czwartek, 31 grudnia 2015

Od Star - C.D. Flash'a ''Północne wycie''


Impreza była naprawdę świetna. Nasze wystąpienie, dyskoteka, występy innych wilków... Wszystko bardzo mi się podobało. Jednak wciąż czekałam na mój ulubiony moment - wycie z innymi wilkami. Wyruszyliśmy na najwyższy szczyt Watahy, z którego mieliśmy wyć. Podczas podróży śpiewaliśmy ludowe pieśni. Każdy był już lekko podpity, ale nikt się tym nie przejmował. Wiedzieliśmy, że dopiero o północy zacznie się prawdziwe alkoholowe szaleństwo. I chyba właśnie to najbardziej podobało mi się w całym tym pomyśle: możliwość upicia się bez żadnych konsekwencji i psucia sobie opinii. Alfa nie powinna się upijać, ale przecież mamy sylwestra.
Wracając, podróż nie trwała zbyt długo. Wilki najczęściej truchtały, a butelki w ich torbach obijały się o siebie. Kiedy jakiś wilk usłyszał taki trzask, hamował na chwilę, aby sprawdzić czy jego napitki przeżyły. Potem kontynuował bieg. Wspinaczka na najwyższy szczyt była dość męcząca, aczkolwiek poszło sprawnie: w 10 minut znaleźliśmy się na górze.
Nie było aż tak zimno, jak myślałam, że będzie. 
Wilki usytuowały się na skałach, a ja powiedziałam przed rozpoczęciem:
 - Zawyjmy tak, aby cała wataha nas usłyszała!
Wilki na te słowa rozpoczęły swój koncert. Ja i Flash znajdowaliśmy się na najwyższej skale, wszak byliśmy alfami. Pod nami byli Diesel, para beta i Silence, zaś na najniższej skale, wszystkie pozostałe wilki. Wyliśmy równo godzinę, a nasze głosy pięknie się zgrywały. Wszystko było... magiczne. To nie było zwykłe wycie, to była pieśń, mówiąca o tym, że wciąż żyjemy i nie mamy zamiaru zginąć. Choć dla niektórych mogło być to jedynie puste, zwykłe wycie, nasze serca doskonale wiedziały, co tak naprawdę kryje się za tym jakże typowym dla wilków zachowaniem. Niektóre wilki z watahy przyłączały się do nas, siedząc na swoich jaskiniach. Czułam pewnego rodzaju zjednoczenie z całą watahą.
Równo o północy, na niebie zaczęły pojawiać się spadające gwiazdy. wilki, które jak dotąd miały zamknięte oczy, otworzyły je, aby podziwiać cudowne widoki. Flash delikatnie mnie objął i wspólnie przyglądaliśmy się gwiazdom. Przez chwilę byłam pewna, że widzę tam swoich rodziców. Uśmiechających się, takich szczęśliwych jak przed śmiercią... Mocniej przytuliłam się do Flash'a. widziałam ich! Uśmiechali się, a ja uśmiechałam się do nich. Nie trzeba było używać żadnych słów, nikt nie musiał widzieć, co zauważyłam.
Po zakończeniu naszego koncertu, każdy wyciągnął kieliszek i zaczęliśmy składać sobie życzenia, pijąc razem po kieliszku wódki. Wróciliśmy więc całkowicie upici, ale zabawa trwała nadal. Wszyscy zostali na after party. Przez chwilę miałam wrażenie, ze jest nas jakoś więcej. Być może dlatego, że była upita.
Nigdy nie zapomnę tego sylwestra. Jest to pierwszy sylwester spędzony z Flash'em. Niestety, nie mogłam spożywać za dużo alkoholu, ponieważ spodziewałam się dwójki dzieci. Ale nie trunki są najważniejsze, a atmosfera. Cieszyłam się, że wilkom, które przyszły, zabawa się podobała. Mam nadzieję, że w przyszłym roku spotkamy się w liczniejszej grupie, i że przyszły rok będzie jeszcze lepszy, aniżeli ten.

< Chce ktoś dokończyć? Co się działo na after party? >

ZDOBYTO: 900.000 KP i 9 poziomów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!