sobota, 17 października 2015

Od Black Orchid - Początki współpracy?

UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WYRAZY, OKREŚLANE MIANEM BRZYDKICH SŁÓW / PRZEKLEŃSTW. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Należałam do tej watahy już jakiś czas, mimo to jedynymi wilkami, które poznałam była para alfa i Mirror. To właśnie wyżej wymieniona para odwiedziła moją skromną jaskinię pewnego mroźnego wieczoru.
- Jak wiesz Black, jesteś tropiącą. Twoim podstawowym obowiązkiem na polowaniach jest wyszukiwanie zwierzyny. Jednak polowania grupowe nie są możliwe bez odpowiedniej liczby wszystkich trzech stanowisk za nie odpowiedzialnych: atakujących, goniących i tropiących. - Mówił Flash. - Jednak wczoraj dostaliśmy prośbę od jednej z atakujących, ma ona na imię Brokenheart. Poprosiła o to abyśmy przydzielili jej jednego z tropiących i puścili na polowanie w dwójce. Ponieważ ty jesteś nowa, będziesz miała okazję aby udowodnić co potrafisz oraz okazać swoją... przydatność.
- Gdzie mam się z nią spotkać i o której godzinie? - Zapytałam spoglądając na milczącą dotychczas Star.
- O szóstej rano, przy Wodnym Sercu. W tamtych okolicach jest sporo zwierzyny. Powinnyście bez trudu coś znaleźć. - Wyrecytowała wadera. Tępo pokiwałam głową próbując ukryć zestresowanie. Odrobinę ulgi dawał fakt, że wilk z którym mam polować nie jest samcem, mimo to bałam się tego spotkania.

***

Równo o piątej dnia następnego zwlekłam się z posłania. Wczorajszego wieczoru wypytałam Mirror'a o drogę nad Wodne Serce. Zaproponował nawet, że mnie zaprowadzi, odmówiłam tłumacząc się tym iż wstanę bardzo wcześnie rano i nie chcę go zrywać. Droga nad wspomnianą wcześniej lokację zajęła mi znacznie mniej czasu niż myślałam, przez co czekałam na samicę dwadzieścia minut dłużej. W chwili gdy słońce delikatnie wyłoniło się zza horyzontu i oświetliło niebo piękną poświatą do moich uszu dobiegł odgłos skrzydeł. W jednej sekundzie przede mną znalazła się dobrze umięśniona samica o czarnej sierści i dwóch parach skrzydeł. Zwróciła swój zimny wzrok w moją stronę po czym przysiadłą na chwilkę.
- Black Orchid? - Zapytała układając sobie skrzydła.
- Tak... - Wydusiłam z siebie. Z niewiadomych przyczyn miałam ogromną ochotę uciec z tamtego miejsca. - Zbieraj się, przejdziemy kawałek w las. Tam zaczniemy szukać, oczywiście jeśli poczujesz coś wcześniej to mów.
Posłusznie wstałam i ruszyłam za waderą. Zauważyłam, że na jej grzbiecie znajduje się jakiś pokrowiec. Zapewne miała tam swoją broń... maczetę, albo... Z przemyśleń wyrwał mnie wyraźny zapach.
- Stój. - Wyszeptałam - Dwa jelenie, na wschód od nas. Myślę, że maksymalnie sto metrów. Mamy dobry wiatr, możemy to wykorzystać.
Broken nic nie odpowiedziała tylko ruszyła we wskazanym kierunku. Szybko zmniejszyłyśmy odległość do naszych celów. Ku mojemu zdziwieniu zwierzęta nie były dorosłe. Dwa może roczne jelenie skubały trawę w miejscu, w którym jeszcze nie została przysypana lodową powłoką.
- Frontalny atak, czy decydujemy się na jakąś zasadzkę? - Zapytała Broken wpatrując się w jedzące zwierzęta.
- Nie wiem, ja jestem od tropienia, ty od atakowania. Tobie pozostawiam decyzję.
Wadera nie myślała zbyt długo.
- Mój ten z lewej, twój z prawej. Na trzy... Raz, dwa, trzy!
Rzuciłyśmy się przed siebie przedzierając się przez krzewy i wypadając na polanę. Ofiary nie były wystarczająco doświadczone, szybko doskoczyłam do mojego zatapiając kły w jego delikatnym mięsie. Uwiesiłam się szyi zwierzęcia zaciskając szczęki i zarazem powodując obfity krwotok. Po kilku sekundach jeleń padł na ziemię przygniatając mnie i barwiąc moje futro na kolor posoki wyciekającej z jego odsłoniętej tętnicy. Kątem oka widziałam jak Brokenheart wyrywa ostrze z czaszki stworzenia. Tak jak przypuszczałam, miała wspaniałą maczetę. Zapewne niedawno stworzoną. W chwili gdy uporała się ze swoim problemem podeszła do mnie, pomogła mi wydostać się spod martwego cielska. W chwili gdy przysiadłam, aby obejrzeć ranę którą zrobiłam wadera cicho się zaśmiała.
- Co cię tak śmieszy?
- Twoje futro , masz je nieźle upieprzone.
Istotnie, moja sierść przypominała czerwono - czarny kamuflaż wojskowy. Całą byłam w plamach z krwi, która swoją drogą wciąż wydobywała się z otwartej rany.
- Jeśli mogę zapytać, Brokenheart... od jak dawna tu jesteś?
- Już jakiś czas. - Samica sprytnie ominęła temat.
- Dobrze, tak więc prowadź. Nie będę męczyć cię pytaniami. Dokąd teraz?

< Brokenheart? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!