poniedziałek, 14 grudnia 2015

Od Alois'a - C.D. Kiiyuko ''Podążając za sercem, czyli jak tu dotarłam?''

UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WULGARYZMY! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!


Spojrzałem na waderę i bez słowa odszedłem do swojego pokoju. Przez całą noc nie zmrużyłem oka.

***6:00 rano***

Wyszedłem z jaskini, aby pobiegać. Po drodze zjadłem śniadanie, które składało się z niewielkiego zająca i kilku jagód. Około 9:00 wróciłem do jaskini. Na wejściu przywitała mnie Safira.
- Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek. - powiedziała z uśmiechem.
- To już dziś?
Dobra, przyznaję, czasami zapominam jaki jest dzień.
- Również najlepszego - rzekłem i przytuliłem waderę.
- Pomożesz nam dekorować jaskinię?
Westchnąłem ciężko.
- No niech będzie.
Całe przedpołudnie minęło mi na słuchaniu rozkazów Safiry, dotyczących zawieszenia lampek i innych ozdób. Dziwne, przez cały ten czas nie widziałem nigdzie Kiiyuko... Nie żebym chciał ją widzieć, po prostu to było trochę dziwne. Nadszedł wieczór, leżałem w swojej części jaskini. Nagle usłyszałem kroki.
- Alois. Mogę wejść? - spytała Kiiyuko, zaglądając do wnętrza pokoju. 
- Jak musisz - burknąłem. Wadera powoli weszła i usiadła przede mną. - Czego chcesz?
Bez słowa wyciągnęła ze swojej torby porcelanowego aniołka.
- Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek - szepnęła i wręczyła mi figurkę.
- Tylko po to tu przyszłaś? - Spytałem. Nastała chwila ciszy. - Myślałam, że ci się spodoba, i że mnie choć trochę polubisz.
- No to się pomyliłaś. Nie da się mnie przekupić... - warknąłem i cisnąłem aniołkiem w ścianę. Porcelana rozleciała się na kawałki. Spojrzałem na waderę. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
- Przepraszam - powiedziała i pobiegła na górę. Stałem i patrzyłem jak znika na schodach.
- Ale z ciebie chuj. - usłyszałem nagle. W progu stał Zorya.
- Może... - warknąłem, patrząc na niego spode łba. Basior pokręcił głową i odszedł. Zbliżyłem się do rozwalonej figurki i wpatrywałem się w to, co z niej pozostało. Racja... tym razem przesadziłem. Muszę ją przeprosić... Już chciałem iść do jej pokoju, ale dotarło do mnie, że głupio tak bez prezentu. W końcu są Mikołajki. Jedyne, co przyszło mi do głowy, to wianek z kwiatów. Ale skąd kwiaty i zrobienie wianka? Nie umiem robić takich rzeczy... Diletta! Ona umie pleść wianki. Wybiegłem z jaskini w stronę jaskini wadery... Bez wahania wparowałem do środka. Na szczęście Diletta nie spała, a Silence'a nie było... Dostałbym od niego opierdol za najście.
- Co się stało? - spytała zdziwiona.
- Umiesz pleść wianki, prawda?
- Tak, ale co to ma do rzeczy?
- Zrób mi jeden, proszę.
Wadera bez słowa wyszła do drugiego pokoju. Po chwili wróciła, trzymając w łapach wianek z różowo-białych kwiatów. 
- Szybko ci poszło - zaśmiałem się.
- Mam już wiele gotowych - odwzajemniła uśmiech. 
- Dziękuję - powiedziałem i wybiegłem na zewnątrz. Wróciłem do naszej jaskini i ruszyłem prosto do pokoju Kii... Nie czekając na pozwolenie wszedłem i rozejrzałem się. Wadera leżała w pniu drzewa i płakała. Chrząknąłem, by zwrócić na siebie uwagę. Udało się. Spojrzała na mnie spode łba.
- Po co tu przyszedłeś?! - krzyknęła, wyskakując z pnia. - Czego ode mnie chcesz?!
- Słuchaj, przepraszam za moje zachowanie. - odrzekłem ze skruchą w głosie.
- Przepraszam?! Myślisz, że tym załatwisz całą sprawę?! - wrzasnęła i ruszyła na mnie. Zaczęła mnie okładać pięściami po klatce piersiowej. Nie sprawiało to jako takiego bólu... - Wynoś się stąd!
- Nie - odpowiedziałem stanowczo. Wadera odepchnęła mnie. Wtedy chwyciłem ją za łapy i przycisnąłem do ściany.
- Puszczaj! Zostaw mnie! - krzyczała, szarpiąc się.
- Teraz czy chcesz, czy nie, musisz mnie wysłuchać - powiedziałem z satysfakcją w głosie. - Wariuję przez ciebie. Nie potrafię nad tym zapanować, co doprowadza mnie do szału. Jesteś pierwszą ze znanych mi wader, przez którą zaczynam mieć wątpliwości, która przewraca mój świat do góry nogami. Jesteś jedyną, która sądzi, że składam się z czegoś więcej niż tylko warstwy lodu. Twoje słowa, gesty i postępowanie są tak niepojęte... że aż fascynują. Pragnę i zarazem nienawidzę być obok ciebie, bo wtedy przestaję zachowywać się... jak ja. Po tych słowach założyłem na głowę wadery wianek i musnąłem łapą jej mokry od łez policzek...

< Kiiyuko? ;) >

1 komentarz:

Zostaw po sobie ślad!