Wstałem najwcześniej. Rodzice i siostry jeszcze spali. Otrzepałem futro z kurzu i wziąłem w łapę zegarek. Patrzyłem na niego pół godziny. Nie spuszczałem z niego wzroku. Po chwili stawałem się senny. Coraz bardziej senny, aż wreszcie zasnąłem. Kilka minut później przyszła mama. Wylizała swoim zimnym językiem moje futro.
- Mamo, co robisz? - spytałem trochę zły swoim piskliwym głosem.
- Próbuję cię przygotować. - odparła spokojnie.
- Na co?
- Wstajemy kochani! Pobudka! - zawołała cicho budząc pozostałych.
- Mamo? - powtórzyłem pytanie.
- Idziemy pozwiedzać. Zapoznam was z kilkoma wilkami, będą was uczyć. Tylko proszę o wyrozumiałość dla nich! - powiedziała zadowolona. Po chwili rozległy się szczęśliwe popiskiwania sióstr.
- Daleko idziemy? - spytałem.
- Dla was będzie to trochę daleko...
Po tych słowach ruszyliśmy przed siebie. Mama chyba miała rację. Było daleko. Mnie bolały już łapy. A przeszliśmy ledwie kilkanaście kroków! Mama to się zna. Po chwili znaleźliśmy się przy jakiejś dużej jaskini. Mama zapukała do środka po czym mnie zawołała. Weszliśmy do środka.
- Witaj Makko! - przywitała się uradowana z waderą o jasnym futerku na brzuchu i oklapniętym uchu.
- Witaj Crystal. - odpowiedziała jej wilczyca.
- Przyprowadziłam ci podopiecznego. - zaśmiała się matka.
- Witaj. - zwróciła się do mnie moja mentorka.
- Dzień dobry. - powiedziałem grzecznie.
- Będę cię uczyła pewnych rzeczy. Zapoznaj się z tą jaskinią. To jest lecznica. Leczymy tutaj pacjentów. - powiedziała zrozumiale, kiedy mama wyszła z jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!