- Bardzo chętnie - przeciągnęłam się. - Muszę ruszyć stare kości, a spacery z tobą zawsze w cenie.
- I to rozumiem - skinął, kopiując mój manewr.
Teraz, jak tak na niego patrzyłam... wyglądał niby na dorosłego osobnika, ale w środku był jeszcze szczeniakiem. Szczeniakiem, z którym się bawiłam. Uśmiechnęłam się lekko, przysiadając ponownie na ziemi. Młode... niewiele ich w watasze, a wilków też coraz mniej. A matki, były wręcz wniebowzięte, kiedy mogły zajmować się swoim potomstwem. Ciekawe czy ja bym się umiała zająć swoimi dziećmi, czy w ogóle Castiel chciałby mieć takie pociechy, które latałyby to tu, to tam i trzeba by było za nimi ganiać i uczyć wszystkiego...?
- Celty? - usłyszałam głos mojego partnera.
- Um - zamrugałam. - Wybacz, mówiłeś coś? Odleciałam na chwilę.
- Zauważyłem - zaśmiał się podchodząc bliżej. - Pytałem się czy wszystko dobrze, oraz widzimy się na spacerze i o czym tak intensywnie myślałaś?
- Tak i tak, będę punktualnie na polanie. Oraz... takie tam... opowiem ci na spacerze - uśmiechnęłam się liżąc go w policzek.
Tak oto opuściłam jaskinię, kierując się do pobliskiego miejsca, w którym była woda pitna. Byłam strasznie spragniona, a że miałam dla siebie cały dzień, mogłam się zacząć zastanawiać, jak mogę zapytać Castiela o dalszą, wspólną przyszłość. Byłam ciekawa, co planuje... Czy chce czegoś więcej... Biłam się tak z myślami dosyć długi czas, do wieczora, póki nie wstałam z ziemi, aby z uśmiechem ruszyć na spotkanie z partnerem. Zapytam go. zrobię to.
< Castiel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!