— Już dobrze? — Spojrzałem na Ilię, starając się stwierdzić po jej twarzy jak się czuje.
Kiwnęła pewnie głową, co mnie uspokoiło.
— Teraz twoja kolej — powiedziała z entuzjazmem, kiedy wyszliśmy z wody, a ja otrzepałam się z wody. Kropelki skapujące z jej sierści przykuły moją uwagę, a ona to zauważyła. — Gdzie się gapisz? — Nachyliła się tak, aby spojrzeć mi w oczy.
Zamrugałem zaskoczony, a następnie uśmiechnąłem się.
— Tak łatwo mnie nie zawstydzisz, moja droga — oznajmiłem.
— A szkoda — mruknęła cicho, tym razem sama otrzepując się z wody.
Zastanowiłem się chwilkę czy miejsce, które wybrałem jako kolejny punkt docelowy spodoba się jej. Ku temu miałem pewne wątpliwości, lecz ostatecznie stwierdziłem, że Ilia nie jest jakąś wymagającą wilczycą. Wydawała się być prostolinijna, a także szczera. To podobała mi się w niej najbardziej.
W czasie marszu rozmawialiśmy. Opowiedziałem jej o swoim dawnym życiu: o tym jak rodzice się mnie wyparli poprzez to, że postanowiłem zostać uzdrowicielem, a w późniejszym okresie jak udałam się na poszukiwania nowej watahy i odnalazłem tą. Wspomniałem jej o Zefirze — moim byłym Mistrzu, którego traktowałem jak ojca.
— Trochę to przykre, że własna rodzina cię odrzuciła — stwierdziła Ilia, zastanawiając się jakby się mogła czuć w takiej sytuacji.
— Wiesz, jakoś niezbyt się tym przejmuje — odparłem zgodnie z prawdą.
Może na początku mnie to bolało, ale z czasem zrozumiałem, że rodziną nie zawsze określa się osoby, z którymi jesteśmy związani więzami krwi. To relacje definiowały, kto jest rodziną. Trzymałem się tej opinii bardzo mocno.
— Miałeś jakieś rodzeństwo? — zapytała z ciekawością wilczyca.
— Nie, ale Zefir miał córkę, Andorę — odpowiedziałem. — Była sporo starsza ode mnie i często zajmowała się mną. Niestety zmarła, bowiem nie dysponowała dobrym zdrowiem. Dlatego też Zefir został uzdrowicielem — pragnął znaleźć lekarstwo na jej chorobę i ją uzdrowić.
— Yhym — mruknęła w zadumie Ilia. Najpewniej pomyślała o Blue Dream.
Na miejsce doszliśmy w ciszy. Delikatne wzniesie, na którym rósł potężny i rozłożysty dąb, mogło zdawać się zwyczajne, gdy nie fakt, że na najgrubszej gałęzi nie zawieszono huśtawki. Najprawdopodobniej było to ludzkie dzieło. Nie wiedziałem tylko jaki stosunek do dwunożnych miała Ilia. Może nie chciała przebywać w miejscu, w którym byli kiedyś oni?
< Ilia? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!