sobota, 17 października 2015

Od Kiiyuko - Podążając za sercem, czyli jak tu dotarłam?

Biegłam przed siebie, nie oglądając się. Serce waliło mi jak oszalałe, wszystko mnie bolało, ale ja nie mogłam się zatrzymać. Biegłam dalej. Uciekłam. Po kilku godzinach szaleńczego biegu wreszcie odpoczęłam. Wyciągnęłam z torby termos z herbatą, którą po raz ostatni zaparzyła mi mama. Wyciągnęłam również kawałek mięsa i zaczęłam jeść i pić. Rozglądałam się po okolicy. Nie znałam tamtejszych terenów. Wstałam i z ciężkim bólem serca poszłam dalej. Najchętniej bym tam została, ale nie można było. Zamarzłabym, albo wkrótce zabili by mnie. Zaczęłam powoli stąpać po śniegu i płakać. Nie dawałam już rady. Moje "poduszeczki" na łapach były popękane, żałowałam, że nie mam naparu, by je posmarować. Poprawiłam kokardę i zmieniłam się w wilkołaka, by wyżej widzieć. Nagle znów stałam się wilkiem i ruszyłam dalej. Przeszłam już bardzo daleko od mojej jaskini. Puszysty śnieg znów zaczął padać, przez o było go jeszcze więcej. Zaczęłam więc przechodzić przez śnieg, który miał metr. W końcu napadało go tak dużo, że zasypało mnie całą aż po uszy. Zaczęłam kopać. Wykopałam coś na kształt niedźwiedziej gawry i tam postanowiłam odpocząć. Wiedziałam, że to niemądre, ale musiałam. W końcu nadeszła noc. Zasnęłam tam, było mi zimno, ale nie zważałam na to. Byłam zbyt zmęczona, by o tym myśleć. Kiedy nastał ranek, zauważyłam, że moja gawra znacznie się pomniejszyła. Zaczęłam kopać, aż nie przeszłam przez ponad trzymetrowy śnieg. Stanęłam na nim i zatopiłam się do klatki piersiowej. Zaczęłam się rozglądać. Nic, oprócz śniegu. A tam stały... drzewa! Przepiękny dąb trząsł się z zimna.
- Witaj, dębie! Zimno, prawda? - spytałam drzewa podchodząc.
- *To prawda, Kiiyuko. Nocowałaś tu?* - odpowiedziało wysokie, rozłożyste drzewo.
- Tak. Zasnęłam pod... - zatopiłam się w śniegu aż po pysk, po czym wyszłam. - śniegiem!
Odeszłam i ujrzałam tylko, jak drzewo ze współczuciem porusza gałęziami. Pożegnałam się z sosnami, a paproć nawet chciała mnie zatrzymać...owinęła się wokół mojej łapy. Dotknęłam ją, a ona puściła. Odeszłam i po mniej więcej kilometrze ujrzałam postać. Zaczęła podchodzić do mnie. Zaczęłam się cofać.
- Spróbuj uciec. - ostrzegł chłodno wilk. Przełknęłam ślinę i zaczęłam cofać się szybciej. Wilk dobiegł do mnie, a kiedy chciałam krzyknąć, zasłonił mi pysk łapą. - Cii... - uciszył mnie. - Co tu robisz? Nie wiesz, że stoisz na granicy terenów Watahy Krwawego Wzgórza? - dodał. Ja byłam bliska płaczu. Łzy napływały mi do oczu. Nie byłam w stanie odpowiedzieć.
- Ja... przepraszam... idę stąd... - wydusiłam z siebie, gdy wilk odkrył mój pysk. 
- O nie...nigdzie nie pójdziesz! Idziesz ze mną, do Alf. Oni zadecydują, co z tobą zrobić.
Przestraszyłam się. Czy Alfy każą mnie zabić? Bałam się okropnie, kiedy postać prowadziła mnie przez tereny Watahy. Dotarliśmy do jakiejś jaskini. Wepchnął mnie tam i wszedł razem ze mną. Pisnęłam cicho.
- Star, Flash, ta wilczyca błąkała się po naszych terenach. - oświadczył.
- Alois, puść ją... - odpowiedział samiec Alfa, który miał na imię Flash. - Hej, jak ci na imię? - spytał mnie.
- Mam... mam na imię Kiiyuko. Mój pseudonim, lub zdrobnienie, to Kii. - odpowiedziałam drżącym głosem, gdy Alois mnie puścił.
- A wiesz może, ile masz lat?
- Tak, mam rok. - odpowiedziałam trochę spokojniejsza.
- Możesz wymienić swoje cechy charakteru?
- Jestem bardzo optymistyczną waderą. Docenię cię, nigdy nie zostaniesz przeze mnie odrzucony, pomogę ci, pocieszę. Rzadko walczę i nie chcę tego robić, lecz gdy zajdzie potrzeba...Zazwyczaj łagodnie tłumaczę, mówię tak, by cię nie urazić. Wiem, że do wilków nie należy się drzeć, bo to nic nie pomoże. To tak, jakby się mówiło normalnie, ale wilk dalej będzie sobie robił, co chciał, a tylko nie potrzebnie się stresować. Kiedy wilk jest jednak upierdliwy, odchodzę. Wiem, że nie powinnam, ale odchodzę. Jestem jednak waderą tajemniczą.
- A cechy fizyczne?
- Biegam bardzo szybko. Umiem pływać, ale ze względu na swoje krótkie pazury niestety nie potrafię się wspinać. Tak jak szybko biegam, tak szybko pływam, czyli jestem bardzo dobrym pływakiem.
- A...masz jakiś znak szczególny? Co cię wyróżnia? Czego inny wilk twoim zdaniem nie ma?
- Mam znaczek w kształcie diamentu.
- A co lubisz?
- Tęczę, zgodę, kolor różowy i grzyby.
- A czego nie lubisz?
- Walk, kłótni
- Dobrze...Jakie stanowisko i kierunek chciałabyś mieć?
- Bardzo chciałabym mieć kierunek Koliber i być na stanowisku posłanki.
- Dobrze, zatem od dzisiaj jestem członkiem Watahy, a ty Alois, pogódź się z tym, że wadera będzie z tobą mieszkać. I oprowadź ją proszę. - rzekł Alfa i wyszłam z Aloisem z jaskini.
- Jak masz na imię? - spytałam.
- Alois... - wymamrotał. - Ty nie musisz mówić, wiem...
Poczułam jakieś łaskotanie w brzuchu. Czy... czy ja zakochałam się w tym wilku?

<Alois? Co powiesz? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!