poniedziałek, 15 lutego 2016

Od Black Orchid - Tańczące światła

Jak co dzień siedziałam w jaskini, czekając aż woda w metalowym rondelku zacznie parować. W kubku, który stał przy mojej lewej łapie czekały już ususzone zioła działające na mnie w kojący sposób. W pewnej chwili głuchy stukot rozległ się wewnątrz. Ktoś bardzo zawzięcie uderzał w grube, dębowe drzwi. Z lekkim zawahaniem wstałam, powoli podchodząc do ciemnych wrót. Szybkim ruchem otworzyłam je, jednak jedyne co zastałam, to biała koperta zaklejona za pomocą pieczęci z czerwonego wosku z odciśniętym w nim sercem. Zamknęłam drzwi, a przez moją podświadomość przebiegła myśl o randkach w ciemno... czyli jednak mi kogoś wylosowali... Upuściłam wciąż zamknięty list i podbiegłam do kominka błyskawicznie zalewając zioła wrzącą cieczą. Kojący aromat rozszedł się po słabo rozświetlonym wnętrzu. Drżącymi łapami rozerwałam zabezpieczającą pieczęć, a mym oczom ukazał się tekst udekorowany ozdobnymi literami:

Droga Black Orchid,
Z tej strony Anonymous. Zostaliśmy wybrani do tak zwanej "randki w ciemno". Mam nadzieję, że nie zrezygnujesz i pojawisz się na spotkaniu. Chciałbym zaprosić Cię na szczyt jednej z gór, która wraz z innymi kamiennymi kolosami tworzą pasmo Szmaragdowych Gór. Jeśli się na to zgodzisz to proszę, pojaw się u podnóża góry najbardziej wysuniętej na wschód około dziewiętnastej. 
- Anonymous.

***19:00***

Krzaki powoli się przecierały, a wyraźna sylwetka kamiennego kolosa zakrywała piękne, usłane gwiazdami niebo. Serce bilo mi jak szalone, a łapy powoli zaczynały robić się jak z waty. 
- *Spokojnie Black, co może pójść źle?* - Pytałam sama siebie pospiesznie zagarniając grzywkę na oczy. 
Wyszłam na środek polany dziwnie rozświetlonej... małe robaczki dokładniej nazywane świetlikami unosiły się w okolicy wilka, z którym przyszło mi się spotkać. Każda próba analizy jego wyglądu przyprawiała mnie o gulę w gardle... zadbana, ładnie się układająca sierść w cztery oryginalne kolory wyraźnie podkreślała dobrze umięśnione ciało. Lekki blask wywoływany przez małe żyjątka dodawał całemu widokowi pewnej mrocznej aury.
- Anonymous? - Zapytałam pierwsza niepewnie podchodząc do wilka, którego swoją drogą widziałam po raz pierwszy. - Ja jestem Black... - Moją wypowiedź przerwał przeszywający, głęboki a za razem delikatny wzrok basiora. Przystanęłam kierując oczy ku ziemi. 
- Ty musisz być Black. - Stonowany głos dotarł do moich uszu. - Zgadza się, to ja przyniosłem zaproszenie. Mam nadzieję, że nie jesteś zawiedziona. 
- Nie mam prawa być. - Wydusiłam śmiejąc się nerwowo. 
- To bardzo dobrze, bo cała magia tego miejsca tkwi na szczycie owej góry. Chodź, a sama się przekonasz. 
Podbiegłam do samca wciąż mając zarzuconą grzywkę. Ruszyliśmy po wąskiej ścieżce, która obiegała górę przy okazji wspinając się wyżej z każdym metrem. W jednej sekundzie poczułam ucisk na mojej prawej łapie.
- Black, mam do ciebie prośbę... - Wciąż opanowany głos samca powoli mnie obezwładniał. Jego lewa łapa delikatnie powędrowała po moim policzku aby po chwili unieść włosy zarzucone na ślepia. - Dlaczego tak starałaś się ukryć swoje oczy? 
- Powiedzmy, że... kontakt wzrokowy bardzo mnie stresuje, więc... pomyślałam... 
- Rozumiem. - Wyszeptał Anonymous. Jego oczy były wyraźnie wbite w moją osobę, a łapa która wcześniej została zaciśnięta na nadgarstku powoli puszczała. Jedynym widokiem, który mógłby równać z tą chwilą było niebo pełne gwiazd... znajdujące się w tle. Mój towarzysz musiał wyczuć moje zdenerwowanie, ponieważ puścił moją łapę i ponownie opuścił włosy zrywając tym samym kontakt wzrokowy. Teraz znów... jedyną rzeczą, którą widziałam były wspaniałe gwiazdy na ciemnym niebie. 
- Kontynuujmy, do szczytu zostało nam może pięć minut drogi. 
- A co takiego tam przygotowałeś? - Zapytałam nie ukrywając podekscytowania.
- Zobaczysz... 

< Anonymus? >

Opowiadanie na Konkurs #3. PROSZĘ OCENIAĆ OD 1 DO 5 NA HOWRSE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!