Przyjrzałam się badawczo drzewu. Czasami przechodziłam tą drogą i jeszcze ani razu nie zauważyłam tej huśtawki. Może coś ze wzrokiem, ale przysięgam, nie widziałam jej jeszcze. Była szansa, że ktoś bywał tu wcześniej i chował sobie ją na własność, prawda? Przy okazji popytam się o nią innych członków klanu...
Podeszłam bliżej niej i już byłam bliska dotknięcia jej, kiedy usłyszeliśmy nawoływanie. Słysząc ten głos natychmiast wyprostowałam się sztywno, a uśmiech wygasł. Oto Arcun biegł w naszą stronę, nie powiem, nastroje trochę zepsuł. Zatrzymał się i popatrzył na nas.
- Nie przeszkadzam?
- Co jest? - Zapytałam o konkret jego przybycia do nas. Nie powiem, głos mi zmienił się na lekko oschły.
- Przechodziłem w pobliżu i chciałem pogadać. Możemy iść na stronę? - To powiedziawszy spojrzał wymownie na Milo. W duchu odniosłam wrażenie, że stężał. Dodał jednak do mego towarzysza - To nic osobistego.
- Zajęci jesteśmy - westchnęłam, jednak basior lekko kiwnął głową, że może odejść kawałek. Nim zaczął, w oddali ktoś zaczął wzywać właśnie Milo. Wymieniliśmy się spojrzeniami i nieszczególnie szczęśliwy, ruszył biegiem ku nawołującemu. Arcun podążył za mną, a ja za naszym uzdrowicielem wzrokiem. Gdy znikł, odezwał się.
- Nasze relacje nie uległy zmianie?
- Powiedziałam to, co miałam ostatnio. Nie zmieniłam zdania - odparłam. Czując, że nic nowego nie wniesie do tej rozmowy, minęłam go bez słowa i będąc pewna, że w sumie można już zabrać Dream, robiło się powoli późno. W samą porę przybyłam, bowiem szczeniaki się zaczęły rozchodzić do swoich rodziców. Blue uradowana potruchtała do mnie.
- Jak było? - Zapytałam się ją głaszcząc po głowie.
- Super! Bawiliśmy się w wiele zabaw, chciałabym dłużej zostać!
- To się ciesze kochanie. Ale wiesz, jest już późno, a pewnie jesteście zmęczeni. Nie bój się, na pewno wkrótce będzie powtórka - dodałam, po czym nagrodziła mnie chichotem. Właściwie chciałam od razu wracać, jednak zmieniłam zdanie, kiedy na horyzoncie pojawiła się jedna z wader, która była tu znacznie dłużej niż ja i Blue razem wzięte. Szybko wymieniłyśmy się uprzejmościami i z czystej ciekawości zapytałam o huśtawkę. Zaraz jej zainteresowanie wzrosło.
- Ach tak? Z kim byłaś?
- Czy to ma znaczenie? - Zapytałam się nie wiedząc. Wadera wzruszyła zadowolona ramionami.
- Ponoć tak. Huśtawka pojawia się tylko czasem. - Zniżyła głos do szeptu. - Ponoć jest przekonanie, że jest widoczna tylko dla bratnich dusz, ale kto tam wie...
Zaraz znikła mi z oczu, w zaskoczeniu nie zdołałam zapytać się o więcej. Tymczasem za nami zmaterializował się Milo ze skruchą w oczach.
- Ilia, wybacz za przerwane popołudnie... - zaczął.
- Nie musisz przepraszać, pilne wezwanie miałeś - pocieszyłam go. Blue zaraz zaciekawiła się, ale wiedziała, że to nieładnie przerywać rozmowę, zwłaszcza dorosłych. My jednak zbierałyśmy się do siebie. - Na nas już pora, robi się późno.
- Tak... Hej, Il?
- Tak?
- Może kiedyś dokończymy dzisiejszy wypad albo co... - dodał z wahaniem.
- Wkrótce na pewno - uśmiechnęłam się do niego po namyśle. - Dobranoc.
<Milo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!