środa, 1 listopada 2017

Od Ilii - C.D. Milo "Drastyczne zmiany"


- Pytam z ciekawości - delikatnie się uśmiechnęłam po uzyskaniu odpowiedzi. Nie powiem, zastanawiała mnie ta kwestia. Nie czułam się zbyt dobrze by nawiązać na nowo kontakt wzrokowy, chyba brakowało mi wówczas odwagi. Niemniej, zastanawiał mnie całokształt tego siedzącego naprzeciw wilka. Dlaczego był taki a nie inny, dlaczego tak się starał? Nie byłam już pewna, co jest słuszne. Myślałam, że odseparowanie się od kwestii ponownego związku będzie dobrą decyzją, ale patrząc na Blue Dream było pewne, że potrzebowała kogoś w roli ojca, ponieważ ja na pewno nie dałabym z tym rady. 
Jednak pojawił się taki Milo i raczej psuje nowe idee. Tak właściwie był dobrym i porządnym wilkiem, wywnioskowane po wcześniejszych obserwacjach. W dodatku najwyraźniej chciał się o mnie zatroszczyć, w wiadomy sposób. Nie chciałam robić czegoś bez pewności na wszystko lub znaczną większość. Wolałam to później omówić, najlepiej jeszcze dziś, ale nie w tej chwili.
Tymczasem łódź dobiła do brzegu. Po wyjściu na ziemię, basior zostawił mi wolną rękę.
- Teraz ty wybierz miejsce, gdzie się udamy. Potem znowu moja kolej - powiedział z ciepłym uśmiechem. Zastanowiłam się. On coś dalej miał w zanadrzu, czułam to podświadomie. Dlatego zaproponowałam spore wzniesienie, skarpę będącą bezpośrednio nad jeziorem przy nas.
- Myślę, że na górze jeszcze nie byłeś - pokazałam łapą na punkt szczytu. Przekręcił głową na znak zaprzeczenia. - Zatem ja prowadzę.
- Naprawdę widać stamtąd sporo? - Zapytał się na początku trasy.
- Przy dobrej pogodzie i braku utrudnień, widać znaczną część terenów klanu - odparłam monitorując trasę. Kiedy dotarliśmy do celu, usiedliśmy w bezpiecznej odległości od skarpy obserwując krajobraz.
- Miałaś rację, widoki są niezłe - zgodził się Milo rozglądając się.
- Pogada przyjemna, ciepło też jest, a woda w jeziorze w sam raz... Mam pomysł - wstałam i podeszłam kawałek bliżej ku jeziorze. Milo natychmiast poszedł w moje ślady, głównie po to, aby mnie asekurować. Posłałam mu uspokajający uśmiech, zaraz spojrzałam w dół. Wydawało mi się, że jak byłam tu ostatnim razem to było wszystko wyżej. Cóż... A może?
- Hej Milo - ponownie odezwałam się. - Masz ochotę na trochę rozrywki?
- Zależy co proponujesz - odezwał się zainteresowany.
- Niespodzianka, tylko musiałbyś być spokojnym i pozwolić mi działać - innymi słowy, musiałby mi zaufać. Kiwnął głową na znak zgody. - Skaczemy do wody, ale wiatr się o nas zatroszczy i po harcach bezpiecznie zniesie nas na grunt.
- Brzmi ciekawie.
Jednak nim wykonałam ruch, na samym skraju ujął mnie za łapę. Nic nie powiedziałam, nie miałam na to czasu, bo zaraz już spadaliśmy. Aktywowałam moc wiatru, silnego podmuchu, by nami się zajął. Kiedy poczuliśmy różnicę w ciśnieniu, zawołałam do wilka, że możemy się puścić. Zrobił to z niechęcią, ale widział, że wiem, co robię. Zaczęliśmy szybować i wygłupiać się na całego.
Dopiero wtedy poczułam jak na sercu robi mi się lżej na widok beztroski u Milo. Odnosiłam wrażenie, że kajdany okalające zranione serce puszczają. Jakby część mnie wróciła. Chciałam się tym podzielić, nie wiem co ani jak. Po prostu dałam się ponieść wichrowi wzwyż i wykonując piruet ze łzami w oczach roześmiałam się na głos z pełnej szczerości. Jak za dawnych lat. Wkrótce po tym byliśmy na dole a te łzy nie przestawały spływać. Milo zaniepokoił się tym jak razem wylądowaliśmy.
- Co jest? - Zapytał się z obawą w oczach podchodząc bliżej. Spojrzałam na niego uśmiechając się z czystego serca.
- Dziękuję - szepnęłam, po czym wtuliłam się w niego z wdzięcznością. Mimo tych obaw o nowe związki, on powoli przywracał dawną mnie. Ale nie powinien o tym wiedzieć, jeszcze nie.
- Za co?
- Nie wiem, ale dziękuję - powiedziałam rozbawiona. Mój entuzjazm i jemu się udzielił. Podniósł łapę i otarł mi łzy, ponieważ drugą lekko mnie obejmował.
- Więc nie musisz płakać.
- To łzy radości - dodałam sama ocierając kilka nowych uciekinierów. Zaraz przestały.

<Milo? c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!