sobota, 5 września 2015

Od Decron'a - Nowe życie, czyli jak tu dotarłem?

UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WYRAZY, OKREŚLANE MIANEM BRZYDKICH SŁÓW / PRZEKLEŃSTW. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Biegłem oglądając się do tyłu, a przy tym upewniając się, że nikt z mojej rodziny, bądź Watahy Górskiego Potoku mnie nie śledzi. Poprawiłem swój kaptur i usiadłem pod drzewem. Byłem zmęczony po tak długiej wędrówce, lecz wiedziałem, że muszę odbiec jak najdalej od terenów mojej byłej Watahy, by nie znaleźli mnie i nie zabili za porzucenie dość ważnego stanowiska, którym był tropiący, przez co mogą być braki. Nie przejmowałem się zbytnio ich życiem, gdyż co mnie obchodzi obcy wilk? Znam ich tylko z widzenia, to znaczy większość. Podniosłem się i otrzepałem ze śniegu. Pora było ruszać na dalsze poszukiwanie nowego życia. Później po kilku kilometrach biegania, zrobiłem się głodny. Zacząłem węszyć w poszukiwaniu zwierzyny, lecz oprócz zapachu zwierząt stanowiących pożywienie, wyczułem także sporą ilość wilków, jakby Watahy. Zapachy zaczęły mieszać się ze sobą, a ja straciłem trop.
- Cholera... - powiedziałem sam do siebie. Po kilku kolejnych minutach węszenia udało mi się znaleźć trop daniela. Zwierzę było zaledwie dwa metry ode mnie i wystarczyło, że jeszcze trochę podejdę... Wtedy skoczyłem na spłoszone zwierzę, które zaczęło wierzgać przednimi i tylnymi nogami. W końcu przewróciło się i jeszcze ostatkami sił próbowało pomóc sobie nogami. Gdy poddało się i przestało, z gardła ofiary siknęła krew opryskując mój pysk. Oblizałem się i mój pysk był już w większości czysty, więc zabrałem się za konsumowanie upolowanego przeze mnie daniela. Kiedy zostało już tylko trochę mięsa na żebrach zwierzęcia, postanowiłem, że nie będę próbował skubać kości i resztę zostawiłem szakalom i kojotom. One powinny zadowolić się chociaż kawałkami mięsa. Ja ruszyłem dalej i napotkałem jezioro. Całkiem zamarznięte. W oddali można było ujrzeć Zorzę Polarną. Była cudowna. Popatrzyłem chwilę jeszcze i pobiegłem na drugą stronę jeziora. Gdzieś dalej zauważyłem jaskinię. Wszedłem do niej i tam zauważyłem śpiącą wilczycę. Wszedłem do jej snu i tam próbowałem zrzucić ja w przepaść, dla frajdy. Później, kiedy się obudziła przedstawiłem jej się i ruszyłem w kierunku Kanionu Samotnej Gwiazdy, a dokładniej jaskini Alf, czyli, jak mi wyjaśniła nowa przyjaciółka, Blue Rose, Star i Flash'a. Kiedy już do niej wszedłem, zacząłem się rozglądać. Jaskinia była piękna i pewnie było tam wiele zakątków do zwiedzenia, lecz nie była na to pora. Przede mną dumnie zaprezentowała się para Alfa.
- Młody wilku, co cię tu sprowadza? - zapytała samica patrząc na mnie.
- Poszukuję Watahy. Doszły mnie słuchy, że istnieje taka Wataha, jak Wataha Krwawego Wzgórza, zwana jako Wataha Elektryczności, która przeniosła się na Ziemię Wojny. Kiedy szukałem jakiegoś miejsca, natknąłem się na wasze tereny i chciałem się tutaj zatrzymać. -wyjaśniłem.
- Dobrze, lecz zadam ci kilka pytań, twoim zadaniem, jest na nie odpowiedzieć. Zatem: Jakie jest twoje imię? - zadała pierwsze pytanie.
- Decron.
- Wiesz może, ile masz lat?
- Myślę, że dwa.
- Twoje cechy charakteru?
- Nawet o to Alfa się pyta? - spytałem zaskoczony lodowatym głosem.
- Naturalnie. Jeśli nie odpowiesz, będę zmuszona wyprosić cię z tej jaskini.
- Dobrze, zatem jestem nikczemny. Zawsze się odgryzę, nawet za małą błahostkę. Nigdy nie odpuszczam. Wolę nawet zginąć z przeciwnikiem, niż zginąć przez niego. Nigdy jeszcze nie przegrałem i będę walczył do ostatniej kropli krwi. Oczywiście... Za przyjaciół, którzy nie okażą się fałszywymi również. Za swoich przyjaciół skoczę w przepaść. Jeśli lepiej mnie poznać, jestem wilkiem bardzo rozgadanym i mogę rozmawiać z jednym wilkiem godzinami.
- Twoje cechy fizyczne?
- Jestem bardzo silny, przez to nadaję się na wojownika. Nie biegam za szybko i po dość długim biegu męczę się. Potrafię jednak wspinać się świetnie, a pływać się uczę... Wychodzi mi to nawet dobrze.
- Twój słaby punkt?
- Uszy.
- Twoje żywioły, o ile masz ich więcej niż jeden?
- Elektryczność, Lód i Mrok.
- Kiedy się urodziłeś?
- 17 września.
- Dobrze... Na ty zakończymy. Witaj w swojej nowej Watasze. Aczkolwiek zapytam się jeszcze, jaki chciałbyś mieć kierunek? Koliber, lub Jastrząb?
- Jastrząb! - odparłem pewnie.
-J akie chciałbyś mieć stanowisko? - spytała fioletowa wadera.
- Bardzo chciałbym być Gwardzistą.
- Zatem od dzisiaj jesteś Gwardzistą, twoja jaskinia to numer 33, powodzenia.
- Dziękuję. - odparłem i ruszyłem w stronę swojej jaskini. Zaczyna się dla mnie nowa przygoda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!