglądać z każdej możliwej strony. - Serio to mój nowy wygląd? Wygląda... Świetnie. 
- Widzisz? Same plusy. - skinął Castiel z uśmiechem. 
-  No... Same... Ale... Cass, powiedz mi... - zaczęłam grzebać łapą w ziemi, spoglądając to tu, to tam. Krótko mówiąc uciekałam wzrokiem. 
- No? Wykrztuś to z siebie. - zachęcił mnie uśmiechem, który uwielbiałam. Nie wiedziałam go często... Więc uległam mu w pierwszych sekundach. 
- Czy my... Jesteśmy... No... wiesz... Parą...? Bo jakoś ciężko mi w to dalej uwierzyć, bo ledwo co to niedawno byliśmy szczeniakami. Bawiliśmy się beztrosko, skacząc w stosy liści, myśląc o tym kim będziemy w przyszłości, potem to zostałam twoim doradcą. Teraz ta cała heca z watahą... 
- Celty... Spokojnie. - zaśmiał się basior.
- Ja... ja... przepraszam, trochę się zapędziłam, ale... po prostu się cieszę.. że... Jestem w stanie odwzajemnić uczucie do ciebie.

< Cass? :3 Co tam dalej robimy? ;3 Jakieś plany? ;3 >

Od Hiro - C.D. Charlotte ''Pierwsze koty za płoty''


Słysząc swoje imię szybko spojrzałem na waderę. Lekko przeraziła mnie jej wypowiedź, ale raczej wypadałoby powiedzieć jej o sobie co nieco.
- No... Więc pochodzę z Japonii. Ogólnie, to z mojej ojczystej watahy odszedłem po to, żeby znaleźć coś "własnego". Jestem dosyć ciekawski i nie należę do tych, którzy całe życie spędzają z rodziną. Więc z rodzeństwem rozeszliśmy się po świecie. Moje żywioły to Czas, Światło oraz Natura. Czasami naprawdę się przydają... Bardzo lubię deszcz. Można nawet powiedzieć, że uwielbiam.
- Deszcz? - upewniła się wadera.
- Tak, deszcz. Ogólnie bardzo lubię naturę. - kontynuowałem. - Jeśli chodzi o to, czego nie lubię, to nie przepadam za zbyt dużym słońcem i, jak mogłaś już zauważyć, dużym towarzystwem.
Spojrzałem na Charlotte. Nie odzywała się. Wpatrywała się tylko we mnie i słuchała. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Uczucie, które w pewnym stopniu było czymś w rodzaju zrozumienia. To pewnie przez to, że zazwyczaj z nikim nie rozmawiam, a ona jest zwyczajnie bardzo miłą osobą, z którą dobrze mi się rozmawia.
- Hiro? - z zamyśleń wyrwał mnie głos wadery.
- T-tak? - odpowiedziałem lekko zdezorientowany.
- Wszystko okej? Tak jakoś nagle chyba odpłynąłeś. - spytała lekko zmartwiona wadera, marszcząc brwi.
- Jasne, wszystko w porządku. Zamyśliłem się tylko. No, więc wróćmy do rzeczy. Moje miejsce znajduje się w jaskini numer dwadzieścia dwa, urodziłem się 13 lutego. Dokładniej w piątek. Tak trochę pechowy dzień.
- Faktycznie. - uśmiechnęła się lekko Charlotte.
- Jeśli chodzi o to, czego się boję, to jest to śmieszna sprawa. Mianowicie boję się samotności. - powiedziałem uśmiechając się lekko do siebie.
- Jak to? - spytała wyraźnie zdziwiona.
- Tak to. Wbrew pozorom taka jest prawda. Tak naprawdę nigdy jej nie zaznałem. A jestem bardzo blisko. Zawsze obok mnie była rodzina. W porównaniu z nią, brak przyjaciół to nic. Nigdy mi to nie doskwierało. Przyzwyczaiłem się do tego, stąd mój charakter. - wyjaśniłem. - Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
- Wydaje mi się, że to jak na razie wystarczy.
- Więc chodźmy dalej. - zaproponowałem wstając. Otrzepałem się lekko i ruszyłem przed siebie. Wadera po chwili zrobiła to samo, po czym podbiegła do mnie aby wyrównać tempo.

< Charlotte? >

Od Raven's Feather'a - Pierwszy krok w stronę nauki mocy

Do mojego pomieszczenia wpadł strumień światła. Zamrugałem kilkukrotnie. Światło ogrzewało me futro, dając mi pewną... przyjemność. Wstałem i ruszyłem ku drugiemu pomieszczeniu, gdzie zastałem mojego mentora. Podszedłem do niego. Wilk odwrócił się do mnie, unosząc kącik ust, na co odpowiedziałem uśmiechem.
- Śniadanie masz przygotowane w tamtym miejscu. - wskazał pazurem wilczur.
- Dziękuję. - skinąłem głową i ruszyłem w kierunku miejsca wskazanego przez basiora.
Podszedłem do jakiegoś materiału, na którym leżał udziec zająca. Urwałem kawałek udźca i skonsumowałem go, a resztę owinąłem w materiał. Miałem dzisiaj dużo do pracy. Karo wspominał mi coś o nauce wybranego przedmiotu. Wybrałem naukę nowych mocy. Zdawałem sobie sprawę z tego, że kiedyś będę miał obowiązkową naukę mocy, lecz czy nie lepiej zacząć wcześniej? Wyszedłem na chwilę z jaskini, znajdując kawałek liny. Uznałem, że może mi się przydać. Wróciłem i materiał, którym owinąłem udziec ułożyłam na kształt worka, związując górę. Złapałem "worek" w pysk i popatrzyłem na mentora. On skinął głową i wyszedłem. Skierowałem się na Słoneczną Polanę. Karo wcześniej dowiedział się, czego chciałbym się dzisiaj nauczyć, po czym razem poszedł ze mną do Gray Fog, która była nauczycielką mocy. Dotarłem tam i odnalazłem wilczycę. Wpatrywała się w dal. Chciałem odgadnąć jej myśli. Może coś, lub kogoś wspominała? Nie będę się zagłębiać. Powoli podszedłem do niej, stawiając pakunek przed sobą i siadając.
- Witaj Gray Fog, to ja, twój dzisiejszy i może przyszłościowy uczeń, Raven's Feather. - przywróciłem ją na ziemię.
- Witaj, Raven's Feather, gotowy na swoją pierwszą naukę mocy? - spytała wadera wstając.
- Oczywiście. - uśmiechnąłem się, łapiąc pakunek i podążając za waderą.
- Musisz wiedzieć, że moce są związane z żywiołami. Zapewne wiedziałeś już to. Jeśli odkryjesz swą jedną moc, może ona okazać się przepowiednią żywiołu, który w przyszłości będziesz posiadał, lub posiadasz. To nie od ciebie zależy, jaki będziesz miał żywioł, oraz jakie moce. - przerwała, by wziąć wdech, a ja słuchałem z przejęciem. - Możesz mieć również moce niezwiązane z żywiołem, ale będziesz miał ich około dwóch, może trzech, może pięciu... Co musisz zrobić, by nauczyć się nowych mocy? Zupełnie nic. To przychodzi przypadkowo.
- Wow... - zdołałem tylko tyle z siebie wydusić, układając informacje w głowie.
Odłożyłem pakunek pod drzewo i przeszedłem z waderą do nauki mocy. Najpierw musiałem sprawdzić, czy poszczególne moce pasują do tego i tego żywiołu. Telepatia przyszła prawie od razu. Skupiłem się na wyglądzie Gray Fog i wyobraziłem sobie wszystkie rysy jej twarzy. Powiedziałem w swoim umyśle coś na próbę, a Gray mi odpowiedziała. Ucieszyłem się, że nauczyłem się swej pierwszej mocy. 
- Co teraz? - zapytałem.
Nagle poczułem mrowienie w skórze. Wszystko mnie swędziało. Zacząłem się drapać. Po czym uderzył gdzieś piorun i zaczęło padać. Popatrzyłem na Gray Fog. Pomyślałem, że chciałbym bardzo, by ta burza zniknęła, przecież niczego oprócz telepatii... się nie nauczyłem! A nikt nie będzie się uczył przecież w deszczu... Pomyślałem, że burza znika. I zniknęła. Popatrzyłem ze zdziwieniem na Gray Fog. Ona popatrzyła na mnie.
- Pomyślałem, że ona znika... - szepnąłem, po czym pomyślałem, że znów nadchodzi.
Niebo momentalnie się zachmurzyło. Znowu odwołałem burzę.
- To twoje czyny? - spytała z lekka niepewna wadera.
- N-nie wiem... chyba tak... - podrapałem się za uchem.
- Hm... czyli twoja moc to przywoływanie i spodziewanie się burzy, jak i jej odwoływanie... Żywioł woda? - mruknęła do siebie samica.
Nie lubiłem wody. Na samą myśl przeszedł mnie dreszcz... A może to tylko zbieg okoliczności? Serio, nie chciałbym, by moim żywiołem był ten nielubiany. A może... nauczę się pływać i woda nie jest taka zła? "Żywiołu i mocy się nie wybiera"... Nagle przez przypadek odkryłem drugą moc. Kiedy obok biegł zając, rzuciłem się za nim w pogoń, chcąc złapać. Nagle wokół niego utworzyły się ściany, które zmiażdżyły zająca jednocześnie wlewając mu do płuc coraz większą ilość wody. Gray Fog podeszła do mnie.
- Umiesz już dwie moce. Super. Jak na dziś... chyba wystarczy. Chodź, odprowadzę cię do jaskini. - zaproponowała, a ja tylko podszedłem do drzewa.
Byłem tak zajęty nauką, że dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jestem głodny. Doszedłem do jaskini razem z moją nauczycielką mocy i tam zastał nas mój mentor.
- Raven's Feather nauczył się dwóch mocy na dzisiejszej lekcji. - oznajmiła wadera, a samiec pokiwał głową.
Ziewnąłem. Zbliżał się wieczór. Pożegnałem Gray Fog i ruszyłem do legowiska. Zjadłem tylko resztkę udźca i po chwili zasnąłem. Śniło mi się, że ja i mój mentor ujeżdżając czarnego rumaka trzymamy łuki i napinamy strzały w stronę wrogów. W nocy obudziłem się niespodziewanie. Chciało mi się pić. Najciszej jak tylko potrafiłem wyszedłem z jaskini i ruszyłem w stronę strumyka. Usłyszałem sowę, której dźwięku się przestraszyłem. Wszędzie było ciemno... tak ciemno... Truchtem dobiegłem do jaskini i wróciłem na legowisko. Później znów zasnąłem.

niedziela, 21 sierpnia 2016

Od Grace - C.D. Karo ''Szlakiem piór''


Cieszyłam się, że Karo zgodził się na zostanie mentorem mojego podopiecznego. Wolałam się jednak upewnić, że pamięta, na co się pisze. Mentor musiał bowiem zapewnić swojemu podopiecznemu - jeżeli ten nie ma w watasze rodziców - jaskinię, jedzenie i generalnie zaspokoić jego podstawowe potrzeby. Ogólnie on sprawował opiekę nad takim szczenięciem, zaś opiekunka przychodziła z pomocą, gdy mentor musiał iść do pracy lub na polowanie, a szczeniak nie mógł mu towarzyszyć.
 - Pamiętasz inne warunki, które trzeba spełnić jako mentor? To nie tylko nauka... - Zaczęłam, jednak Karo postanowił dokończyć wypowiedź za mnie.
 - ...to też opieka. - Rzekł. - Tak, wiem.
 - Co to znaczy ''opieka''? - Zapytał Raven's Feather. - Możecie rozwinąć to pojęcie? 
 - Karo zapewni ci jaskinię, pożywienie i będzie zaspokajał twoje podstawowe potrzeby.
 - Rozumiem. - Rzekł.
 - To jak, Karo? Rozumiem, że wszystko jest dla ciebie jasne? - Zapytałam.
 - Tak. - Odparł.
 - Dobrze. Zatem Raven's Feather mieszka od dzisiaj w jaskini numer 7. Mam się nim opiekować w jakichś konkretnych godzinach, czy po prostu dasz mi znać, kiedy zaistnieje taka potrzeba?
 - Dam ci znać. Wydawało mi się, że to opiekunka dyktuje warunki...
 - Dopóki szczenię nie znajdzie mentora, owszem. Potem to mentor mówi opiekunce, co ma robić. A, i mogę uczyć Raven's Feather'a również innych rzeczy. Jak wiesz, nauczycieli mamy niewiele, nie wszystkie przedmioty są obsadzone... Ja zajmę się nauką takowych.
 - Dobrze. - Odparł Karo, po czym zwrócił się do szczeniaka. - To jak? Chcesz obejrzeć swój nowy dom?
 - Oczywiście. - Uśmiechnęło się szczenię. Pożegnali się ze mną i odeszli w swoją stronę. Cieszyłam się, że Raven wybrał dobrego mentora. Wiedziałam, że Karo nauczy go wszystkiego najlepiej, w końcu jest najlepszym łucznikiem. Kiedyś był nim Crazy Lightning... Swoją drogą, strasznie mi go brakuje.

< Karo? Raven's Feather? >

Od Castiel'a - C.D. Celty ''Wspólna praca?''


Zaśmiałem się, jej reakcja była przezabawna. Odważyłem się pokazać coś więcej, niż oschłego typa, podpierającego ścianę. Tylko przy niej taki byłem. W tamtym momencie wiedziałem, że jestem w stanie za nią zginąć. Przyjąć na siebie strzałę, skierowaną na nią, odeprzeć każdy cios, pokonać dla niej każdego.
Wróciliśmy do pikniku, jak gdyby nigdy nic, jednak z kilkoma różnicami. Ostatecznie kawałek ciasta został podzielony na pół. Banany na naszych twarzach były jeszcze większe, niż przed pocałunkiem, a Celty nadal wyglądała jak pomidor. Jednak wkrótce coś się zmieniło.
 - C-Celty? - Zacząłem, widząc zaistniałą sytuację, która mnie zaskoczyła.
 - Tak, Cas? - Spytała głosem słodkim jak miód.
 - Dlaczego... świecisz?
 - Świecę?! - Powtórzyła i natychmiast spojrzała na łapy. - Castiel! Ja świecę!
 - Opanuj się. - Odparłem spokojnie. - N-Na pewno jest jakieś logiczne wytłumaczenie.
 - Zrób coś! - Krzyknęła, kiedy powoli zaczęła unosić się do góry. Powiedziała, abym coś zrobił... jednak mnie w tamtym momencie po prostu zamurowało. Celty świeciła jakieś cztery metry w górze, piszcząc i krzycząc. A ja siedziałem i wpatrywałem się w ten obraz, oczekując co wydarzy się dalej. Nareszcie wilczyca rozbłysła oślepiającym światłem, przez co musiałem zasłonić się łapą. Przymrużenie oczu pozwalało mi na obserwowanie dalszego rozwoju wydarzeń, pomimo oślepiającego światła, skierowanego wprost na mnie. Potem wszystko stało się w sekundzie. Światło zgasło, a Celty opadła.
 - Co do...? Celty, chodź. - Powiedziałem, kiedy zauważyłem, co się stało. Zacząłem iść w stronę niewielkiego jeziorka, które było obok.
 - Chcesz się popluskać w wodzie po czymś takim?! - Zapytała.
 - Nie. Chcę, abyś też to zobaczyła. - Rzekłem i podprowadziłem Celty aż do linii brzegu, by mogła zobaczyć swoje odbicie. 
 - A gdzie niebieski?
 - Przemieniłaś się. - Oznajmiłem. - Niebieski zniknął. Za to masz czerwone włosy.
Wyglądała ślicznie. W czerwonych włosach było jej do twarzy... która też była nowa. Przemiana zdarza się rzadko. Cieszyłem się, że mogłem zaobserwować to zjawisko. Nowy wygląd Celty podobał mi się, jednak nie to stawiałem na pierwszym miejscu. Na szczęście charakter wilka pozostaje taki sam, jeśli ten się przemieni. A charakter Celty był piękny; to na niego zwracałem szczególną uwagę.
 - Da się to jakoś odkręcić?
 - Z tego, co wiem, to nie. - Odpowiedziałem. 
 - Jak to?!
 - Zwyczajnie. Musisz zaakceptować swój obecny wygląd. Jeżeli to ci pomoże... wyglądasz pięknie. Nic a nic się nie zmieniłaś. - Uśmiechnąłem się.
 - Przecież wyglądam zupełnie inaczej!
 - No tak, ale ważniejszy jest przecież charakter. 

< Celty? Trochu brak weny, dlatego tak długo czekałaś ;-; >

piątek, 19 sierpnia 2016

Od Slash'a - Nowy początek

Powoli otworzyłem oczy, przeciągnąłem się i wyszedłem z jaskini. Zaburczało mi w brzuchu. Pora aby coś wszamać. Skierowałem się w kierunku Lasu Dusz. Po drodze złapałem małą sarenkę, która była odpowiednim posiłkiem na śniadanie. Po skonsumowaniu jej ruszyłem dalej. Zanim dotrę na miejsce wypadałoby rozprostować skrzydła. Rozłożyłem je, usłyszałem kilka dźwięków, które przypominały łamanie kości, a po chwili już wzbiłem się w powietrze. Nie będę robić całego kółeczka nad watahą, a w sumie, czemu nie? Wzbiłem się dość wysoko w powietrze, lecz nadal nie byłem w stanie objąć wzrokiem całej watahy. Może innym razem. Wylądowałem idealnie w środku lasu. Złożyłem skrzydła i ruszyłem przed siebie. Podążałem naprzód, pozostawiając po sobie czarne ślady, ślady mroku. Niedługo po tym wdrapałem się na najbliższe mi drzewo i rozłożyłem się na jednym z konarów. Jedynie mój ogon zwisał bezwładnie. Czułem, że coś zbliża się w moim kierunku, tylko nie wiem co. Obok mnie wylądował mały ptaszek. 
- Czego? – warknąłem i miałem nadzieję, że ten się przestraszy, ale nawet się nie ruszył, choć o kawałek. Zaczął mi się przyglądać. Usiadł mi na głowie i dokładnie zaczął oglądać. Następnie chodził po moim ciele i próbował mnie dzióbnąć. Zaczęło mnie to irytować. Zamachnąłem się ogonem i uderzyłem nim w ptaka, który dość daleko odleciał. Na szczęście już nie wróci tu. Ogon opadł w dół i nagle coś złapało się niego, a ja za to zleciałem na dół wprost na osobnika.

< Ktoś? >

środa, 17 sierpnia 2016

Slash - profil wilka


Alien Wolf CO by Shiinrai
Imię: Slash (czyt. slesz / ang. cięcie)
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
Stanowisko: Morderca powietrzny
Typ: Zwykły
Rasa: Wilk Księżycowy
GłosMetallica [James Hetfield]
***
Cechy charakteru: Slash jest odważnym i pewnym siebie basiorem, aczkolwiek z tą pewnością siebie czasem przesadza. Niektórzy twierdzą, że jest wysłannikiem diabła, ponieważ ma dość charakterystyczny wygląd. Na co dzień unika kontaktów z innymi. Jest chamski i oschły dla nowo poznanych wilków, ale gdy pozna się go dobrze, ujawnia się w nim całkiem inna natura. Lubi wzbudzać strach w niewinnych istotach. Jego nerwy potrafią bardzo szybko puścić, a wtedy nic mu nie przeszkodzi. Jednak, gdy pojawi się w jego życiu osoba, do której się przywiąże, będzie jej wierny do końca, będzie bronił bez względu na to, czy może stracić życie. Zawsze lubi zrobić po swojemu, dlatego nie jest dobrym pomysłem prosić go o coś. Zaufanie, to podstawa dobrego kontaktu z innym osobnikiem, lecz czy Slash potrafi jeszcze zaufać? 
Cechy fizyczneSlash jest szybkim wilkiem w powietrzu, lecz na lądzie nie osiąga bardzo dużej prędkości. Jest za to silny i wytrzymały na ból. 
Znak szczególnyJego ogon nie jest pokryty sierścią. Jest dłuższy, niż przeciętny i na jego końcu znajduje się końcówka, która jest bardzo podobna do tej, którą posiada szatan. Również na jego skrzydłach nie znajduje się sierść ani pióra. Są nagie, jak u smoka.
Słaby punktŚrodkowa część grzbietu, do której ciężko się dostać, ponieważ przez większość czasu zasłaniają ją skrzydła.
Boi się: Nieodwzajemnionego uczucia oraz straty bliskiej osoby.
Waga: 58 kilogramów
Wzrost: 88 centymetrów
Najlepsi przyjacieleTymczasowo brak.
Pochodzenie: Slash pochodzi z podziemi. Stąd ten wygląd. Wilki żyjące w podziemiach zyskują charakterystyczny wygląd oraz charakter. Nie obędzie się bez chamstwa i straszenia innych.
Lubi: Burze, pełnie, deszcz, zapach ogniska, szybowanie pośród chmur, spacery oraz samotność.
Nie lubi: Ignorowania, nachalnych wilków, śniegu oraz zmuszania go do czynności, których nie chce wykonać.
***
Żywioł: [3/3] Mrok, Ogień, Powietrze
Moce: [11/20] Sprawianie bólu spojrzeniem. Może wokół siebie zamienić dzień w mrok, który wręcz uwielbia. Slash nie posiada cienia. Jest w stanie zmienić pogodę. Zamiana w mgłę, której nie można dotknąć. Może zrobić wszystko z ogniem. Telekineza. Zamiana w ognistą kulę ognia. Czego nie dotknie, zostawia tam czarny ślad, który po minucie znika. Manipulacja innych organizmów żywych za pomocą wnikania do umysłu drugiej istoty. Może wtedy widzieć jak ona, żyć jej ciele. Na kilka minut potrafi świetnie wyostrzyć swój wzrok i słuch.
Partner/ka: Czy ktoś pokocha taką bestię, jak ja, która może zaatakować bez ostrzeżenia?
RodziceSofia i Silver. Jego rodzice zostali w podziemiu.
Potomstwo: Brak
Inna rodzina: Brak
***
Data dołączenia: 17 sierpień 2016
Data urodzenia: 7  grudzień
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 800.000
★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 14
PD: | Ogólnie: 1450 | Wykorzystano: 800 | Zostało: 650
Umiejętności: | Walka: 550 | Instynkt: 0 | Umysł: 0 | Polowanie: 250 |
Jaskinia: numer 38
Ekwipunek: Brak
Torba| 0 Wilcze Jagody | 0 Czarna Krew | 0 Łza Wilczycy | 0 Niezapominajka | 0 Rumianek | 0 Liść | 0 Czaszka | 0 Czarna Perła | 0 Kość | 0 Chmiel | 0 Popiół | 0 Księżycowy Pył | 
Bronie: Brak
Zbroja: Brak
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
HistoriaSlash nie pamięta dużo ze swojej przeszłości, ponieważ podczas wychodzenia z podziemi wilkom jest czyszczona pamięć, aby nie mogły za dużo powiedzieć, co się tam na dole dzieje. Pamięta dobrze jedno wspomnienie...
Siedziałem z mamą nad jeziorkiem, kiedy nagle ziemia się rozstąpiła i zaczęła wciągać do dziury wszystko, co napotkała na swojej drodze. Mama złapała mnie za kark i zaczęła biec przed siebie, jednak nie dała rady. Ssanie było tak silne, że odrzuciła mnie do przodu i po chwili zniknęła w otchłani. Ja zamiast uciekać wskoczyłem tam za mamą. To jest jedyne wspomnienie, które pamiętam. Później wyszedłem z podziemia bez możliwości powrotu i znalazłem się tutaj.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Shira1213 | GG: 56576180 |

Ostatnia aktualizacja: 12.11.2016

Castiel i Celty zostają parą!

Castiel i Celty są parą!
~
Para w watasze: 4
Właściciele wilków: BlueCheese☆Katarina☆
Ilość wspólnych opowiadań: 19
Jaskinia: numer 31
Hierarchia pary: Delta
~
Gratulacje na nowej drodze życia!

Celty dokonuje zakupu!

Kupuje: Eliksir Metamorfozy
Kwota do zapłacenia: 150.000 Krwawych Piorunów
Stan konta: 800.000 - 150.000 = 650.000 Krwawych Piorunów
***
Celty zmienia wygląd na powyższy.

Od Celty - C.D. Castiel'a ''Wspólna praca?''


Castiel był tak cholernie blisko, nie miałam odwagi się ruszyć. Coś jakby sparaliżowało moje ciało, a ja nie mogłam się wydostać. Z drugiej strony... Chciałam tego, tak bardzo chciałam... Wzięłam głębszy oddech, kiedy to nasze pyszczki się spotkały w delikatnym pocałunku. Poczułam jakby moim ciałem wstrząsnął piorun... Szok... I dziwne uczucie. Po kilku dobrych chwilach basior oderwał się ode mnie, spoglądając na mnie z tym wyszczerzem. 
- Z czego ty się... tak.. ś-śmiejesz.. - mruknęłam niezadowolona z faktu, że nie mogę się wysłowić. 
- A z niczego... - pochylił się ponownie. 
- Castiel... - naparłam na niego łapami. - Powiedz... 
- No... Wyglądasz jak pomidor. - Zaśmiał się cicho.
- Um.. Mo-Może faktycznie... - uniosłam lekko swój łeb, aby polizać go po pysku. 
Może to nie było tak przyjemne, jak ten pocałunek z wcześniej, ale... ale... mnie się tam podobało, takie delikatne... niewinne... 
- Pomidor się odważył... - otarł się mnie delikatnie. 
-  Ja... ci dam pomidor, Cas. 

< Cas? :3 >

Od Karo - C.D. Raven's Feather'a ''Szlakiem piór''


Leżałem na trawie, wpatrując się w niebo. Delikatne obłoczki powoli przesuwały się nad moim łbem, podczas gdy nowy szczeniak dukając próbował przekazać mi jakąś wiadomość. 
- Znasz moje imię? - Zapytałem zaskoczony.
- Tak...
- A mogę poznać twoje?
- Nazywam się Raven's Feather.
- Dobrze, a teraz powoli... chcesz abym uczył cię łucznictwa? 
- Tak. - Odparł zdecydowanie. 
Podparłem się powoli wstając z wciąż wilgotnej trawy. Wilk wpatrywał się we mnie swoimi szklistymi oczami. Dosłownie czekając na wyrok. 
- Jeśli już padło na mnie to ustalmy kilka rzeczy... po pierwsze, czy wiesz kto będzie twoim opiekunem? 
- Grace... 
- Wie o twojej decyzji? 
- Wspominałem o interesującym mnie kierunku. - Szczeniak po raz kolejny udzielił krótkiej odpowiedzi. 
- Z góry informuję, że treningi nie będą proste, krótkie... ale rezultaty będą dość satysfakcjonujące. Jeśli uda ci się dojść do poziomu trochę gorszego, niż obecni łucznicy, to i tak będzie spory wyczyn. Będę z tego zadowolony. 
- Chciałbym być lepszy niż aktualnie obecni w watasze! - Wykrzyknął, wypinając dumnie klatkę piersiową. 
Nie lubiłem takich zapaleńców... przynajmniej nie na początku. Młody miał dużo energii, jednak byłem pewny, że rzeczy takie jak nauka strzelania w ruchu, z różnych niewygodnych pozycji czy samoobrona wyczerpią jego akumulatory bardzo szybko. 
- Chcesz być lepszy? - Zapytałem, nachylając się nad uśmiechniętym szczeniakiem. 
- Tak jest! - Zawył radośnie.
- A zabiłeś już kogoś? - Zapytałem prawie sycząc. Nie chciałem zastraszyć malucha... po prostu chciałem pokazać mu, ile trzeba poświęcić aby osiągnąć jego cel. 
- N-nie... dlaczego miałbym... - Wydusił z siebie. 
- Widzisz, zarówno ja, jak Alexis i Corey mamy na łapach krew innych wojowników. Nasze umiejętności zapewniły nam życie, egzystencję... nie ważne jak dobrze będziesz sobie radzić z celami, które nie stanowią dla ciebie zagrożenia... musisz być gotowy wypuścić strzałę w każdego. 
- Rozumiem. - powiedział lekko zwieszając łeb. 
- Ale nie przejmuj się tym, widziałem twój zapał... i może on być na prawdę przydatny. Musisz go tylko dobrze wykorzystać. A teraz chodźmy do twojej opiekunki. Musimy ustalić kiedy mam z tobą ćwiczyć, ile będziesz miał czasu na trening i tak dalej...
Ruszyłem, a maluch dość energicznie podążył za mną. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod jaskinią jego opiekunki. 
- Grace! - Zawołałem zaglądając do środka. 
- Karo, co cię do mnie sprowadza?
- Raven's Feather poprosił mnie abym został jego mentorem-Wyjaśniłem szybko. - Chciałbym się zapytać czy nie będziesz miała nic przeciwko?
Samica popatrzyła na mnie, po chwili kierując wzrok na pysk szczeniaka wpatrzonego w jej osobę. 

<Grace?>

wtorek, 16 sierpnia 2016

Od Castiel'a - C.D. Celty ''Wspólna praca?''


Moce Celty były naprawdę niesamowite. Kwiatki były dla wader, nigdy za nimi specjalnie nie przepadałem, jednak te miały w sobie coś niezwykłego, magicznego, co wręcz przyciągało wzrok. Zazwyczaj wszystko, co było piękne, wprawiało mnie w obrzydzenie, jednak tym razem było inaczej.
 - Nieźle, Celty. - Uśmiechnąłem się w jej stronę.
 - Ale jak? - Mówiła sama do siebie z opadniętą szczęką. Uniosłem jej podbródek, tym samym zamykając buzię niebieskiej waderze.
 - Bo ci mucha wleci. - Mruknąłem, po czym szybko zmieniłem temat. - To co, chcesz coś słodkiego? Mam ciasto.
 - Poproszę. - Odpowiedziała. Zdziwienie ją opuściło. Najprawdopodobniej zyskała jakąś nową moc. Szkoda, że ja nie byłem w stanie odkrywać nowych umiejętności. Niestety, miałem odkryte już wszystkie swoje moce, limit się wyczerpał. Bardziej magiczny już być nie mogę. Tak, czy inaczej, wyjąłem ciasto i ukroiłem dwa kawałki. Poprosiłem Grace, aby je dla mnie zrobiła z jakiegoś ludzkiego przepisu, więc nie obawiałem się, że będzie niedobre. Mimo wszystko, zawsze lepiej zapytać.
 - I jak?
 - Pyszne. - Odparła z uśmiechem, na co ja również lekko się uśmiechnąłem. Rozmowa szła gładko, a ciasto znikało w oczach. Jeden kawałek, drugi... w końcu został jeden. Rzuciłem Celty lekko wrogie spojrzenie. Chciałem ten kawałek. Ona też. Sięgnęła po niego łapą, jednak zatrzymałem ją.
 - Jestem głodny. - Rzuciłem.
 - I co z tego? Też jestem! - Odparła. Nasze zacięte spojrzenia spotkały się. - Nie dostaniesz tego kawałka.
 - Niby dlaczego?
 - Bo waderom się ustępuje.
 - Daruj sobie te seksistowskie zasady. - Mruknąłem. - Ten kawałek jest mój.
Zaczęliśmy się przepychać, podczas gdy ostatni kawałek leżał sobie spokojnie na swoim miejscu. W pewnym momencie użyłem za dużo siły i Celty poleciała na plecy. Sam nie utrzymałem równowagi i wywaliłem się na nią.
 - Wiesz co? - Zagadnąłem.
 - Co? - Zapytała. Oboje lekko poczerwienieliśmy.
 - M-Możesz wziąć ten ostatni kawałek. - Wyszczerzyłem się.
 - Dlaczego? - Zadała następne pytanie, wyraźnie zdziwiona. To ten moment, Cass.
 - Bo chyba znalazłem coś słodszego. - Wyszeptałem. Nie, to nie ten moment. Nie wiedziałem... Bałem się. Nie chciałem psuć naszej przyjaźni, ale coś kazało mi to zrobić. Zacząłem powoli zbliżać swój pysk do jej pyska.

< Celty? Jak zareagujesz? >

Od Rathyen - C.D. Silent Fear'a ''Dzień dla mordercy''


Skrzywiłam się lekko, po czym wstałam i podeszłam do niego. On od razu przyjął postawę obronną i wysunął kły. Zaśmiałam się. Chyba ciut za głośno.
- I czego się tak boisz? - spytałam, kończąc się śmiać.
Wiedziałam od początku, że jestem od niego drobniejsza, ale dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo. Westchnęłam cicho.
- Kto cię nasłał? - warknął po raz kolejny.
Wywróciłam oczami i spojrzałam na niego.
- To naprawdę nic nie da. - wymruczałam, podchodząc do niego. - Nie masz co strzępić języka, bo i tak ci nie odpowiem.
Stanęłam tuż przed nim. Znowu zauważyłam, o ile lepszy jest w swoim fachu. Niewyobrażalnie lepszy. Wilk chyba zobaczył moje zamyślenie i zawahanie, bo chyba postanowił to wykorzystać. Zaczął iść w moją stronę, przez co ja musiałam się cofać. W końcu przyparł mnie do ściany.
- To jeszcze raz zapytam. - wymruczał mi do ucha. Skrzywiłam się - Kto cię nasłał?
Już miałam wygadać, ale na szczęście ktoś wszedł do namiotu. Basior od razu odwrócił się i klęknął.
- Ooo... - uśmiechnęłam się lekko. - Czyżby alfa przybył?

<Silent? Bida :c>

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Crow's Cry'a - C.D. Patton'a ''Trudne zadanie''


Zachowanie Pattona lekko mnie zawstydzało. Kiedy wpatrywał się w moje oblicze i zaczynał płakać, coś we mnie pękało, i tak było za każdym razem. Ta chwila była naprawdę niezwykła. Często wpadał w transy, czasem wyglądało to, jakby miał schizofrenię, jednak ja znałem prawdziwy powód jego zachowania. Ten wilk zwyczajnie przeżył wiele, widział wiele. Śmierć, zniszczenie, wojna, utrata przyjaciół, przeżył to wszystko. Taka jest wada nieśmiertelności, do której wszyscy uparcie dążą. Przeżywasz wszystkich swoich przyjaciół, nawet nie spostrzegając, kiedy zostajesz zupełnie sam. Wtedy trzeba zacząć od nowa. Wydawało mi się, że właśnie tak zrobił Patton. Chociaż czasem zachodził Silence'owi za skórę, był to jego najlepszy przyjaciel. Zawsze utrzymywał dobre stosunki z rodziną alf... a teraz zostałem z niej tylko ja. Zapewne dlatego jestem jego, jakby to delikatnie ująć, oczkiem w głowie. Ja i Makka. To wszystko, co mu zostało. Jednak nie poddawał się.
 - Wiesz, mały, tak szybko rośniesz... Za chwilę będziesz dorosły. Zazwyczaj takie rozmowy przeprowadza z synem ojciec, jednak w tym wypadku zrobię to ja. - Powiedział. Spojrzałem na niego zainteresowany. 
 - O czym konkretnie chcesz porozmawiać? - Zapytałem. 
 - O twojej przyszłości. Będziesz alfą, ale potrzebujesz jeszcze drugiego stanowiska. Chciałeś się uczyć na wojownika, prawda? Niestety, twoja mentorka zmarła... - Rzekł, jednak nie dokończył wypowiedzi. Przerwałem mu, choć to niekulturalne.
 - Ale ty jesteś świetnym wojownikiem. Z pewnością byłbyś w stanie mnie dobrze wyszkolić. Mówię tutaj nie tylko o walce. Zostały mi dwie oceny do zaliczenia. Dowolny przedmiot i coś, z czym chcę wiązać przyszłość.
 - A moce? - Zapytał zdziwiony.
 - Grace powiedziała, że przeszedłem kurs, samodzielnie ucząc się telepatii. Potrafię już więcej, jednak do zaliczenia wystarczyło komunikowanie się z wilkami za pomocą umysłu oraz latanie.
 - No dobrze. - Mruknął. - A myślałeś już o wyborze partnerki.
 - Nie ma żadnej wadery w moim wieku. - Odparłem.
 - A Cherry?
 - To koleżanka. - Wyjaśniłem. - Nie zastanawiam się nad takimi rzeczami, jak miłość, mając sześć miesięcy i będąc Alfą. Wydaje mi się, że ona nie jest mną zainteresowana. Ja też nie jestem nią zainteresowany, więc zostaniemy po prostu przyjaciółmi. Nie mam zamiaru pakować się w związek na siłę. Jeśli przyjdzie, to przyjdzie. Jestem cierpliwy, a miłość nie jest mi potrzebna od zaraz. Ty też długo czekałeś na odnalezienie swojej jedynej. 
 - Racja. - Rzekł. - Chcesz przejść do treningu polowania już teraz?
 - Za chwilę. - Mruknąłem, wdrapałem się mojemu przyjacielowi na grzbiet i rozłożyłem wygodnie, ziewając. - Bycie przywódcą jest bardzo męczące.

< Patton? >

Od Raven's Feather'a - Szlakiem piór

Usłyszałem coś, jakby... wilki? Uśmiechnąłem się sam do siebie. Miałem już dość samotności. Bez względu na to, czy mnie zabiją, czy też nie, miałem ogromną chęć ich poznać. Wychyliłem się zza krzaków i ujrzałem stadko wilków. Przechyliłem łeb z ciekawością i... wyrwałem się na przód. Biegnąc, straciłem równowagę i przewróciłem się, turlając się i uderzając o łapę jakiegoś całkowicie białego basiora. Zawstydziłem się, pospiesznie wstając, a wszystkie wilki zwróciły wzrok ku mnie. 
- Przepraszam. - spojrzałem na białego basiora, który cały czas uparcie się we mnie wpatrywał.
Coś zmusiło mnie do odwrócenia łba. Zauważyłam szczenię, takie samo, jak ja, idące w towarzystwie innego, już dorosłego wilka.
- Co się tu dzieje? - zapytał "ten starszy" i zmarszczył brwi, również odwracając wzrok ku mnie. - Rozpoznaje ktoś to szczenię?
Każdy kręcił głową. Wiedziałem, że wygnają mnie z terenów, a ja zostanę znowu sam. Tak jednak nie było. Szczeniak podszedł do mnie i uśmiechnął się, wyciągając ku mnie łapę. Popatrzyłem na niego, przechylając łebek i uścisnąłem jego łapkę. Szczeniak popatrzył na dorosłego wilka, po czym skinął głową. Szczenię przedstawiło mi się jako Alfa, imieniem Crow's Cry. Dorosły wilk przedstawił się jako Patton, beta Watahy Krwawego Wzgórza. Od razu spodobała mi się jej nazwa. Nigdy o nich nie słyszałem. Opowiedziałem im wszystko o sobie, a oni mnie przyjęli. Powiedziałem, że chcę się szkolić w kierunku łucznictwa.
- Jeżeli się zgodzi, mógłbyś zapytać najlepszego łucznika w watasze, o najwyższym stopniu jak na razie, wilka, w którego uderzyłeś, czy mógłby zostać twoim mentorem. - odezwał się Patton, a Crows Cry pokiwał energicznie głową. - Ma na imię Karo. - dodał.
- Dziękuję. - odruchowo skłoniłem się przy stanowiskach wyższych, a Crows Cry tylko zachichotał. 
Znów przekręciłem łebek i odszedłem. Poszukałem Karo. Pamiętałem, jak wygląda, całe zdarzenie miało miejsce przecież zaledwie kilka, kilkanaście minut temu... A co, jeśli się nie zgodzi? Znalazłem wilka i podszedłem do niego.
- C-Cześć K-Karo.... Miałbym p-prośbę... no bo.. Chciałbym się szkolić w k-kierunku łucznictwa... A Patton i Crow's Cry powiedzieli, że jesteś najlepszym łucznikiem w watasze, dlatego chciałbym się spytać, czy... mógłbyś zostać moim m-mentorem? - wyjąkałem, łapiąc głęboki oddech po zakończeniu "przemowy".

< Karo?>

Raven's Feather - profil wilka

Imię: Raven's Feather (czyt. rejwens feder / w skrócie Raven lub Feather / ang. krucze pióro)
Płeć: Samiec
Wiek: 1 rok
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
Stanowisko: Żołnierz
Typ: Zwykły
Rasa: Wilk Księżycowy
GłosPierce The Veil [Vic Fuentes]
***
Cechy charakteruSamiec nie jest szczególnie ciekawski, czy wścibski. Uszanuje decyzję każdego wilka. Lubi słuchać innych. Zawsze dobrze doradzi. Mówi mało, ponieważ jest z lekka nieśmiały. Nie jest gadatliwy, a to dlatego, że był odrzucany, nikt go nigdy nie posłuchał. Mimo wszystko szybko zawiera nowe znajomości, jest otwarty. Nie jest jednak duszą towarzystwa, a z kolei też nie introwertykiem. Trzyma się w grupce przyjaciół, którzy go rozumieją i wiedzą, co przeżył i jaki jest naprawdę. Bowiem wilk ten skrywa się pod skorupą. Ten nieśmiały, cichy i wrażliwy wilk tak naprawdę jest pomocny, lekko towarzyski i wytrzymały. Nie zranią go bardziej ciosy fizyczne od urazów na psychice. Mimo tego jednak stara się być jak najlepszy, daje z siebie to, co może. Wilk nadzwyczaj romantyczny, umie zachować się w towarzystwie dam, oraz nigdy nie skrzywdziłby jakiejś. Potrafi również dobrze wypaść i można na nim polegać. Bardzo chce ci się odwdzięczyć, za bardzo pomocną łapę, czy coś w tym stylu, dlatego dla nielicznych, czyli jeszcze dla nikogo, wyjmuje gitarę i gra, piosenkę specjalnie dla tej osoby... Zachowa tajemnice, które zostały mu powierzone. A ty? Wolisz siedzieć w ukryciu, czy poznać tego jakże przyjacielskiego basiora bliżej? Może to ty będziesz miał szansę?
Cechy fizyczne: Od zawsze jego cechą była siła, która była o wiele większa, niż u innych szczeniąt. Szybkość też była jego atutem. Jednak pływanie, wspinaczka oraz wysokie skoki nie należą do jego ulubionych zajęć, po prostu ich nie lubi. Nie umie. Dalej ćwiczy wspinaczkę, jednak... czy trzeba umieć wspinać się po drzewach? Według niego góry są lepsze, i tego się trzyma. Jest wytrzymały.
Znak szczególnyBiałe futro, przechodzące w brąz; błękitne, świecące oczy; obroża oraz bransoleta na prawej łapie z czymś perło-podobnym..
Słaby punkt: Kark, jest on bardzo wrażliwy, a obroża nie zakrywa przecież całej szyi i karku...
Boi się: Bał się samotności. Teraz już nie. Odrzucenia? Też nie. Zatem jedyny strach, jaki mu pozostał to... śmierć?
Waga: 60 kilogramów
Wzrost: 90 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Gray Fog, która była jego nauczycielką mocy, Grace, w przeszłości będąca jego opiekunką oraz Karo, były mentor. Na razie to nikt, poza tymi trzema ważnymi osobami.
Pochodzenie: Ziemia, Ameryka Północna, USA
Lubi: Spokój; rozmowy; księżyc; gwiazdy; wszystko, co związane z nocą
Nie lubi: Odrzucenia; ocenienia poprzez wygląd; oszustwa 
***
Żywioł: [3/3] Lód; Woda; Światło
Moce: [10/26] Telepatia; przewidywanie i kontrolowanie burzy; Wodny Sześcian (wokół ofiary pojawia się sześcian z wody i stopniowo się zmniejszając, zgniata ofiarę i topi, wlewając do jej płuc coraz więcej wody. Nie zniknie, dopóki ofiara nie umrze. Nie można go zniszczyć, nawet destrukcją.); mroźny oddech; przywoływanie i chodzenie po tęczy (nie związane z żywiołami); Promień Światła (promień ze Słońca, który spala ofiarę, a ta, po ataku znika, niestety, moc wyczerpuje dużo energii); świecące oczy oraz opuszki łap; Wyczarowanie skrzydeł ze światła; odporność na wszelkie gorąco, jeśli swymi skrzydłami pokona wszystkie sfery, dzielące go od Słońca, może po nim swobodnie chodzić.
Partner/ka: Być może to głupie, ale... czyżby Raven's był zakochany w swej byłej nauczycielce mocy?
RodziceOjciec nieznany, nigdy go nie poznał. Imię matki słyszał tylko od innych wilków, jednak nie chce ujawniać jej tożsamości. Wie, że rodzice nie żyją.
PotomstwoNa razie brak. Nie będzie decydował, ze względu na partnerkę.
Inna rodzina: Miał siostrę, której nie znał. Być może dołączy, lecz nic nie wiadomo.
***
Data dołączenia: 15 sierpień 2016
Data urodzenia: 31 sierpień
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 500.000
★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 16
PD: | Ogólnie: 1600 | Wykorzystano: 800 | Zostało: 800 |
Umiejętności: | Walka: 550 | Instynkt: 0 | Umysł: 0 | Polowanie: 250 |
Jaskinia: numer 21
Ekwipunek: Brak
Torba| 0 Wilcze Jagody | 0 Czarna Krew | 0 Łza Wilczycy | 0 Niezapominajka | 0 Rumianek | 0 Liść | 0 Czaszka | 0 Czarna Perła | 0 Kość | 0 Chmiel | 0 Popiół | 0 Księżycowy Pył | 
Bronie: Brak
Zbroja: Brak
Towarzysz: Brak
Historia: Wilk przeżył prawdziwe piekło. Jako szczenię zostawał sam godzinami, a nawet dniami. Odwrócili się od niego koledzy... a nawet własna matka. Ignorowała szczeniaka, który domagał się miłości. Nigdy nie miał kochającej go osoby, aż do czasu, kiedy w młodym wieku uciekł z watahy, która była jego starym mieszkaniem. Nie domem, bo w domu zawsze jest ciepło, jest się kochanym... Znalazł młodą wilczycę, na około dwa lata, mieszkającą nieopodal lasu w ładnie urządzonej jaskini. Wreszcie poczuł, że jest kimś. Wadera pokochała malca, zupełnie jak dziecko, czy brata. Opiekowała się małym Feather'em, który rósł i się rozwijał. Co prawda nie miał przyjaciół, ale miał Sabę. Jedyną wilczycę, która go kochała. Niestety, pech chciał tak, że podczas pewnego południowego wieczoru z Sabą, usłyszeli strzały i szczęk łańcuchów, oraz wściekłe ujadanie. Zaczęli cofać się do jaskini, ale pies naskoczył na małego Raven'a. Wadera w ostatnim momencie odepchnęła ranną bestię, ale co z tego, kiedy myśliwy postrzelił uciekającą Sabę w głowę? Mały wilczek uciekł, lecz był samotny, głodny, brudny, niezadbany, wychudzony... czy dalej wymieniać? Znów został sam. Podróżował przez wiosnę, lato, jesień i zimę. Kiedy w końcu dotarł jako szczenię do tej Watahy, znów czuł się kimś. Teraz dorósł, chciałby z całego serca podziękować Watasze i... na coś się przydać.
Inne zdjęcia: | Z feniksem |
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: wilczyca22 |

Ostatnia aktualizacja: 14.10.2016