Kolejna kartka opadła przyprawiając mnie o wyraźne dreszcze. Dotarło do mnie, że w owej jaskini musi być jeszcze jedno wyjście. Nie interesowało mnie to za bardzo, wpierw chciałem dokończyć znaleziony dziennik.
"Miesiąc Pierwszy, 2004 Luty, 16 dnia.
Dzisiejszego ranka obudził mnie prawie cały personel, który akurat kończył unieruchamiać moje łapy. Zapytałem o co chodzi - odpowiedzieli, że to tylko środki bezpieczeństwa. Zostałem napojony kolejną porcją paskudnego naparu, a po chwili z mojej żyły pobrano kilka próbówek krwi do "analizy".
- Czym jest to, co badacie? - Zapytałem. - Czy jest to jakiś wirus?
- Tulpa? - Odpowiedzieli pytaniem na pytanie.
- Tak... ta cała Tulpa. Co to jest?
- Powiedzmy, że można nazwać go wirusem. Zresztą niedługo sam się przekonasz.
Jego słowa trochę mnie rozluźniły. Jeśli była to choroba to musieli mieć na nią lekarstwo. Kątem oka zauważyłem, że podczas mojego snu jeden z "Żołnierzy Bieli" umieścił coś na kształt kuli z czarnego kryształu. Powiedzieli mi, że jest to moc nazywana trzecią źrenicą. Nie wiedziałem po co im to, dopóki nie obiegłem wzrokiem całego pomieszczenia. W najdalszym rogu i zarazem najciemniejszym miejscu stał on. Widziałem tylko jego oczy i uśmiech.
- Kto to jest? - Zapytałem kiwając łbem w stronę kąta.
- Niby kto? - Odpowiedział naukowiec.
- No... nie wiem! Ktoś tam stał....
Miny każdego wilka w pomieszczeniu przypominały coś na wzór... panicznego strachu.
- O-On już go widział.... - Wydusiła z siebie piękna samica zabezpieczając fiolki. Wszyscy wyszli w pośpiechu, jednak jeden z lekarzy zatrzymał się w wyjściu.
-Tu zaczyna się twoja praca, masz przeżyć. Po miesiącu otworzymy te drzwi... i lepiej żebyś nas nie atakował.
Szkoda, że przez ponad dwie godziny musiałem uwalniać się z dobrze związanych mocowań. Co gorsza.... gdy tylko odwracałem wzrok, on pojawiał się o krok bliżej mnie.
- Valkie, trzeci tester Tulpy"
Już miałem przekręcać na następną stronę, gdy uświadomiłem sobie jedną rzecz. Jaskinia nie musiała mieś drugiego wyjścia... Coś mogło stać... za moimi plecami... a ja nie potrafiłem tego wyczuć.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!