sobota, 24 października 2015

Od Leny - Pierwsze odwiedziny

- Wstajemy kochani! Pobudka! - zawołała cicho matka budząc nas.
- Mamo? - spytał Hector.
- Idziemy pozwiedzać. Zapoznam was z kilkoma wilkami, będą was uczyć. Tylko proszę o wyrozumiałość dla nich! - powiedziała mama. Szczęśliwa zaczęłam piszczeć.
- Daleko idziemy? - zapadło pytanie braciszka.
- Dla was będzie to trochę daleko... - odparła mama zachowując swój codzienny spokój. Potem szliśmy i szliśmy. Najpierw zatrzymaliśmy się przy dużej jaskini, gdzie mama zaprowadziła Hector'a. Wróciła po kilku minutach i szłyśmy dalej. Zleciało już pół godziny, a śniegu nadmiar. Potem dotarłyśmy do kanionu. Zeszłyśmy po półkach skalnych i znalazłyśmy się przed dużą jaskinią. Poczułam że teraz przyszła kolej na mnie. Weszłam do środka z mamą. Nagle wielka jaskinia stała się jeszcze większa. Przede mną nie kto inny jak mój mentor.
- Witaj, Decron. - Powiedziała mama. - To twoja podopieczna.
- Witaj Crystal, mam nadzieję, że dobrze się sprawdzę w roli mentora. - zaśmiał się szary basior.
- Ja będę lecieć. Powodzenia! - powiedziała mama wychodząc.
- Mam nadzieję, że się polubimy. - zwrócił się do mnie mentor.
- Też tak myślę. - odpowiedziałam gdy odzyskałam odwagę.
- Podobno lubisz walczyć... to prawda? - spytał.
- Tak, jestem w tym dobra. - odpowiedziałam dumna.
- Pokażesz mi co potrafisz?
- No jasne! - krzyknęłam entuzjastycznie.

Od Karony - Pierwsza lekcja

- Wstajemy kochani! Pobudka! - zawołała cicho matka budząc nas.
- Mamo? - spytał Hector.
- Idziemy pozwiedzać. Zapoznam was z kilkoma wilkami, będą was uczyć. Tylko proszę o wyrozumiałość dla nich! - powiedziała mama. Ja uradowana i ciekawa zaczęłam piszczeć. Karona, bardziej podniecona wtórowała mi.
- Daleko idziemy? - zapadło pytanie braciszka.
- Dla was będzie to trochę daleko... - odparła mama zachowując swój codzienny spokój.
Potem już tylko szliśmy. Łapki mnie bolały, ale ciekawość była silniejsza, więc nie miałam zamiaru narzekać. Potem poczekałam z siostrą przed pewną jaskinią, do której mama zaprowadziła Hectora. Byłam ciekawa co spotka mnie. Po chwili mama wyszła z jaskini i przywołała nas.
- Chodźcie, my idziemy nieco dalej. - powiedziała
Po długiej podróży dotarliśmy na pustynię... śniegu. Doszliśmy do jakiegoś kanionu. Zeszłyśmy po skałach, po czym dotarliśmy przed wielką jaskinię. Wtedy mama zapukała do środka, wzięła siostrzyczkę a mi kazała poczekać. Wyszła po chwili i powiedziała:
- Gotowa?
- Na co? - spytałam zdziwiona.
- Ścigamy się? - spytała głosem małego szczenięcia.
- No pewnie! - krzyknęłam zadowolona.
Mama uniosła się i zatrzepotała swoimi wielkimi skrzydłami. Lot zdawał się być ciekawy, jednak obawiałam się czy potrafię.
- No chodź! Dasz radę! - powiedziała zachęcająco. Spróbowałam, a po chwili uniosłam się w powietrzu. To nie jest wcale takie trudne. Doleciałyśmy do lasu. Tam spotkałyśmy Sheirę, przyjaciółkę matki.
- Cześć Sheiro! - krzyknęła wesoło matka.
- Witaj. - odparła biało-złota wadera.
- To Sheira, od dzisiaj będzie cię szkolić. - powiedziała mama.- Trzymaj się, Lena!- dodała po czym odleciała.

Od Hector'a - Mentor

Wstałem najwcześniej. Rodzice i siostry jeszcze spali. Otrzepałem futro z kurzu i wziąłem w łapę zegarek. Patrzyłem na niego pół godziny. Nie spuszczałem z niego wzroku. Po chwili stawałem się senny. Coraz bardziej senny, aż wreszcie zasnąłem. Kilka minut później przyszła mama. Wylizała swoim zimnym językiem moje futro. 
- Mamo, co robisz? - spytałem trochę zły swoim piskliwym głosem.
- Próbuję cię przygotować. - odparła spokojnie.
- Na co?
- Wstajemy kochani! Pobudka! - zawołała cicho budząc pozostałych.
- Mamo? - powtórzyłem pytanie.
- Idziemy pozwiedzać. Zapoznam was z kilkoma wilkami, będą was uczyć. Tylko proszę o wyrozumiałość dla nich! - powiedziała zadowolona. Po chwili rozległy się szczęśliwe popiskiwania sióstr.
- Daleko idziemy? - spytałem.
- Dla was będzie to trochę daleko...
Po tych słowach ruszyliśmy przed siebie. Mama chyba miała rację. Było daleko. Mnie bolały już łapy. A przeszliśmy ledwie kilkanaście kroków! Mama to się zna. Po chwili znaleźliśmy się przy jakiejś dużej jaskini. Mama zapukała do środka po czym mnie zawołała. Weszliśmy do środka.
- Witaj Makko! - przywitała się uradowana z waderą o jasnym futerku na brzuchu i oklapniętym uchu.
- Witaj Crystal. - odpowiedziała jej wilczyca.
- Przyprowadziłam ci podopiecznego. - zaśmiała się matka.
- Witaj. - zwróciła się do mnie moja mentorka.
- Dzień dobry. - powiedziałem grzecznie.
- Będę cię uczyła pewnych rzeczy. Zapoznaj się z tą jaskinią. To jest lecznica. Leczymy tutaj pacjentów. - powiedziała zrozumiale, kiedy mama wyszła z jaskini.

Od Cassydy - Nieważne co się stanie... zawsze będę przy tobie

Teoretycznie w Watasze wszyscy jeszcze spali. Ja jednak zlazłam z posłania i siadłam obok posłania Decrona. Spojrzałam na niego. Spał. Popatrzyłam jeszcze przez jakiś czas, nadal spał. Ukradkiem ruszyłam w kierunku wyjścia. Nie chciałam go obudzić. Po kilku sekundach wypełzłam z jaskini, w której mieszkam. Udało się. Wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą. Bałam się Decron'a. Przy pierwszym spotkaniu zdawał się być agresywny. Miał do mnie raczej wrogie nastawienie. Lecz ja za wszelką cenę zamierzałam o niego walczyć. Pamiętałam dzień wczorajszy, kiedy to niedźwiedź go zaatakował. Nie mogłam bezczelnie patrzeć jak morduje mojego współlokatora. Kim by nie był - też żyje, też ma uczucia i jak każdy zasługuje na pomoc. Niezależnie czy miałby mi za złe że mu pomogłam, czy byłby mi wdzięczny - musiałam coś zrobić. Rzuciłam się do ataku z zaskoczenia z delikatnymi łzami w oczach. Nie były to łzy smutku, lecz czystej wściekłości. Najpierw atak z zaskoczenia. Trzy proste ciosy jakimś byle kijem i futro pocięte na kawałki. Potem, gdy to nie poskutkowało, atak najsilniejszą z mocy. Nagle dało się słyszeć ciężki ryk. Niedźwiedź przerażony uciekł. Spojrzałąm przerażona i zdumiona swoją pewnością na rannego Decrona. Uratowałam go. Gdy w tamtej chwili go zobaczyłam, spojrzałam głębiej w jego oczy. Była w nich doza zażenowania. Nie rozumiałam tego. Ale jednak ta chwila, jest niczym, w porównaniu tym co zdarzyło się później. To ''dziękuję'', które dobyło się z jego ust dało mi nadzieję. Nadzieję, że ten wilk może jest godny mojego zaufania. Odetchnęłam głęboko jaszcze raz wciąż myśląc o dniu wczorajszym. Jeszcze raz odetchnęłam głęboko i spojrzałam w kierunku śpiącego Decron'a. 
- Zaufam mu, co by nie było. Zaufam. Spróbuję się do niego zbliżyć. Myślę, że on mnie nie zna, dlatego ma takie nastawienie. Spróbuję mu uświadomić, że wcale nie jestem zła... - szepnęłam pod nosem patrząc na Decron'a.

<Decronie? Co ty na to?>

środa, 21 października 2015

Decron dokonuje zakupu!

Kupuje: Wilczy Nieśmiertelnik
Kwota do zapłacenia: 500.000 Krwawych Piorunów
Stan konta: 675.000 - 500.000 = 175.000 Krwawych Piorunów
***
Decron staje się nieśmiertelny.

Lena - profil wilczycy


autor nieznany
Imię: Lena
Płeć: Samica
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
StanowiskoWojowniczka
Głos: Brak
***
Cechy charakteru: Jest wrogiem wszystkich, nie ufa nikomu, wszystkich trzyma na dystans
Cechy fizyczne: Silna i zwinna, potrafi przechytrzyć wilka jednym ruchem, zawsze jest zacięta w walce jak i gotowa do ataku
Znak szczególny: Długie uszy, wzory na jej ciele
Słaby punkt: Okolice brzucha
Boi się: Przegranej
Waga: 43 kilogramów
Wzrost: 72 centymetry
Najlepsi przyjaciele: Kto byłby w stanie ją polubić?
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Krwawego Wzgórza]
Lubi: Walczyć
Nie lubi: Tchórzy
***
Żywioł: [3/3] Elektryczność, Mrok, Woda
Moce: [12/20] Telepatia, pole grawitacji, laser, elektryczna kula, pradawne ciemności, mroczne macki, osłona mroku, śmiercionośna pułapka, mroczny strumień, opady, trujący deszcz, oczyszczenie
Partner/ka: Nawet nie chce myśleć o miłości
RodziceCrystal i Demon
Potomstwo: Nie chce wychowywać szczeniąt, jaj zdaniem to zbyt wielkie przedsięwzięcie
Inna rodzina: Hector - brat, Karona - siostra
***
Data dołączenia: 21 październik 2015
Data urodzenia: 21 październik
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 750.000
★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 22
PD: | Ogólnie: 2200 | Wykorzystano: 1900 | Zostało: 300
Umiejętności: | Walka: 600 | Instynkt: 350 | Umysł: 350 | Polowanie: 600 |
Jaskinia: numer 20
Ekwipunek: Brak
Torba: | 3 Wilcze Jagody | 3 Czarne Krwie | 3 Łzy Wilczycy | 3 Niezapominajki | 3 Rumianki | 3 Liście | 3 Czaszki | 3 Czarne Perły | 3 Kości | 3 Chmiele | 3 Popioły | 3 Księżycowe Pyły | 
Bronie: Brak
Zbroja: Brak
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
HistoriaUrodziła się w tej watasze.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: marysia505 |

Hector - profil wilka

Imię: Hector
Płeć: Samiec
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Omega
Kierunek: Koliber
Stanowisko: Alchemik
Głos: Brak
***
Cechy charakteru: Nie jest ani pozytywnie, ani negatywnie nastawiony do wilków, traktuje innych jak sam jest przez nich traktowany
Cechy fizyczne: Jego największy atut stanowi jego psychika, jest silny umysłem
Znak szczególny: Złoty zegarek
Słaby punkt: Skrzydła
Boi się: Że coś mu nie wyjdzie
Waga: 60 kilogramów
Wzrost: 80 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Brak
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Krwawego Wzgórza]
Lubi: Eksperymentować
Nie lubi: Gdy ktoś mu przeszkadza
***
Żywioł: [2/4] Elektryczność, Magia
Moce: [8/25] Telepatia, wyładowanie atmosferyczne, elektryczna aura, lewitacja, hipnotyzacja, tworzenie złudzeń, zmiana wspomnień, wkraczanie do snów
Partner/ka: Podoba mu się jedna taka... Luin Fea... ale wątpi czy zostanie zauważony
RodziceCrystal i Demon
Potomstwo: Brak
Inna rodzina: Lena i Karona - siostry
***
Data dołączenia: 21 październik 2015
Data urodzenia: 21 październik
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 750.000
★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 19
PD: | Ogólnie: 1900 | Wykorzystano: 1900 | Zostało: 0
Umiejętności: | Walka: 350 | Instynkt: 600 | Umysł: 600 | Polowanie: 350 |
Jaskinia: numer 24
Ekwipunek: Brak
Torba: | 3 Wilcze Jagody | 3 Czarne Krwie | 3 Łzy Wilczycy | 3 Niezapominajki | 3 Rumianki | 3 Liście | 3 Czaszki | 3 Czarne Perły | 3 Kości | 3 Chmiele | 3 Popioły | 3 Księżycowe Pyły | 
Bronie: Brak
Zbroja: Brak
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
HistoriaUrodziła się w tej watasze.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: marysia505 |

Karona - profil wilczycy

Imię: Karona
Płeć: Samica
Wiek: 2 lata
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
StanowiskoTropiąca
Głos: Brak
***
Cechy charakteru: Miła, sympatyczna, pomocna, łatwowierna
Cechy fizyczne: Ma doskonały słuch i węch, szybko biega, dobrze lata
Znak szczególny: Wielkie, czarne skrzydła
Słaby punkt: Przednia, prawa łapa
Boi się: Ciemności
Waga: 40 kilogramów
Wzrost: 70 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Potencjalnie każdy
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Krwawego Wzgórza]
Lubi: Miłą atmosferę, ciepło, szczęście
Nie lubi: Smutku, żałoby, szarości
***
Żywioł: [3/3] Elektryczność, Ogień, Światło
Moce: [11/20] Telepatia, porażenie prądem, kula prądu, elektryczna osłona, doładowanie, kula ognia, podpalanie, samozapłon, władanie ogniem, kula światła, porozumiewanie ze stworzeniami światła
Partner/ka: Brak
RodziceCrystal i Demon
Potomstwo: Brak
Inna rodzina: Hector - brat, Lena - siostra
***
Data dołączenia: 21 październik 2015
Data urodzenia: 21 październik
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 750.000
★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 28
PD: | Ogólnie: 2800 | Wykorzystano: 2500 | Zostało: 300
Umiejętności: | Walka: 750 | Instynkt: 500 | Umysł: 500 | Polowanie: 750 |
Jaskinia: numer 20
Ekwipunek: Brak
Torba: | 3 Wilcze Jagody | 3 Czarne Krwie | 3 Łzy Wilczycy | 3 Niezapominajki | 3 Rumianki | 3 Liście | 3 Czaszki | 3 Czarne Perły | 3 Kości | 3 Chmiele | 3 Popioły | 3 Księżycowe Pyły | 
Bronie: Brak
Zbroja: Ziemi
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
HistoriaUrodziła się w tej watasze.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: marysia505 |

Od Crystal - Poród

Tego dnia obudził mnie cichy łoskot. Obudziłam się i wstałam z posłania. Obok leżał Demon. 
- Witaj kochanie, jak ci się spało? - spytał serdecznie.
- Całkiem nieźle. - Odpowiedziałam ukrywając senność.
- Przejdziemy się? - zaproponował.
- Dobry pomysł na rozpoczęcie dnia. - powiedziałam uśmiechnięta.
- To gdzie się przejdziemy?
- Może do Lasu Dusz? - spytałam szczęśliwa.
- Dobrze, kochanie. - odpowiedział z uśmiechem.
- To idziemy?
- Ale najpierw zjedz. - odparł przysuwając mi pod nos świeżo upolowanego zająca.
- Już jem. - odparłam żartobliwie, zaczynając jeść.
- To idziemy? - spytał podczas gdy właśnie oblizywałam pysk z krwi.
- No pewnie! - odkrzyknęłam wesoło. Potem jak byliśmy już w Lesie Dusz, zaczęliśmy rozmawiać o ciąży. Zastanawialiśmy się już nawet jak szczeniaki nazwiemy. Potem poszliśmy nad rzekę. Demon przewidział, że będą dwie samice i jeden samiec. W razie czego imiona są wymyślone. Nagle pod wieczór złapał mnie skurcz. Potraktowałam to jako nic strasznego i nie zwracałam na to uwagi. Potem odczuwałam je coraz częściej i stawały się coraz bardziej nie do zniesienia. Demon postanowił, że wracamy do domu. Jednak tuż przy jaskini przewróciłam się na ziemię. Nie byłam w stanie stać. Demon czym prędzej zaniósł mnie do lecznicy. Było już ciemno. Około godziny dwudziestej trzeciej dotarliśmy do lecznicy. Położyłam się na wskazanym przez Makkę miejscu. Potem wszystko działo się już błyskawicznie. Ja odczuwałam coraz gorsze skurcze, większy ból. Obraz przed oczami stawał się rozmazany, niewyraźny, słyszałam już tylko niektóre słowa, potem szumy, a po trzydziestu minutach nic. Straciłam też obraz przed oczami. Jedyne co czułam to ból. Tak minęło kolejne trzydzieści minut. Potem już nawet nic nie czułam. Zasnęłam. Obudziły mnie ciche piski. Otwarłam oczy. Było już koło północy, a dokładniej minutę po północy. Przede mną leżał Demon, ściskał mi łapę. Zadowolony kazał mi się odwrócić. Spojrzałam na Makkę, która obdarowując mnie miłym spojrzeniem powiedziała tylko:
- Gratuluję!
- Już po wszystkim? - spytałam zmęczona.
- Tak. - wtrącił zadowolony Demon.
- To jak je nazwiemy? - spytałam patrząc na troje szczeniąt.
- Tak jak to było zaplanowane. To będzie Hector. - powiedział zadowolony wskazując na małego basiora.
- To Karona. - powiedziałam tuląc się do małej, czerwonkawej wadery o czarnych skrzydłach.
- A tą nazwiemy Lena. - dodał Demon wskazując na ostatnie szczenię. Potem mocno je przytuliłam. Demon przyniósł mi kawałek mięsa, żebym się posiliła. Byłam wycieńczona.
- Dziękuję, Makko! - powiedziałam wychodząc z jaskini i niosąc Lenę w zębach. Demon niósł Karonę i Hectora. Do jaskini dotarliśmy o trzeciej, więc od razu położyłam się spać. Swym wielkim skrzydłem okryłam moje młode.

niedziela, 18 października 2015

Od Crystal - C.D. Wishastonish ''Jak tu dotarłam?''


Moje ostatnie słowa wypowiedziane zostały bardzo powoli. Jaskinia, w której mieszkałam wyglądała jak po przejściu huraganu. Ale... nie ma to jak w domu. Chwilę się zapatrzyłam w cały panujący tam chaos. 
- E... Crystal? - wyrwała mnie z podziwu Wish.
- A tak, zapomniałam... miałam ci przedstawić moich przyjaciół...
- Nic się nie stało...
- Więc tak, to jest moja przyjaciółka, Sheira. Znamy się od dzieciństwa. Jest matką trojga szczeniąt. - przedstawiłam przyjaciółkę podchodząc do niej.
- Cześć. - powiedziała Wish.
- Witaj. - odparła jej Sheira.
- A to jej partner, Zain. - powiedziałam po chwili przedstawiając basiora. Wish przywitała się z nim, po czym usiadła obok mnie. Nagle do jaskini wpadł Demon.
- Witaj, jesteś tu nowa, prawda? - spytał zwracając się do Wishastonish.
- Witaj, jestem nowa, racja... - odpowiedziała niepewnie.
- Rozgość się. - powiedział przymilnie Demon. - Chcesz coś zjeść, albo się czegoś napić?
- Odmawiać nie w moim stylu, więc mogę coś przekąsić. - odparła nowo poznana wadera.
- To ja przyniosę. - powiedziałam podnosząc się z posłania.
- O nie, nie moja droga. Musisz odpoczywać. Przecież wiesz, że nie możesz się wysilać. - powiedział Demon zatrzymując mnie - Ja przyniosę.
- No dobrze, ale przecież nie musisz się o mnie tak troszczyć. - odpowiedziałam.
- Jesteś w ciąży, nie chcę, by stało ci się coś złego. - odparł.

<Wish, rozumiem Cię xD mi też się czasem mózg przegrzewa... dasz radę dokończyć?>

Crystal zachodzi w ciążę!

autor nieznany
Crystal jest w ciąży.
~
Ojciec szczeniąt: Demon
Wcześniejsze mioty: 0
Termin porodu: 21 październik 2015
Data zajścia: 18 październik 2015
Ilość szczeniąt: 3 [samice - 2/ samce - 1]
Imiona szczeniąt: Karona, Lena, Hector

Od Demona - C.D. Crystal ''Nieplanowana ciąża''


Zaskoczyła mnie niepewność partnerki. Mogłoby się zdawać, że czegoś się boi. Otóż domyślałem się, co jej dolega. Znam się trochę na ciążach. W przeszłości nie raz spotkałem się w swojej lecznicy z waderą w ciąży, więc znam pewne ''dolegliwości'' z tym związane. Dlatego też nie chciałem pomóc Crystal, wiedziałem że swobodniej poczuje się w towarzystwie innej wadery. Kiedy zgodziła się na odwiedziny u Makki ulżyło mi, ale też poczułem z tego względu pewną satysfakcję. Od razu oparłem ją na ramieniu i powolnym, dość dogodnym dla niej krokiem ruszyłem do lecznicy. Makka siedziała w jaskini i właśnie oczekiwała mojego powrotu.
- Witaj Makko! - zawołałem u progu.
- Cześć Demonie, w końcu przyszedłeś. - zaśmiała się serdecznie.
- Tak, jestem. - odparłem nie mniej zadowolony.
- Widzę, że przyprowadziłeś pacjenta. - odparła jak gdyby uradowana z tej sytuacji.
- Tak, obawiam się że Crystal... no wiesz... zajmiesz się tym?
- Z chęcią, pozwól na chwilę... musimy coś omówić, a ty, Crystal połóż się tu. - wadera wyznaczyła miejsce ukochanej i zaprowadziła mnie w kąt jaskini.
- Więc o czym chciałaś rozmawiać? - spytałem szeptem wykazując tym samym pewność, że wiem o czym chce rozmawiać.
- Skarżyła się może na bóle brzucha czy problemy w codziennych czynnościach? - spytała równie cicho kierując wzrok ku waderze.
- Tak, jak wróciła z polowania. Nad ranem. Mówiła, że czuje się ciężka. 
- Aha, rozumiem... wygląda to na ciążę...
- Wiem, dlatego też chciałbym byś ty jej to wytłumaczyła...
- Dlaczego akurat ja, skoro ty się na tym znasz? - spytał zaskoczona.
- No wiesz, miałem nieraz do czynienia z ciężarnymi i z doświadczenia wiem, że lepiej czują się w towarzystwie innej wadery...
- No tak, co racja to racja. - odrzekła rozumnie współpracownica. - Czas przejść do działania
Wadera po krótkiej ''naradzie'' zrobiła kilka kroków i znalazła się tuż przy ciężarnej Crystal. Potem zaczęły się przeróżne zabiegi i tłumaczenia. Ja z zadowoleniem przyglądałem się tym czynnościom wykonywanym tak umiejętnie. Po kilku minutach nadszedł moment, którego najbardziej się obawiałem. Wytłumaczyć Crystal że jest w ciąży. Tylko jak to zrobić? Stałem w zdumieniu i niepewności, jak mam jej to powiedzieć. Po naradzie z samym sobą przysłuchałem się kilku słowom Makki. Nie dowierzałem, że moje przemyślenia okazały się prawdziwe. Wadera wyraźnie powiedziała ''Crystal, jesteś w ciąży''. Nie mogłem uwierzyć, że w końcu doczekam się szczeniąt. Po odwiedzinach w lecznicy zaprowadziłem Crystal do jaskini i kazałem jej wypoczywać. Przyniosłem jej jelenia i wróciłem do lecznicy. Dzień ledwo się zaczął, więc zapewne przybędzie tam jeszcze dużo pacjentów. Nie mogłem zostawić z tym Makki samej, nie dałaby sobie rady. Wróciłem więc i gdy tylko zasiadłem przy współpracownicy spytałem.
- Jesteś pewna, że to ciąża?
- Tak, a czemu pytasz? Przecież się na tym znasz! - zaśmiała się Makka.
- Wiesz, nie mogę uwierzyć, że będę ojcem.
- To uwierz... czas na to. - odparła wadera.
- Ciekawe tylko czy będę dobrym ojcem... - powiedziałem w połowie do siebie, w połowie do wadery.
- Trzymam za ciebie kciuki.
- A tak poza tym, doliczyłaś się ile ich będzie? - spytałem w pełni zadowolony.
- Liczę, że około trzech. - odparła z uśmiechem wprawiając mnie w jeszcze większą radość.
- I co ja bym bez ciebie zrobił? - spytałem szczęśliwy nie oczekując odpowiedzi.

Od Crystal - Nieplanowana ciąża

Gdy tylko się rozbudziłam, wyszłam z jaskini by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Czułam się jednak strasznie ociężale. Pomyślałam, że trzeba się rozruszać. Poszłam na najbliższe terytorium jeleni. Niestety gdy próbowałam jednego upolować nie mogłam nawet zbyt wysoko skoczyć. To wszystko było dziwne. Poszłam do Demona oby mu o tym powiedzieć. Ten jednak był pełen radości.
- Demonie... - powiedziałam prędko.
- Dzień dobry. Wyspałaś się kochanie? - spytał z uśmiechem.
- Muszę ci coś powiedzieć...
- Coś się stało? - spytał zaskoczony.
- W pewnym sensie...
- Crystal, dobrze się czujesz?
- Nie bardzo... właśnie w tym rzecz... - odparłam.
- Co ci? Boli cię coś? - rzekł, a z jego pyska zniknął uśmiech.
- Czuję się ciężko. Brzuch mnie boli. - powiedziałam, wyznając co czuję.
- Może trzeba iść do Makki? - spytał.
- Ty nie możesz mi pomóc? - zapytałam zdziwiona.
- Obawiam się, że ja ci nie pomogę.
- Dlaczego?
- Ja się na tym nie znam. Poza tym i tak lepiej będziesz się czuła w towarzystwie Makki. - odparł przekonany, jakby wiedząc co się dzieje.
- No dobrze... - powiedziałam.

<Demonie, dokończysz?>

sobota, 17 października 2015

Od Lost In Dreams - Powrót do piekła

UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WYRAZY, OKREŚLANE MIANEM BRZYDKICH SŁÓW / PRZEKLEŃSTW. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Ze spuszczoną głową przemierzałam zaśnieżone drogi, opierając się wiatru i wszystkiemu, co wciąż ciągnęło mnie w przeciwnym kierunku. Zastanawiałam się, dlaczego tutaj wracam. Wszyscy już o mnie zapomnieli i żyli własnym życiem, a ja znów tak bezczelnie w nie wchodzę. Pozostawiam za sobą wizję prawdziwej wolności, braku zobowiązań i uwolnienia się od tych wszystkich wilków wciąż podcinających mi skrzydła, aby powrócić do wiecznej rutyny, zapracowania i znoszenia tych codziennych, pełnych napięcia rozmów z innymi wilkami. Być może użalałam się nad sobą, ale moja wyniszczona wola przetrwania w dzisiejszym świecie pozwalała mi jedynie na taką czynność. Nie miałam w tej watasze nikogo, do kogo warto byłoby wracać, za nikim nie tęskniłam. Wizja ponownego spotkania z tymi wszystkimi młodymi optymistami, którzy myślą, że są fajni, starymi skurwysynami, którzy desperacko pragną tego, aby zawsze mieć rację i górować nad innymi i resztą tej uroczej gromadki przyprawiała mnie o chęć strzelenia sobie z shotgun'a prosto w łeb. Szkoda tylko, że nie miałam go przy sobie, a w zasadzie nigdy nie trzymałam w łapach. Pamiętam, że mój ojciec miał dużo broni od ludzi. Repliki średniowiecznych i kilka prawdziwych pistoletów. Kolekcjoner broni się kurwa znalazł. Nie, nie zniosę już dłużej patrzenia na te wszystkie uśmiechające się mordy. Wróciłam tutaj tylko dla pasji i poczucia jakiegoś obowiązku, myślę, że może znajdę nareszcie kogoś, kogo będę mogła nazwać moim przyjacielem, albo sprowadzę wilki, które pozostawiłam w tej chwili w dali, aby wrócić do tego okropnego burdelu, zwanego Watahą Krwawego Wzgórza. W zasadzie, to już jednego sprowadziłam. Dwie postacie, nieśmiało trzymające się za łapy, obie o czarnym kolorze futra, większa z dużymi, ciemnymi skrzydłami zmierzały w stronę największego piekła, jakie mogło zgotować im bezlitosne i bezsensowne życie.
 - Nie cieszysz się, że znów ich zobaczysz? - Zapytał basior, który ewidentnie nie potrafił czytać mi w myślach. Ale mimo to rozumiał mnie najlepiej ze wszystkich, choć nigdy nie doświadczył choćby symulacji tego, co ja przeżyłam.
 - Nie. - Odparłam krótko, tonem pełnym pogardy.
 - To dlaczego właściwie tam wracasz?
 - Nie wiem, coś ciągnie mnie w tamte strony mimo wszystko. I fakt, że idziesz ze mną utwardza mnie w przekonaniu, że to była jednak dobra decyzja.
 - Rozumiem. - Odpowiedział, nie ciągnąc dłużej tematu. Lubiłam w nim to, że prawie zawsze wiedział, kiedy ma odpuścić. Z tym, że kiedy nie odpuszczał w odpowiednim momencie, tak bardzo mnie ranił.
 - Tutaj będzie twoja jaskinia. Akustyka jest genialna. Jutro idź do Kanionu, tam jest jaskinia alf. Powiedz potem, czy cię przyjęli i... witaj w największej pułapce twojego życia.
 - Przesadzasz. - Odparł.
 - Nie. - Ucięłam i ponagliłam go wzrokiem.
 - Dobranoc. - Odpowiedział i przytulił mnie do siebie. Tak bardzo to lubiłam...
 - Dobranoc. - Szepnęłam z uczuciem w głosie i pogłębiłam uścisk. Shadow zniknął w mroku jaskini, a ja udałam się do swojej, rozmyślając nad tym wszystkim. Czy dobrze, że go w to wplątuję? Czy dobrze, że w ogóle tutaj wróciłam? Dlaczego właściwie odeszłam? Jaka sytuacja była dla mnie impulsem zarówno dla odejścia, jak i powrotu? Czemu ja kurwa jeszcze żyję? Wparowałam do swojej jaskini i wyciągnęłam z plecaka płytę, po czym puściłam i znacznie zwiększyłam głośność.
 - Wyłącz ten jazgot! - Dało się usłyszeć wrzask jednego z tych buraków z dość dużej odległości. Zasiadłam wygodnie przy palenisku i uśmiechnęłam się pod nosem, mamrocząc:
 - Lost In Dreams is back, bitches.

Piorun - profil wilka

Imię: Piorun
Płeć: Samiec
Wiek: 3 lata
Hierarchia: Omega
Kierunek: Jastrząb
StanowiskoStrateg
Głos: Dawid Kwiatkowski
Cechy charakteru: Można powiedzieć wilk z charakterkiem. Jest bardzo przyjacielską i towarzyską osobą. Ta bardzo flirciarska i ciekawa osóbka jest też uparta i nigdy nie przegrywa (ok, czasami przegrana się zdarzy, stara się nie przegrywać). Nie poddający się i zawszę kończący to co zaczął. W towarzystwie wrogów potrafi nawet dla przyjaciół być wredny (ale tylko przy takich wrogach, wrogach). Wilk w dawnej watasze miał przyjaciółkę która w młodości poświęciła się dla niego (więcej w historii). Basior po tym zdarzeniu zmienił swój dominujący charakter na charakter cichej i spokojnej pandy. Jeśli nie za długo gadasz zauważasz, że jest tajemniczy, cichy i skryty w sobie ale jeśli cię lepiej zna to pokazuje swój prawdziwy "charakterek". 
Cechy fizyczne: Jest szybkim i zwinnym wilkiem. Wysportowany, lubiący się bawić wilk.
Znak szczególny: Nie jest wyjątkowy... Nie ma...
Słaby punkt: Klatka piersiowa
Boi się: Burzy, tłumów, hałasu, wrogów, agresywnych wilków, możliwości walki...
Waga: 50 kilogramów
Wzrost: 80 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Nie ma w tej watasze...
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Mglistej Wyspy]
LubiMożna powiedzieć, że lubi wszystko prócz tego co nie lubi
Nie lubi: Tłumów, hałasu i stresu
***
Żywioł: Powietrze, Elektryczność, Mrok
Moce: [7/20] Telepatia, możliwość zmiany wyglądu, latarnie, czytanie w myślach, możliwość tworzenia mgły wokół siebie, możliwość tworzenia burz, super szybkość
Partner/ka: Podoba mu się Liesel
RodziceNie zna
PotomstwoChciałby
Inna rodzina: Brak
***
Data dołączenia: 17 październik 2015
Data urodzenia: 19 wrzesień
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 450.000
★★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 16
PD: | Ogólnie: 1600 | Wykorzystano: 1300 | Zostało: 300
Umiejętności: | Walka: 450 | Instynkt: 200 | Umysł: 200 | Polowanie: 450 |
Jaskinia: numer 4
Ekwipunek: Brak
Torba: Brak
Bronie: Brak
Zbroja: Brak
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
HistoriaZacznijmy od początku. Urodził się w Watasze Mglistej Wyspy. Mieszkał z matką i bratem. Uwielbiał się bawić. Wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką (w której się zakochał) poszli na wyprawę. Bez zgody rodziców. Poszli w czasie burzy przedzierali się przez tłumy i słyszeli takie hałasy. W końcu doszli do końca wyprawy i zobaczyli potwora: ogromnego, wielkiego potwora, który złapał Pioruna. Ananis (imię kumpeli) poświęciła się dla niego. Sprowokowała go, żeby on ją gonił. To było straszne. To historia w wielkim skrócie.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Wilk120 |

Od Pioruna - Jak tu dotarłem?

- *Uciekać, biec czym prędzej. Nie zatrzymywać się. Szybko, szybko, szybko.* - Myślałem. - Gdzie ja jestem? - powiedziałem.
- Jesteś w Watasze Krwawego Wzgórza. - powiedział dziwny głos.
- K-kim jesteś?! - zapytałem ze zdziwieniem.
- Ja jestem wilkiem. - odpowiedział dziwny głos.
- W-wilkiem?
- Tak, głuchoto, wilkiem. - powiedział znowu ten stwór.
- Jak się nazywasz?
- A ty?
- Ja pierwszy zapytałem.
- Ale jak mi nie odpowiesz, to ja ci nie powiem, geniuszu.
Zastanowiłem się i odpowiedziałem:
- J-ja Piorun. A ty?

(Ktoś)

Od Wishastonish - C.D. Crystal ''Jak tu dotarłam?''


Propozycja Crystal natychmiast przypadła mi do gustu, więc gorliwie pokiwałam głową. Niespiesznie szłyśmy w stronę jej jaskini. Po drodze rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie Crystal zapytała:
- Dlaczego aż tak bardzo lubisz deszcz? Nie twierdzę, że to jest jakoś szczególnie dziwne, ale ty cieszysz się z deszczu, jak dziecko z prezentu gwiazdkowego.- zaśmiałam się. Rzeczywiście wyglądałam dość zabawnie, kiedy przychodził deszcz.
- Sama właściwie nie wiem. - odparłam zgodnie z prawdą. - Deszcz zawsze działał na mnie wyzwalająco. Pamiętam, że jako szczeniak uwielbiałam wskakiwać w kałuże i rozbryzgiwać wodę na wszystkie strony. - uśmiechnęłam się na odległe wspomnienie z dzieciństwa. - I tak mi zostało.
- Ok, rozumiem. - odpowiedziała Crystal.
- A ty? Co lubisz? - zapytałam w drodze rewanżu.
- Mnóstwo rzeczy. - odpowiedziała- Między innymi spokój, harmonię i bieganie, jak pewnie zauważyłaś. - uśmiechnęła się. - Lubię wschody słońca, optymistów i uwielbiam latać. - powiedziała. - Jesteśmy na miejscu. - oznajmiła.

<Crystal? Wiem, że krótko, ale mózg mi się przegrzewa.>

Kiiyuko - profil wilczycy

Imię: Kiiyuko
Płeć: Samica
Wiek: 5 lat
Hierarchia: Omega
Kierunek: Koliber
StanowiskoPosłanka
Typ: Zwykły
Rasa: Wilk Galaktyczny
GłosNatalia Nykiel
***
Cechy charakteru: Kiiyuko jest na ogół przyjazna i łagodna dla otoczenia. Jest średnio ufna, jednak nie liczy się dla niej pierwsze wrażenie, ponieważ każdy może się później zmienić. Jest przede wszystkim trochę lękliwa, a zarazem bojowa. Niewiarygodne? Być może. Ma silną psychikę i kiedyś się złamała. Jeden basior poskładał ją z powrotem i wilczyca odzyskała chęć życia. Cieszy się tym, co teraz i tu. Jej jedyną wadą jest chyba to, że nie często myśli dwa razy, zanim później coś robi i tego żałuje. Także to jest chyba opis Kiiyuko w maluteńkim streszczeniu.
Cechy fizyczne: Wielkim atutem Kiiyuko jest szybkość, jak większość wilków potrafi biegać na długie dystanse i pokonywać odcinki o kilkudziesięciu kilometrach biegiem bez zmęczenia. Ma długie łapy, co pomaga jej w rozpędzaniu się, oraz we wspinaniu się po górach. Wadera jednak nie umie wspinać się na drzewa, czego bardzo jest jej żal, a to przez krótkie pazury. Jednakże aż tak nie narzeka. Umie bardzo dobrze pływać, czy nurkować. Potrafi wstrzymać oddech na ponad dziesięć minut pod wodą. Podczas pływania bardzo często pływa na grzbiecie, czego niektóre wilki nie potrafią. Nie skacze wysoko. Na pewno nie tak, jak najlepsi skoczkowie świata. Wilczyca ma smukłą sylwetkę, przez co jest gibka i zręczna. Nie skręca ostro na zakrętach, tylko płynnie wyrobi się na nawet najostrzejszym zakręcie.
Znak szczególny: Wadera tak naprawdę prawie niczym się nie wyróżnia. Jej czarna grzywka przykrywa delikatnie lewe oko. Wadera ma dwa złote kolczyki w jednym uchu i czarną obrożę z małym krzyżykiem. Nad jej nosem widać czarną, grubą linię. Ma śnieżnobiałą sierść.
Słaby punkt: Podbrzusze
Boi się: Ma małą klaustrofobię, a jak wiemy, fobii nie należy ignorować.
Waga: 37 kilogramów
Wzrost: 70 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Jej partner, Corey, oraz jej jedyna córka Gray Fog. Można do nich zaliczyć również Makkę.
Pochodzenie: Ziemia Wojny [Wataha Mrocznych Bagien]
LubiTęczę; zgodę; kolor różowy; grzyby
Nie lubi: Walk; kłótni; wojny
***
Żywioł: [3/4] Miłość, Elektryczność, Natura
Moce: [15/30] Telepatia; teleport; zamiana w jednorożca; przywracanie do życia martwych roślin; wyczarowanie czego sobie zażyczy; kule magii, elektryczności i natury; rozmowa z roślinami; przenoszenie się do miejsca gdzie jest "dżungla"; gdzie dotknie, może wyczarować drzewo, krzak lub kwiatek
Partner/ka: Corey
RodziceLuna i Castor [losy nieznane]
PotomstwoGray Fog i Rainbow [nie żyje]
Inna rodzina: Brak
***
Data dołączenia: 17 październik 2015
Data urodzenia: 31 styczeń
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 2.800.000
★★★★★★★★★★
Zdobyte osiągnięcia: Brak
Poziom: 43
PD: | Ogólnie: 4300 | Wykorzystano: 1900 | Zostało: 2300
Umiejętności: | Walka: 200 | Instynkt: 450 | Umysł: 450 | Polowanie: 800 |
Jaskinia: numer 32
Ekwipunek: Eliksir Mocy
Torba| 0 Wilcze Jagody | 0 Czarna Krew | 0 Łza Wilczycy | 0 Niezapominajka | 0 Rumianek | 0 Liść | 0 Czaszka | 0 Czarna Perła | 0 Kość | 0 Chmiel | 0 Popiół | 0 Księżycowy Pył | 
Bronie: Brak
Zbroja: Powietrza
Smok: Brak
Towarzysz: Brak
HistoriaNajpierw urodziłam się w Watasze Mrocznych Bagien. Miałam tam rodzinę, składającą się z rodziców. Później jednak zostałam oskarżona o morderstwo, chociaż go nie popełniłam. Dowody zostały podrzucone mi i tak oto nakazano mnie zabić. Matka i ojciec płakali, pytając, co ja zrobiłam, aż w końcu zebrałam prowiant i uciekłam. Dotarłam do tej watahy.
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: wilczyca22 |

Od Kiiyuko - Podążając za sercem, czyli jak tu dotarłam?

Biegłam przed siebie, nie oglądając się. Serce waliło mi jak oszalałe, wszystko mnie bolało, ale ja nie mogłam się zatrzymać. Biegłam dalej. Uciekłam. Po kilku godzinach szaleńczego biegu wreszcie odpoczęłam. Wyciągnęłam z torby termos z herbatą, którą po raz ostatni zaparzyła mi mama. Wyciągnęłam również kawałek mięsa i zaczęłam jeść i pić. Rozglądałam się po okolicy. Nie znałam tamtejszych terenów. Wstałam i z ciężkim bólem serca poszłam dalej. Najchętniej bym tam została, ale nie można było. Zamarzłabym, albo wkrótce zabili by mnie. Zaczęłam powoli stąpać po śniegu i płakać. Nie dawałam już rady. Moje "poduszeczki" na łapach były popękane, żałowałam, że nie mam naparu, by je posmarować. Poprawiłam kokardę i zmieniłam się w wilkołaka, by wyżej widzieć. Nagle znów stałam się wilkiem i ruszyłam dalej. Przeszłam już bardzo daleko od mojej jaskini. Puszysty śnieg znów zaczął padać, przez o było go jeszcze więcej. Zaczęłam więc przechodzić przez śnieg, który miał metr. W końcu napadało go tak dużo, że zasypało mnie całą aż po uszy. Zaczęłam kopać. Wykopałam coś na kształt niedźwiedziej gawry i tam postanowiłam odpocząć. Wiedziałam, że to niemądre, ale musiałam. W końcu nadeszła noc. Zasnęłam tam, było mi zimno, ale nie zważałam na to. Byłam zbyt zmęczona, by o tym myśleć. Kiedy nastał ranek, zauważyłam, że moja gawra znacznie się pomniejszyła. Zaczęłam kopać, aż nie przeszłam przez ponad trzymetrowy śnieg. Stanęłam na nim i zatopiłam się do klatki piersiowej. Zaczęłam się rozglądać. Nic, oprócz śniegu. A tam stały... drzewa! Przepiękny dąb trząsł się z zimna.
- Witaj, dębie! Zimno, prawda? - spytałam drzewa podchodząc.
- *To prawda, Kiiyuko. Nocowałaś tu?* - odpowiedziało wysokie, rozłożyste drzewo.
- Tak. Zasnęłam pod... - zatopiłam się w śniegu aż po pysk, po czym wyszłam. - śniegiem!
Odeszłam i ujrzałam tylko, jak drzewo ze współczuciem porusza gałęziami. Pożegnałam się z sosnami, a paproć nawet chciała mnie zatrzymać...owinęła się wokół mojej łapy. Dotknęłam ją, a ona puściła. Odeszłam i po mniej więcej kilometrze ujrzałam postać. Zaczęła podchodzić do mnie. Zaczęłam się cofać.
- Spróbuj uciec. - ostrzegł chłodno wilk. Przełknęłam ślinę i zaczęłam cofać się szybciej. Wilk dobiegł do mnie, a kiedy chciałam krzyknąć, zasłonił mi pysk łapą. - Cii... - uciszył mnie. - Co tu robisz? Nie wiesz, że stoisz na granicy terenów Watahy Krwawego Wzgórza? - dodał. Ja byłam bliska płaczu. Łzy napływały mi do oczu. Nie byłam w stanie odpowiedzieć.
- Ja... przepraszam... idę stąd... - wydusiłam z siebie, gdy wilk odkrył mój pysk. 
- O nie...nigdzie nie pójdziesz! Idziesz ze mną, do Alf. Oni zadecydują, co z tobą zrobić.
Przestraszyłam się. Czy Alfy każą mnie zabić? Bałam się okropnie, kiedy postać prowadziła mnie przez tereny Watahy. Dotarliśmy do jakiejś jaskini. Wepchnął mnie tam i wszedł razem ze mną. Pisnęłam cicho.
- Star, Flash, ta wilczyca błąkała się po naszych terenach. - oświadczył.
- Alois, puść ją... - odpowiedział samiec Alfa, który miał na imię Flash. - Hej, jak ci na imię? - spytał mnie.
- Mam... mam na imię Kiiyuko. Mój pseudonim, lub zdrobnienie, to Kii. - odpowiedziałam drżącym głosem, gdy Alois mnie puścił.
- A wiesz może, ile masz lat?
- Tak, mam rok. - odpowiedziałam trochę spokojniejsza.
- Możesz wymienić swoje cechy charakteru?
- Jestem bardzo optymistyczną waderą. Docenię cię, nigdy nie zostaniesz przeze mnie odrzucony, pomogę ci, pocieszę. Rzadko walczę i nie chcę tego robić, lecz gdy zajdzie potrzeba...Zazwyczaj łagodnie tłumaczę, mówię tak, by cię nie urazić. Wiem, że do wilków nie należy się drzeć, bo to nic nie pomoże. To tak, jakby się mówiło normalnie, ale wilk dalej będzie sobie robił, co chciał, a tylko nie potrzebnie się stresować. Kiedy wilk jest jednak upierdliwy, odchodzę. Wiem, że nie powinnam, ale odchodzę. Jestem jednak waderą tajemniczą.
- A cechy fizyczne?
- Biegam bardzo szybko. Umiem pływać, ale ze względu na swoje krótkie pazury niestety nie potrafię się wspinać. Tak jak szybko biegam, tak szybko pływam, czyli jestem bardzo dobrym pływakiem.
- A...masz jakiś znak szczególny? Co cię wyróżnia? Czego inny wilk twoim zdaniem nie ma?
- Mam znaczek w kształcie diamentu.
- A co lubisz?
- Tęczę, zgodę, kolor różowy i grzyby.
- A czego nie lubisz?
- Walk, kłótni
- Dobrze...Jakie stanowisko i kierunek chciałabyś mieć?
- Bardzo chciałabym mieć kierunek Koliber i być na stanowisku posłanki.
- Dobrze, zatem od dzisiaj jestem członkiem Watahy, a ty Alois, pogódź się z tym, że wadera będzie z tobą mieszkać. I oprowadź ją proszę. - rzekł Alfa i wyszłam z Aloisem z jaskini.
- Jak masz na imię? - spytałam.
- Alois... - wymamrotał. - Ty nie musisz mówić, wiem...
Poczułam jakieś łaskotanie w brzuchu. Czy... czy ja zakochałam się w tym wilku?

<Alois? Co powiesz? :3>

Nani odchodzi z watahy!

Nani odchodzi.
~
Kontakt z właścicielem wilka: | Howrse: Alfa123 |
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Piastowane stanowiska: Uczeń
Data dołączenia: 17 lipiec 2015
Data odejścia: 17 październik 2015
Imię partnera: Brak
Ilość szans na powrót: Dwie
KLIKNIJ, ABY ZOBACZYĆ PEŁNY PROFIL
~
Żegnaj!