niedziela, 25 lutego 2018

Od Avalanche - Dziwne zdarzenie

Coś złego wisiało w powietrzu i zauważał to już chyba każdy na terenie całej Watahy, nie tylko Klanu Fortis Corde. Szczególnie zaczęło zastanawiać mnie masowe zniknięcie tak wielu wilków, wprawdzie jedynie Kate pochodziła z mojego klany, jednak co z resztą? Dlaczego tyle istnień nagle wyparowało z terenów i dlaczego jedynie Cecidisti Stellae nie zostało tym dotknięte.
 - Nie idź sama - Błagał mnie mój partner, Elias, kiedy zdecydowałam się, by pójść z tym wszystkim do Fallen'a. Bardzo się o mnie martwił i nie chciałam, by to robił, gdzie z drugiej strony bardzo się cieszyłam, iż ktoś przejmuje się moim losem.
 - Elias, to mój brat - Odpowiedziałam. - Muszę to załatwić sama.
 - Ale on nie będzie sam - Skwitował z dużą pewnością w głosie. - Ma Althenę.
 - Jego partnerka nie zawsze z nim jest. Dzięki zleceniu dla Pattona wiem kiedy się rozstają. Muszę złapać Fallen'a w porze jego patrolu. Z pewnością szybko mnie zauważy.
 - W razie czego postaraj się ze mną skontaktować. Uważaj na siebie, proszę.
 - Jasne - Mruknęłam w odpowiedzi, ucałowałam mojego partnera w czoło i ruszyłam na tereny Klanu mojego brata. Fakt faktem, mogłam się wcześniej skontaktować z resztą mojego rodzeństwa, ale nigdy nie mieszali się bardzo poważnie w nasze sprawy i w zasadzie nie mieli też takiej więzi, jaka wytworzyła się między mną, a tym gnojem. Nasze spory zawsze załatwialiśmy bez udziału osób trzecich, łącznie z naszym rodzeństwem i rodzicami. I ta sprawa nie była wyjątkiem.
Dotarcie na teren Cecidisti Stellae nie stanowiło żadnego problemy, bo Klan ten zwyczajnie sam w sobie nie ma za dobrej linii obrony, ze względu na niską liczbę członków. Najlepszych stróżów granic stanowiły skrzydlate wilki, które były tylko dwa. Miałam nadzieję, że Withered Rose akurat dzisiaj się nie pojawi, nie miałam ochoty użerać się z pionkami mojego brata.
Zawsze był bardzo nierozważny i działający pod wpływem impulsu, a jednocześnie tak zimny. Od razu wyczułam, albo raczej usłyszałam jego obecność - trzepot skrzydeł był bardzo głośny. Kiedy tylko mnie zauważył, wyraźnie przyspieszył, co spowodowało ten dźwięk.
 - A kogo my tu mamy? - Pojawił się z zaskoczenia, lądując tuż przede mną. - Dawno się nie widzieliśmy, siostrzyczko.
 - Ta - Mruknęłam jedynie. W rozmowach z Fallen'em starałam się używać jak najmniej słów. Po co się niepotrzebnie produkować, skoro do tego bezmózga i tak większość rzeczy nie dociera?
 - Co cię sprowadza na tereny tego wspaniałego Klanu?
 - Ty - Warknęłam. - Mamy do pogadania, braciszku.
 - A w jakiej to sprawie się do mnie zwracasz? 
 - Masz coś wspólnego z tym zniknięciem wilków z innych Klanów?
 - Nie rozumiem o czym mówisz - Zaśmiał się pogardliwie. - Nie widzę, by reszta naszego rodzeństwa miała jakiś problem, bo zjawiłaś się tutaj jedynie ty. Poza tym, skąd wnioski, że miałbym mieć z tym cokolwiek wspólnego. Zwyczajnie mnie oczerniasz, Avalanche, a ja bardzo tego nie lubię. Poproszę o konkretne dowody, w dupie mam twoje domysły i przemyślenia.
 - Tylko twój Klan nie został tym dotknięty, z pozostałych zniknęło kilka wilków. Może Silent Fear wymknął ci się w nocy spod kontroli? Albo inny twój pioneczek?
 - Nie nazywaj pionkami członków Cecidisti Stellae, jasne? 
 - Dopóki mam jakiś powód, będę ich tak nazywać. A teraz słucham, co masz do powiedzenia w tej kwestii?

< Fallen? >

1 komentarz:

Zostaw po sobie ślad!