niedziela, 29 maja 2016

Od Lonely Rain - C.D. Patton'a ''Gwiezdna podróż, czyli jak tu dotarłam?''


Uśmiechnęłam się do Patton'a. Może nasza piosenka nie była ideałem świata, lecz mnie się podobała. Napisałam nawet jej tekst w jakimś notesie.
- Super. - wypowiedziałam pół szeptem wpatrując się w pustą ścianę. Coś przykuło mą uwagę. Odłożyłam gitarę i podeszłam do ściany. Dotknęłam łapą jednego kamienia, który miał obrócone kolory i... ściana z łoskotem osunęła się na dół. Gwałtownie się obróciłam i spojrzałam pytająco na wilczura siedzącego obok. Ten tylko wzruszył ramionami i z trudem wstał. Powoli ruszyliśmy w ciemny tunel oświetlony pochodniami. Rozglądaliśmy się, aż wkrótce dotarliśmy nad jakieś jezioro. Od razu zauważyłam w nim coś błyszczącego. Wybiłam się z brzegu i wskoczyłam do wody, po czym wyciągnęłam z niej medalion z wygrawerowanym łbem wilka. Obracałam go w łapach uważnie mu się przyglądając. Wybiegłam na brzeg pokazując go Patton'owi. Ten przejął go w swe łapy i również zaczął oglądać.
- A tam... Co tam jest? - przymrużył oczy wlepiając wzrok w coś, czego nie byłam w stanie dostrzec. 
- Gdzie? - zaczęłam się rozglądać, po czym również zauważyłam odcisk łapy w ścianie. 
Przeszliśmy na około jeziora i popatrzyłam jeszcze raz na medalion. Założyłam go, jednocześnie wkładając w otwór w ścianie. Następna ściana opadła, ukazując kolejny tunel. Czego ja nie wiedziałam o mojej własnej jaskini? Zapewne sporo. Patton szedł na przedzie. Prawie nie było widać, że w środku pewnie jego organizm cierpi, przeżywa katusze, on zachowywał kamienną twarz, jakby to takich akcji był przyzwyczajony. W moich oczach natomiast co chwila błyszczały iskierki tajemnicy, chęci przygody. Patton dostrzegł schody. Poszliśmy nimi i dotarliśmy do katakumb. Skoro byliśmy w katakumbach, musiała być tu... piramida? Nie... Zaczęliśmy się rozglądać, aż zauważyliśmy schody w górę.
- Piramida? - zapytałam na wpół siebie, na wpół Patton'a.
- Bynajmniej. - odparł tylko i poszliśmy schodami. 
Fakt, nie myliliśmy się. Były to piramidy. Przed nami, dosyć daleko znajdowało się tajemnicze - tak podpisane - Złote Runo. Była to złota kula z wygrawerowanym lwem. Na podłodze z kamieni również widniały wygrawerowane zwierzęta. Była tam mysz, lew, tygrys, lampart... Już chciałam po nich przejść, gdy to Patton złapał mnie za ramię. 
- Czekaj. To szyfr. - wyszeptał. - Hm...
Nagle zabłysła mi tuż nad głową żarówka.
- Spójrz - wiesz, co łączy lwa, tygrysa i tak dalej? To mięsożercy! A żyrafę mysz i inne? - rzekłam.
- Są roślinożercami... - dokończył.
- A my jesteśmy mięsożercami, więc... - niepewnie postawiłam krok na kamieniu z lwem. 
Nie zapadł się, więc tak, teoria się sprawdziła, idziemy po mięsożercach. Patton szedł za mną, a ja stawiałam powoli kroki. Stanęłam przed Runem i zaczęłam je podziwiać. Widziałam w nim swoje odbicie. Zobaczyłam tam mnie i... i jeszcze kogoś, był on całkowicie czarny, jakby był zmieniony w cień. Powoli, drżącymi łapami je uniosłam. Mały filar również z kamienia, na którym leżało wcześniej Runo, się zapadł i wszystkie kamienie z mięsożercami i roślinożercami się zapadły. Patton prawie ostatkami sił otworzył most z pnącz, a ja po nich zaczęłam przechodzić. Trzymałam w torbie Złote Runo i starałam się go nie wyrzucić przypadkowo. Zaczęliśmy biec, ponieważ piramida i katakumby zaczęły się zawalać. Nagle Patton upadł. Zaczął spadać na niego ogromny filar.
- Nie! - wydarłam się i skoczyłam do niego, odpychając go tym samym. Moją przednią lewą łapę przydusił filar. Szybko ją wyciągnęłam. Zaczęła obficie krwawić. Zaczęłam wylizywać ją, ale krwotok nie ustawał. Patton podszedł do mnie i obejrzał moją łapę.
- Wszystko będzie dobrze... Dziękuję za uratowanie mi życia... kolejny raz... - uśmiechnął się lekko. - Ale teraz,  lepiej już chodźmy. Wyszliśmy, a gdy znów byliśmy w mojej jaskini, ściana zamknęła się. Na zawsze, gdyż kamień zmienił się na normalny i kiedy go naciskałam łapą, nie działał. Wyjęłam z torby Złote Runo i zaczęłam się mu przyglądać. Razem z Pattonem otworzyliśmy ciężkie, całe ze złota wieko i naszym oczom ukazało się... Serce całe ze złota, wokół ozdobione znaczeniami z czystego srebra. Był to drogocenny podarunek. Postanowiłam oddać go mojemu tymczasowemu współlokatorowi.
- Lonely Rain, serce jest twoje. Ty odkryłaś szyfr, ty je zdobyłaś, ty uratowałaś mi życie... - usłyszałam tylko. 
Uśmiechnęłam się szeroko do wilka, który odwzajemnił uśmiech.

<Patton? Wena może nie poziom maximum, ale może być, nieeee? x3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!