Ruszyłem do kuchni by przyszykować swoje dzisiejsze śniadanie. Otrzepałem się z kurzu po tej nocy i podszedłem do mięsa, które zostawiłem wczoraj byle gdzie, gdyż byłem zmęczony. Przełożyłem mięso w kąt i zabrałem się za jedzenie. Później wyszedłem na spacer. Przechadzając się to tu, to tam napotkałem parę Alfa.
- Decronie, mamy dla ciebie wyzwanie, jak i również prezent od nas, na spóźnione urodziny. - wyjaśnił Flash i mówił dalej. - Musisz zabić smoka, a jajo... Przynieś nam.
- Zgoda, przyjmuję wyzwanie. - rzekłem. - Gdzie szukać tego smoka?
-Smoki są na różnych terenach, poszukaj. Aha, proszę, by to był Smok Ziemi. - odpowiedział a ja odszedłem.
- *Smok Ziemi? Po co w ogóle Alfom jego jajo? Może chcą z niego ugotować zupę, czy coś...* -pomyślałem nie znając się na gotowaniu, po czym dowiedziałem się, do czego zmierzają dowódcy. -*Chcą żebym przygarnął jajo. Dobra... Jajo w domu... brzmi nieźle...* - pomyślałem ponownie i zacząłem szukać smoków. Skończony usiadłem na trawie. Odnalezienie ich jest strasznie trudne. Nagle, zauważyłem małego smoka. Wyglądał jak Smok Ziemi! Nie myliłem się co do tego, więc ruszyłem za maluchem. On zaprowadził mnie pod jaskinię, a w jaskini... Jego mamuśka nie była już taka słodka, jak on. Były też inne smoki, lecz zostało jedno jajo, z którego nic się jeszcze nie wylęgło. -*Raz kozie śmierć...* - pomyślałem i podszedłem do bestii. Ta szybko popatrzyła na mnie i zbliżyła do mnie swój pysk. Jej oddech był odrażający. Ryknęła plując przy tym na mnie, a ja przetarłem pysk łapą i zmrużyłem oczy. Uderzyłem matkę smoków i jednego jaja, a ta ryknęła głośniej, ze złości. Uderzyła mnie i zaczęła biec w moją stronę. Ja szybko wstałem, i w ostatniej sekundzie uniknąłem ciosu ogonem. Skoczyłem na smoka i próbowałem wbić sztylet w jego grzbiet. Niestety, okazało się, że ma pancerz, a byle sztylet go nie przebije. Musiałem uderzyć w brzuch, lub w gardło. Gdy się zastanawiałem, zapomniałem uniknąć rozwścieczonego ogona przeciwnika i upadłem. Warknąłem z bólu i nienawiści do zwierzęcia. Chciałem walczyć tak długo, aż moje zwycięstwo nie zostanie potwierdzone przez krew, która będzie tryskała na wszystkie strony, by zdobyć to jajo. Podniosłem się na chwiejnych łapach i patrzyłem na zwierzę. To zaczęło również się na mnie gapić, po czym zaczęło biec w moją stronę, by stratować mnie. Ja w ostatniej chwili odsunąłem się, a wkrótce smok uderzył o ścianę jaskini upadając. Ryknął a wydawało się, że to buczenie z horroru. Zaśmiałem się cicho, a przeciwniczka wstała. Podeszła do mnie i chciała zamachnąć się na mnie pazurami, lecz ja, wiedziałem, co robić. Odciąłem szybko łapę i skoczyłem na szyję. Szybko podciąłem gardziel bestii, a ta upadła ponownie. Małe smoczki wyleciały z jaskini, a ja upaprany we krwi napisałem na ścianie. "Bestia została pokonana. Nie szukajcie ich tu więcej, gdyż rodzinne więzy zostały zerwane, żaden już tu nie wróci.". Gdy skończyłem bazgrać wziąłem jajo i przytuliłem. Nie wiem dlaczego, coś mnie tchnęło. To miał byś przecież mój przyjaciel na całe życie... Zdjąłem z siebie torbę i szybko wyjąłem koc. Otuliłem jajo kocem i to włożyłem do torby. Założyłem torbę i wyszedłem z jaskini. Wolnym krokiem poszedłem do Kanionu Samotnej Gwiazdy i zapukałem w ścianę jaskini. Otworzyła Star.
- Witaj Decron'ie. Co cię tu sprowadza?
- Ja... - zacząłem, myśląc o tym, co jeśli Alfy chciały mieć to jajo i zabiorą mi smoka? - Ja przyszedłem z jajem. - wydusiłem z siebie.
- Och, Flash! - zawołała swojego partnera. - Mógłbyś na chwilę?
- Naturalnie. - usłyszałem i po chwili ujrzałem basiora.
- Zdobyłem to jajo... Które kazano mi przynieść... a przed tym zabiłem smoka. - powiedziałem patrząc na parę, to na jednego wilka, to na drugiego.
- Zatem to jest twój prezent, opiekuj się jajem dobrze, a wyrośnie z niego porządny pomocnik, miej go na oku, wiesz, żeby nic mu nie było. - mówiąc to mrugnął. Pożegnaliśmy się, a ja nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu, dlatego też całą drogę do domu szedłem z uśmiechem na pysku. Wszedłem do jaskini i ucieszyłem się. Spojrzałem na miejsce, gdzie leżało moje legowisko. Zrobiłem smokowi trochę dalej małe gniazdo, na razie, gdyż będzie on na pewno wielki, ale dobuduje się mu kiedyś, prawda? Wyciągnąłem jajo z torby i położyłem je w kocu na swoje miejsce. Trzeba teraz było dać mu jakieś imię...
- Co powiesz na...Szpon? - spytałem na wpół sam siebie, na wpół jaja. Jajo poruszyło się na znak, że podoba mu się to imię. - Dobrze, od dzisiaj jesteś Szponem. - dodałem. Później położyłem się i zasnąłem. Jajo chyba również, bo nie usłyszałem już żadnego stukania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!