wtorek, 7 lutego 2017

Od Roxette - Nowe życie, czyli moja podróż tutaj

Najzwyczajniej w świecie biegłam zwykłą ścieżką przez ośnieżony las. Zimno nie dokuczało mi tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Zaczęłam wskakiwać na gałęzie, uważając, by nie zahaczyć opuszkami łap o korę. Lekko je obtarłam, ale w końcu, gdy znalazłam się na szczycie drzewa miałam cały widok na okolicę. 
Siedziałam tam przez chwilę, po czym zaczęłam schodzić drogą, którą weszłam. Była już 15:00. Super. Zaczęłam kłusem biec w stronę jakiegoś zamarzniętego jeziora w celu wydobycia wody. Gdy takowe znalazłam, zaczęłam uderzać łapą przy brzegu w lód, który tam był cieńszy. Wzięłam potężny łyk i odbiegłam od zbiornika wodnego. Ułożyłam się pod wysokim drzewem, by odpocząć po podróży. Podróżowałam natomiast długo tak, że moje łapy były kompletnie wycieńczone. Zamknęłam powieki i tak jakby zasnęłam, lecz nadal czuwałam. Nagle usłyszałam trzask gałęzi. Odwróciłam się i stanęłam równo na czterech łapach, powarkując cicho i obracając się z wolna wokół własnej osi. Spojrzałam w górę, a tam ujrzałam wilka. Nie mogłam ocenić jego wyglądu i płci, gdyż gałęzie osłaniały osobnika praktycznie całego. Widziałam tylko bijące złotem oczy. Wilk natychmiast zeskoczył z gałęzi, na której się znajdował, przez co cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Przekręciłam łeb, jednak nadal cicho powarkiwałam. 
- Coś ty za jeden? - prychnęłam, gdyż najprawdopodobniej był to basior.
- Morfeusz. A ty, jak masz na imię? - odpowiedział pytaniem na moje pytanie.
- ...Roxette - przedstawiłam mu się po chwili, nadal w pozie obronnej, ale powoli zaczęłam normalnie stać na ziemi.
- Zdajesz sobie sprawę, że znajdujesz się na terenie watahy, prawda? Nie możesz bezkarnie tu chodzić - powiedział.
- ... Ale, gdybym dołączyła, mogłabym, prawda? - rzekłam.
- Naturalnie - rzucił krótko. - To jak? Zaprowadzić Cię może do Alfy?
- Gdybyś mógł...

<Morfeusz? ( ͡° ͜ʖ ͡°) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!