Teoretycznie w Watasze wszyscy jeszcze spali. Ja jednak zlazłam z posłania i siadłam obok posłania Decrona. Spojrzałam na niego. Spał. Popatrzyłam jeszcze przez jakiś czas, nadal spał. Ukradkiem ruszyłam w kierunku wyjścia. Nie chciałam go obudzić. Po kilku sekundach wypełzłam z jaskini, w której mieszkam. Udało się. Wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą. Bałam się Decron'a. Przy pierwszym spotkaniu zdawał się być agresywny. Miał do mnie raczej wrogie nastawienie. Lecz ja za wszelką cenę zamierzałam o niego walczyć. Pamiętałam dzień wczorajszy, kiedy to niedźwiedź go zaatakował. Nie mogłam bezczelnie patrzeć jak morduje mojego współlokatora. Kim by nie był - też żyje, też ma uczucia i jak każdy zasługuje na pomoc. Niezależnie czy miałby mi za złe że mu pomogłam, czy byłby mi wdzięczny - musiałam coś zrobić. Rzuciłam się do ataku z zaskoczenia z delikatnymi łzami w oczach. Nie były to łzy smutku, lecz czystej wściekłości. Najpierw atak z zaskoczenia. Trzy proste ciosy jakimś byle kijem i futro pocięte na kawałki. Potem, gdy to nie poskutkowało, atak najsilniejszą z mocy. Nagle dało się słyszeć ciężki ryk. Niedźwiedź przerażony uciekł. Spojrzałąm przerażona i zdumiona swoją pewnością na rannego Decrona. Uratowałam go. Gdy w tamtej chwili go zobaczyłam, spojrzałam głębiej w jego oczy. Była w nich doza zażenowania. Nie rozumiałam tego. Ale jednak ta chwila, jest niczym, w porównaniu tym co zdarzyło się później. To ''dziękuję'', które dobyło się z jego ust dało mi nadzieję. Nadzieję, że ten wilk może jest godny mojego zaufania. Odetchnęłam głęboko jaszcze raz wciąż myśląc o dniu wczorajszym. Jeszcze raz odetchnęłam głęboko i spojrzałam w kierunku śpiącego Decron'a.
- Zaufam mu, co by nie było. Zaufam. Spróbuję się do niego zbliżyć. Myślę, że on mnie nie zna, dlatego ma takie nastawienie. Spróbuję mu uświadomić, że wcale nie jestem zła... - szepnęłam pod nosem patrząc na Decron'a.
<Decronie? Co ty na to?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!